Wspominałam już o tym parę razy, ale gdy tylko przeprowadziłam się do cywilizowanego miasta, postanowiłam korzystać z uroków lodówek sklepów, które w nim są. Zaraz na początku wzięłam za przetestowanie ciekawiących mnie Grand Dessertów. Dawno temu bardzo lubiłam orzechową Dessellę, jednak zniknęła ona z Biedronek na początku mojej przygody z blogowaniem i nie zdążyłam jej zrecenzować. Trochę mi to zalazło do głowy, więc obecnie mimo że po taki deser bym nie sięgnęła, stwierdziłam, że ten muszę na blogu mieć. Wiedziałam, że już nie jest w moim stylu, ale mimo to chciałam go spróbować.
Ehrmann Grand Dessert Double Nut mit feiner Nussnote to "deser mleczny o smaku orzechowym z bitą śmietanką o smaku orzechowym". Jego masa netto to 190 g.
Po otwarciu poczułam połączenie cukrowej słodyczy i sztucznego orzecha laskowego, co łączyło się w mleczno-ferrerowatym klimacie, więc miało pewien urok. Nie w moim guście, ale nie było to obrzydliwe czy nachalne.
Bita śmietanka okazała się mocno napowietrzona, dość lekka, ale zarazem jakby bardziej niż w innych Grand Dessertach zbita. Jak zawsze aż pozostawiała tłuszcz na ustach.
Budyń nie był na szczęście aż tak tłusty, ale tak samo zbity oraz gęsty i kremowy. Zachwycił mnie gładkością bez skojarzeń ze śliskim glutem.
W smaku bita śmietanka uderzyła cukrową słodyczą i słodkim, sztucznym laskowcem. Śmietankowemu smakowi zawdzięczała to, że nie wyszła nachalnie, a raczej delikatnie. Sztucznie, ale nie rażąco. Całkiem nieźle, uroczo, acz mnie chemia trochę raziła (bardziej niż cukrowość, bo tę poniekąd można uznać za charakterystyczną dla takich tworów).
Budyń również raczył śmietankowo-mlecznym smakiem i silną słodyczą. Pochodziła pod całą toffi-orzechową fuzję, a mlecznoczekoladowy posmak sprawił, że nie wyszło to nachalnie chemicznie. Sztuczne orzechy laskowe należały do całej zasładzającej kompozycji, co sprawiło, że w odbiorze były przystępne.
Całość kojarzyła mi się z toffi-orzechowymi słodyczami typu Toffifee. Zasładzające, orzechowe i sztuczne, ale... Nieprzesadzone w tym.
Nie ukrywam, że to nie mój klimat, ale zacukrzyłam i zasztuczniłam się tym bez obrzydzenia. Rozumiem, że można odnaleźć w tym deserze urok i bardzo go polubić. Ja do niego nie wrócę, ale wielbicielom takich deserów polecam, a i ocenę staram się wystawić z dozą obiektywizmu. Osobiście jednak zrezygnowałabym z chemii na rzecz jakiejś... pasty / pyłku z prawdziwych orzechów (co mało, że poprawiłoby smak, to jeszcze byłoby naturalnym zagęszczaczem).
PS Z ulgą kończę dodawanie recenzji deserów przejedzonych latem, uff.
ocena: 7/10
kupiłam: Auchan
cena: 1,79 zł
kaloryczność: 121 kcal / 100 g; porcja 190g - 230 kcal
czy kupię znów: nie
Skład: mleko odtłuszczone 20%, śmietanka, serwatka, syrop glukozowo-fruktozowy, cukier, skrobia modyfikowana kukurydziana, 1% pasta z orzechów laskowych, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, substancje zagęszczające: karagen, guma guar; syrop cukru skarmelizowanego, żelatyna sołowa, emulgator E472b, aromat, sól, azot
W Biedronce nadal są te orzechowe desery, ale po prostu zmieniły nazwę z deselli na Twoj deser :)
OdpowiedzUsuńNie zmieniły po prostu nazwy, a producenta. Teraz te Twój Deser są niesmaczne według mnie. Robi je Polmlek i recenzje jego deserów pod jego logo na blogu są.
UsuńAż tak wielbicielkami tego typu deserów nie jesteśmy ale orzechowy chętnie byśmy spróbowały :)
OdpowiedzUsuńJa też nie nazwałabym siebie wielbicielką, ale od czasu do czasu lubię po jakiś dobry sięgnąć.
UsuńAż nie mogę uwierzyć, że tego Granda jeszcze u Ciebie nie było. Nie wiem, czy nazwałabym go orzechowo-toffi, ale łagodnym orzechowym na pewno. Może mleczno-orzechowym? W każdym razie lubię. Skoro nie Twój klimat, więcej dla mnie.
OdpowiedzUsuńPS Ile u mnie czeka recenzji z lata, to better nie mówić. Nie dodaję recenzji w kolejności jedzenia ich bohaterów, tylko tematycznie. Np. serię ciemnych wpisałam na luty, a połowę zjadłam już dawno.
Właśnie nie było, bo i za orzechowymi rzeczami tak nie ganiam, a jeszcze ta złość, że na Dessellę się już nie załapałam dołożyła.
UsuńPS Ja to tak w miarę chronologicznie, ale i biorąc pod uwagę serie (bo też i tak mniej więcej jem). Jednak nie mam takich sztywnych ram. Po prostu złożyło się, że przez lipiec strasznie dużo jak na mnie deserów / serków przejadłam.