wtorek, 26 grudnia 2023

Beskid Chocolate Peru Piura Blanco dark roast 70 % Kakao ciemna mocno prażona

Po Beskid Chocolate Peru Piura Blanco light roast 70 % przyszła pora na jej mocniej prażoną siostrę, zrobioną z tego samego kakao z tą różnicą, że mocniej uprazonego. Choć w przypadku orzechów zdecydowanie wolę surowe niż prażone, pieczone czy coś, tak odnośnie ziaren kakao użytych do produkcji czekolady pomyślałam, że mocniej prażona tabliczka będzie lepsza, bardziej moja. Może to przez to, że lubię intensywniejszy, bardziej gorzki smak i ciemną kolorystykę? A to sugerowało opakowanie. A jednak jeśli się nad tym zastanowić... to właśnie mniej prażone czy nawet "surowe" kakao potrafi bardzo intensywnie smakować. Czy więc moje pierwsze założenie miało okazać się mylne? A może jednak zaczęłam za długo się zastanawiać, zupełnie niepotrzebnie? Jedno było pewne: skoro to czekolada Beskidu, zawodu bać się nie musiałam.


Beskid Chocolate Peru Piura Blanco dark roast 70 % Kakao to ciemna czekolada o zawartości 70 % mocno prażonego kakao Piura Blanco z Peru; czas konszowania min. 72 godzin.

Po otwarciu poczułam intensywny zapach białych kwiatów, w tym jaśminu i słodkiego, kwiatowego miodu, przechodzącego w palony karmel. Dużo karmelu. Słodyczy nie brakowało też w bogatej, owocowej strefie, opierającej się na soczystych brzoskwiniach, bananach i morelach. Czułam także lekko prażony wątek wprowadzający orzechy, których poważniejszy charakter podkreśliła ziemia i dym, balansujące nieco wysoką słodycz.

Podczas łamania czekolada dała się poznać jako twarda i masywna, ale też krucha. Trzaskała dość głośno i jakby gęsto, niczym grube, twarde gałęzie.
W ustach rozpływała się kremowo i powoli. Trochę zalepiała, stając się gęstą, maziście-tłustą masą z soczystym elementem. Odrobinę, jakby powierzchownie, miękła, wydając się przy tym aksamitną. Chwilami sprawiała wrażenie nieco pylistej.

W smaku pierwsze wystrzeliły bardzo słodkie banany z miodem, jeszcze od nich słodszym. Zawarł w sobie wątek kwiatów, które już po chwili rozbrzmiały wyraźnie jako one same. Przygłuszyły nieco miód, przedstawiając się jako jaśmin i coś cięższego. Kwiatów ogólnie czułam mnóstwo. W ich jakby wilgotnym wątku odnalazła się leciutka soczystość, zapowiadająca nadejście jeszcze lżejszego kwasku owoców.

Miód częściowo przechodził w karmel. A może karmel po prostu dołączał do miodu i bananów? W każdym razie wniósł prażony akcent, po którym wkroczyły też orzechy, lekko podprażone i niejednoznaczne.

W tle pojawiła się subtelna gorzkawość cappuccino, zaparzonego wyraźnie z palonych ziaren i sporej ilości spienionego mleka. Gorzkość rosła spokojnie.

Orzechy w tym czasie zdecydowały się wystawić na przód nerkowce. Za nimi doszukałam się jeszcze laskowych, ale wciąż w całej mieszance. Na pewno wszystkie je łączyła pewna łagodząca wszystko maślaność. Może część z nich otulał karmel? Karmelizowane orzechy swą słodyczą splatały się ze słodyczą kwiatów i... owoców, teraz już na pewno.

W kwiatach pojawił się mocniejszy, soczysty akcent. Wpierw pomyślałam o kwitnących drzewkach owocowych, ale mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa banany wyskoczyły niemal na pierwszy plan kompozycji. Wsparły je brzoskwinie i morele. Brzoskwinie i banany chwilami przybierały postać bardziej owocowo-marchwiowego soku z jakby słodką wytrawnością. Może też ze słodko-kwaskawą malinową nutką?

Gorzkość z tła wzrosła do stopnia bardziej znaczącego i na pierwszym planie znalazła sobie miejsce obok wysokiej słodyczy, skupiając uwagę na sobie. Zaserwowała dym i trochę ziemi. Zawarła w sobie też lekko palony akcent. Dzięki niemu także kawa nie dawała o sobie zapomnieć.

Gorzkość mieszała się też z owocami. Unia ta zaobfitowała w goryczkę skórki pomarańczy, której słodko-kwaskawy miąższ wydawał się jakiś mało istotny, oraz czerwone, soczyste grejpfruty. Cytrusy dołączyły do pozostałych owoców, tworząc razem złożoną soczystość. Słodycz dopuściła do siebie tylko trochę kwaśności.

Słodycz inna, ta bardziej prażona, po orzechach zajęła się trochę kokosem. Prażono-karmelizowany kokos, do którego podczołgało się echo kwasku, wywołał myśl o owocowo-kokosowym jogurcie. Cytrusowym? Malinowym? Na pewno z kokosem i niebagatelną słodyczą.

Gorzkość też nie odpuszczała. Bliżej końca to jeszcze więcej ziemi i orzechów, wzmocnionych kawą zaparzoną z dosadnie palonych, nawet jakby dymnych ziaren. Czuć je, mimo że i odrobina mleka im towarzyszyła. Nawet nieco karmelowa słodycz?

Karmel pomógł też bananom zabłysnąć dosłownie na samej końcówce. Otoczyły je kwiaty, drobne wspomnienie miodu, ale to właśnie soczyste, niemal muląco słodkie banany zamknęły kompozycję w harmonii mieszając się ze szlachetnie gorzkim dymem.

Po zjedzeniu został posmak ziemiście-dymny, reprezentujący poważną gorzkość, ale też słodkie banany i brzoskwinie, wsparte niemal wręcz drapiącym karmelem i kwiatami. Towarzyszyła im jednak też odrobina cytrusów z goryczkowatą skórką.

Czekolada ta stworzyła cudowną, wyważoną pod względem słodyczy bananów, kwiatów z akcentem miodu, karmelu oraz gorzkości ziemi, cappuccino i dymu kompozycję. Prażone, karmelizowane orzechy (głównie nerkowce) i kokos podkreśliły ich charakter. Owoców czułam sporo, acz nie pchały się na pierwszy plan. Obok bananów wystąpiły różne: brzoskwinie, morele, trochę malin i cytrusy - głównie pomarańcza i grejpfrut. Było soczyście, ale delikatnie kwaśno. Czuć palony motyw, choć ogólnie też nie był bardzo mocny.

Całość była równie pyszna co Beskid Chocolate Peru Piura Blanco light roast 70 %, ale pyszna nieco inaczej. Wydała mi się bardziej słodka za sprawą karmelu (którego tak nie czułam w podlinkowanej), ale też bardziej gorzka za sprawą kawy i dymu. W obu pojawiły się mleczne akcenty, elementy tonujący, ale light roast zaserwowała z kolei więcej soczystości i kwaśności owoców (mimo że też mocno kwaśna nie była), ogólnie właśnie jawiąc się jako nieco bardziej owocowa - bardzo łatwo w niej poszczególne owoce nazywać. To, którą wolę zależy od dnia.


ocena: 9/10
kupiłam: Beskid Chocolate (dostałam)
cena: 23,90 zł (za 60 g; ja dostałam)
kaloryczność: 439 kcal / 100 g
czy kupię znów: mogłabym do niej wrócić

Skład: ziarno kakao, cukier trzcinowy nierafinowany

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.