piątek, 6 czerwca 2025

Auchan Bio Noir Eclats d'amandes caramelisees ciemna 60 % z karmelizowanymi migdałami

W zasadzie nie umiem powiedzieć, co mną pokierowało, by tę czekoladę kupić. Przecież nie lubię karmelizowanych różności... No, ale... Jakoś tok myślowy leciał tak: nie lubię też po prostu zbyt posiekanych orzechów/migdałów, a Godiva Signature Roasted Almond Dark Chocolate bardzo smakowała; stronię od solonego karmelu, a Kaufland Favourites Chocolat Edel-Zartbitter Karamell 70 % Kakao mnie do siebie przekonała. Dziś przedstawiana jawiła się trochę jako ich połączenie. Plus, jak patrzyłam na cenę na półce, coś źle spojrzałam i myślałam, że zawiera 85% kakao. A po prostu spojrzałam na cenę czekolady, po której został pusty karton. Ale nie żałowałam, bo akurat w góry, jako baza pod dodatki, to i słodsza mogła przejść.

Auchan Bio Noir Eclats d'amandes caramelisees to ciemna czekolada o zawartości 60 % kakao z kawałkami karmelizowanych migdałów, marki własnej Auchan.

Otworzywszy, poczułam zapach migdałów. Nawet niekoniecznie jednoznacznie prażonych - powiedziałabym, że surowsze mieszały się z podprażonymi. Z zaskoczeniem odnotowałam, że motyw karmelizowania tylko pobrzmiewał w oddali. Acz gdy bardziej zaciągnęłam się zapachem przełamanej, podzielonej tabliczki, palony cukier nabierał pewności siebie. Ogólnie do głowy przyszedł też mi czekoladowy syrop i kawa zaparzona na mocno palonych ziarnach, lecz bardzo dosłodzona. Słodycz była wysoka, gorzkość niska, za to czułam cierpkość. W tle zaakceptowały się też... migdałowe pierniki? Mieszanka: w polewie kakaowej i cukrowej glazurze. 

Tabliczka była twarda, a przy łamaniu trzaskała średnio głośno, choć ze skalistym i jednocześnie chrupkim pogłosem. Patrząc na spod i przekrój, wydawało się, że dodano ich mało-średnią ilość. Widać kawałki średnie i małe, pokryte karmelem mniej lub bardziej.
W ustach czekolada rozpływała się dość powoli. Była tłusta w maślany sposób i gęsto-kremowa. Bazowo sprawiała wrażenie gładko-aksamitnej. Długo zachowywała swój kształt, ale w luźny sposób, a kawałki migdałów wypuszczała z siebie niechętnie. Te najpierw jedynie zaznaczały swoją obecność. Okazało się, że ich nie pożałowano. Były to kawałki średnie i trochę małych. Pokrywała je cienka warstwa karmelu, który w dużej mierze rozpuszczał się wraz z czekoladą. Pod koniec kawałki jednak sporadycznie stukały o zęby.
Jak się bardzo uważnie przyglądać, da się zrobić malutkiego dosłownie kęsika bez dodatków, acz to wymagające.
Na próbę raz czy drugi pogryzłam je obok czekolady, lecz ogółem wolałam zostawiać je na koniec. 
Kawałki dodatku gryzione obok czekolady były nieco bardziej chrupko-twarde za sprawą karmelu. Wyszedł jak nieco zawilgocony, dziwnie i miękkawy, i stwardniały zarazem cukier. 
Gdy gryzłam je na koniec, chwilami wciąż karmel lekko pochrupywał w twardawo-cukrowy, ale jednocześnie jakby zawilgocony, sposób. Karmel był jednak niemal nieistotny. Migdały dały się poznać jako chrupkawe, ale i miękkawe; delikatne.
Trafiło mi się też parę jakby samych kawałków karmelu, który wyszedł jak niby twardawy, ale zarazem rozmiękły cukier.

W smaku najpierw poczułam piernikowy syrop. Cierpkawy syrop dodany do kawy? Acz w proporcjach takich, że to był raczej syrop z dodatkiem kawy. Gorzkość stała za słodyczą, lecz była wyraźna.

Słodycz miała intensywny charakter, ale nie starała się kompozycji zdominować. Wyobraziłam sobie czekoladowe pierniki w suchej cukrowej glazurze.
Przemknęła myśl o... Soczystości? Nie, chyba jednak nie... A może? Jakby tak w pierniczkach był jakiś przesłodzony wsad?

Kawa słabła (mimo że i tak była leciuteńka), a ugodowa gorzkość układała się w palony motyw. W niego wkradł się karmel. Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa wyraźnie poczułam motyw palonego dość mocno cukru.

Wraz z wyłanianiem się, dodatek wtrącał swoje trzy grosze. Torował sobie drogę motywem karmelizowania, palonego cukru. Raz po raz jednak otarł się o akcent ciemnego miodu (podkręcony cierpkością bazy?). W zależności od tego, ile akurat w danym kęsie trafiło się karmelu na migdałach, a to upewniałam się do soczystego echa, a to w nie wątpiłam.

Gdy spróbowałam osobno trochę samej czekolady, okazała się prawie nieprzesiąknięta dodatkiem. Może coś odrobinkę...? Wyrazistsza była wtedy wizja przesłodzonych pierników w mnóstwie glazury. Palonego cukru można się w niej jednak doszukać. Migdałów...? Chyba bardziej życzeniowo... acz może? Zatopionych w przesadzonej słodyczy?

Z czasem do głowy przyszły mi karmelowo-migdałowe pierniczki - bo wreszcie i same migdały coś tam się zaznaczyły.

Zrobiło się trochę za słodko, cukrowo. W gardle jeszcze nie drapało, ale wydawało się, że lada moment może zacząć.

Gdy na próbę pogryzłam ze dwa razy trochę dodatków obok czekolady, na przód wybijał się w nich mocno palono-smażony cukier. I przemykał miód. Migdały znaczyły mniej, za to jawiły się jako bardziej dziwnie gorzkawe, więc wolałam zostawiać kawałki na koniec.

Końcowo cierpko-gorzkawa kawa wycofała się, oddając pole do popisu dodatkowi.

Migdały gryzione na koniec pokrywało już tylko trochę karmelu, acz wciąż go czuć. Głównie jako motyw karmelizowania i palony cukier, czasem z echem miodu. Wydawało się, że stały się jednością, acz migdały wyłoniły się zza niego bardzo dobrze. Okazały się wyraziste, mimo że prażony motyw miał sporo do powiedzenia. Były naturalnie słodkawe, co czuć mimo karmelu. Zdarzały się też zahaczające o prażona goryczkę.

Po zjedzeniu został posmak prażone-palonych migdałów, czekoladowej cukrowości i karmelu. Do głowy przyszły mi też pierniki o palonym charakterze i gorzka, choć dosłodzona kawa.

Czekolada wyszła bardzo dobrze, była w zasadzie tym, czym być miała. Szkoda tylko, że trochę ją przesłodzono - myślę, że gdyby zamiast cukru białego użyli trzcinowego, już byłoby o wiele lepiej (a gdyby podnieśli zawartość kakao, w ogóle mogłaby być petarda). Dobrze jednak, że całość i tak aspirowała do słodyczy ambitniejszej i nie zasładzała okrutnie. Wolałabym też, by nie trafiały się te kawałki samego karmelu (może było ich dosłownie kilka, ale o kilka za dużo). To jednak mały minusik. A jednak właśnie - choć nie lubię karmelizowania - to tutaj wyszło jak karmelizowanie idealne. Przede wszystkim w sumie było czuć migdały. A sama warstewka miała przyjemnie palony, miodowy posmak. Na plus ilość i wielkość migdałów - nie pożałowano ich, ale nie uczyniły z tabliczki zlepka-ulepka. Do tego dzięki temu, że kawałki były średniej wielkości, dobrze je czuć.
Gdy kończyłam w domu, utwierdziłam się, że to zaskakująco dobra, choć przesłodzona, tabliczka. Nawet zastanowiłam się, czy nie podciągnąć jej oceny na 9, ale coś mnie powstrzymało. Naprawdę przydałoby się jej ciut więcej kakao...


ocena: 8,5/10
kupiłam: Auchan
cena: 9,99 zł
kaloryczność: 544 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier, siekane karmelizowane migdały 12% (migdały 7,4%; cukier, miód), tłuszcz kakaowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.