piątek, 22 grudnia 2023

Chocolate Tree Colombia Arhuaco 70% Dark ciemna z Kolumbii

Czekolady szkockiej marki Chocolate Tree lubię, ale nigdy nie są moim priorytetem przy składaniu zamówień. Spora część z ich oferty to tabliczki smakowe, więc chyba nie do końca tego samego szukamy w czekoladach z twórcami tych tabliczek. Niemniej czyste, jak w zasadzie wiele z tych z wyższej półki, nazywanych przeze mnie degustacyjnymi, ciekawiły, gdy pojawiła się możliwość ich zamówienia. Ta została zrobiona z ziaren od plemienia Arhuaco (rdzennych mieszkańców Kolumbii).

Chocolate Tree Colombia Arhuaco 70% Dark to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao z Kolumbii, z regionu gór Sierra Nevada.

Po otwarciu poczułam wyrazisty zapach bardzo słodkich świeżych moreli i jagód, borówek amerykańskich oraz innych ciemnych, leśnych owoców. Wydawały się niemal czysto słodkie, a słodyczy dodał jeszcze miód i wyraźnie, choć nie za mocno, palony karmel. Równie intensywnie zaprezentowały się surowe migdały. Jakbym chrupała świeże, chrupkie sztuki. Do głowy przyszły mi też słupki migdałów np. zatopione w czekoladzie. W tle majaczyły słodkie truskawki, a do tego cappuccino... migdałowe? 

Gruba tabliczka była spodziewanie bardzo masywnie twarda. W dotyku wydawała się trochę pylista, ale też potencjalnie kremowa. Trzaskała głośno jak suche gałęzie.
W ustach rozpływała się powoli, mięknąc i gnąc się. Zachowywała kształt niemal do końca, serwując mi fala po fali gęstej, kremowo-zamszowej, nieco pylistej mazi.

W smaku pierwsza pojawiła się słodycz, za sprawą której wyobraziłam sobie delikatne, różowo-białe kwiaty migdałów. Dołączył do nich po chwili miód - niby też powiązany z kwiatami, ale wprowadzający do słodyczy poważniejszy akcent.

Szybko rozeszły się też same migdały. Surowe całe, chrupiące sztuki częściowo w delikatnych skórkach - może słodkie migdały kalifornijskie? A do tego delikatne słupki migdałów, jakby prosto z tabliczki mlecznej czekolady z nimi. W dodatku popijanej dość delikatną, prawie nie gorzką kawą.

Za słodyczą, obok słupków migdałów pojawiła się owocowa zapowiedź. Nieśmiało zaznaczyły się morele. Kwiaty... zarysowały wizję krzaczków truskawek z drobnymi białymi kwiatami, jakby obiecującymi słodkie owoce. Wyłapałam jednak też owocową cierpkość.

Za migdałami pojawiło się cappuccino. Jakby za sprawą skórek migdałów jego drobna gorzkość nabrała migdałowego charakteru. Może więc była to lekka kawa, zrobiona z mlekiem migdałowym? Migdały tworzyły pewną łagodność... właśnie niemal mleczność, śmietankowość? Kawa pobrzmiewała delikatnie.

W słodyczy mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa odważniej rozbrzmiały owoce. Jakby na krzaczkach wreszcie pojawiły się słodkie, niemal uroczo słodziuteńkie truskawki, a tuż po nich morele. Również bardzo słodkie, acz może z echem kwasku?

W owocowym bukiecie z czasem pojawiły się też słodkie borówki amerykańskie, drobny, kwaśniejszy akcent ciemniejszych owoców... Kwasek przewinął się, ale nie był szczególnie mocny. Coś leciutko kwaskawo-cierpkiego jednak udało mi się uchwycić... Jakby jagodowo-aroniowy dżem? Aronia miała swoje dosłownie dwie sekundy, po czym odeszła na tyły, pobrzmiewając właśnie jako przesłodzony - chyba miodem - dżem z ciemnych leśnych owoców. Borówki zawarły w sobie świeżość, a że zebrało się przy nich mnóstwo kwiatów, słodycz wyszła lekko i soczyście, nie tak bardzo ciężko...

Acz i trochę cięższą słodycz poczułam. Nie w pełni ciężką, ale niebezpiecznie mocną, bo ogólnie zdążyła porządnie wzrosnąć. Miód z początku przedstawił się wyraźnie jako ciemny. Pomyślałam o miodzie ze spadzi iglastej... O ciemnym miodzie leśnym - trochę drzewnym, trochę kwiatowym? Przechodził w karmel.

Bliżej końca słodycz wyraźnie palonego karmelu, jakby jeszcze ciepłego, dominowała i podszepnęła morelom suszony akcent. Świeże owoce zmieszały się z suszonymi, a mi przez myśli przemknęły kruche maślane ciastka z nimi i słupkami migdałów. Cierpkość ciemnych owoców zawisła nad nimi - jakby ktoś się zastanawiał, czy nie zjeść przesłodzonych (miodem?) ciastek posmarowanych dżemem z aronii? Zdobyły się na wyższy kwasek, który przypomniał kawie o - i tak drobnej - gorzkości.

Po zjedzeniu został posmak moreli i migdałów, ale też dużo słodyczy karmelu zrobionego z miodu. Do tego słodycz bardziej soczyście-rześka, reprezentująca borówki amerykańskie oraz soczysta cierpkość ciemnych owoców, w tym aronii jako dżem i jakby tonujące wszystko mleko migdałowe.

Całość była smaczna, choć dla mnie za słodka. Może nie czysto słodka i przecukrzona totalnie, ale po prostu niewiele w niej kwaśności, jedynie jakieś echo, a gorzkość była niska. Leciutkie cappuccino i migdały - zaskakująco jednoznaczne - nie poradziły sobie z natłokiem kwiatów, miodu i karmelu. Ciekawe były myśli o kwiatach migdałów i truskawek, zapowiadających te właśnie. Truskawki, morele i borówki amerykańskie, a nawet aronie i inne ciemne owoce jako dżem wyszły bardzo słodko, acz na szczęście rześko i soczyście. Cierpkość ciemnych owoców, w tym aronii (mimo że i one wystąpiło w słodkiej odsłonie), także wiele dobrego zrobiła (i uratowała tabliczkę od oceny 7).

Rześko-soczysta, z nutami kwiatów i kawy, trochę mlecznymi oraz całym mnóstwem owoców była Naive Nano_Lot Chocolate Patiburru ciemna 70 % - właśnie ona była bardzo, bardzo owocowa, acz z kolei też bardzo maślana. Do pewnego stopnia podobne, ale wcale nie bardzo. Tabliczka Chocolate Tree w ogóle jawi mi się jako dość niespotykana, gdy o zestawienie smaków chodzi. Z tym że... choć interesująca, nie było w niej tego czegoś, co by mnie szczególnie chwyciło.
Chapon Colombie 75% smakowała herbatą i kwiatami, trochę dymem, bardzo słodko za sprawą suszonych jakby miodowych fig, soczyście od ciemnoczerwonych owoców, a do tego miała przebłyski kawy i całkiem wyraźnie mleczną nutę niczym z mlecznych czekolad, co w pewnym sensie można powiązać z migdałami i kwiatami, słodyczą miodu i karmelu oraz nutami mleka migdałowego, kawy z nim, czy mlecznej czekolady z migdałami, a do tego odrobiną ciemnych owoców Chocolate Tree. Może nuty bardzo podobne nie były, ale trochę, też wydźwiękiem, kojarzyły się.


ocena: 8/10
cena: 21 zł (za 40g; cena półkowa)
kaloryczność: 486 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.