niedziela, 7 maja 2023

Meiji THE Chocolate Bean to Bar 70 % Brazil ciemna z Brazylii

Tak wyszło, że po kolejną Meiji sięgnęłam względnie szybko po pierwszej. W zasadzie bez konkretnego powodu. Chociaż... Podświadomie chyba liczyłam na bardziej orzechową, a i cóż... w inne miałam okazję lepiej się wczuć (Wenezueli z 2020 wyszła nowa wersja, a Peru jadłam jako blend z Ekwadorem i mleczną). Brazylii trochę mogłam poczuć tylko w blendzie z Dominikaną z 2020, więc jakoś tak mi wzrok sam leciał na nią (zarówno na liście z datami, jak i w komodzie).

Meiji THE Chocolate Rich Cocoa Series Bean to Bar 70% Brazil to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao z Brazylii.

Po otwarciu zagrzmiała woń owoców leśnych z malinami i jeżynami na czele. Czarne porzeczki były tuż za nimi. Obok rozpłynęła się kawa, dbając o mocno paloną gorzkość. Miała charakter likierowy. Może to w ogóle likier kawowy a nie sama kawa? Jej gorzkość nieco złagodziły fistaszki. Wyraźnie podprażone, jakby w słodkiej toni... wyidealizowanego Snickersa, który to jest bardzo cukrowo słodki. Do tego odnotowałam wanilię, a owoce przełożyły się na myśli o słodkiej jagodziance i biszkopcie z owocami. Z czasem doszukałam się chyba jeszcze wiśni. Razem z malinami chwilami ocierały się o syrop.

3 małe tabliczki były lśniące i kremowe już w dotyku. Podczas łamania trzaskały głośno, co pasowało do masywnej, jakby gęstej twardości.
W ustach czekolada rozpływała się w tempie umiarkowanym, zmieniając się w miękki, maślany, trochę wodnisty krem. Wydawała się wręcz lekko ślisko-tłusta, mimo że nie była idealnie gładka. Soczystość pojawiła się z czasem i przemieszała z wodnistością, co jednak i tak jej nie rozrzedziło. Cały czas była gęstawa i sprawiała wrażenie masywnej. Choć odnotowałam lekką pylistość, czuć jej bazową gładkość. Znikała jakoś tak łatwo, bez echa, otłuszczając usta.

W smaku pierwsza pojawiła się murzynkowa jagodzianka. Była bardzo, niemal cukrowo słodka, a także cierpka od kakao. Prawie w tej samej sekundzie zgłosiła się także kawa.

Kakaowo-murzynkowa jagodzianka odwróciła uwagę od kawy. Parę szpileczek kwaskawo-słodkich jagód, może nawet podkręconych cytryną, zapewniło soczystość, jednak zaraz owoce te jakoś się schowały w tle. Po ustach rozeszła się gorzkość kakao z proszku i jakby nieco kwaskawo surowego. Zaraz jednak zmieniło się w herbatę. Napar i suszone herbaciane liście. Pojawiła się ziemia. Gorzkość wzrosła, wraz z przyjemną cierpkością.

W tym czasie jednak i słodycz bardzo wzrosła. Otarła się o cukier, a po jagodziance przybył biszkopt. Ten był już jasny, waniliowy. Wanilia zawładnęła słodyczą. Wemknął się twarożkowy serek waniliowy, a potem jakaś słodka bułka/drożdżówka z serem.

Nagle na pierwszy plan wskoczył twaróg. Wyrazisty, z lekko kwaskawym pazurkiem, ale jednak roztaczający mleczność, a tym samym pewną łagodność. Był to wątek sam w sobie nieco słodki w naturalny, "nabiałowy" sposób.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa jagodziankowe nuty zaobfitowały w całe mnóstwo owoców leśnych. Były tam jeżyny, jagody i maliny. Słodko-kwaśne, niektóre zahaczały o alkohol. Słodki syrop / likier z tych owoców pobrzmiewał w tle. Wzrosła też soczysta kwaśność.

Pojedyncze przebłyski cytrusów, w tym głównie cytryny, podkręciły resztę owoców. Ciemne, leśne wyprzedziły twaróg i zdominowały kompozycję. Kwasek wydobył wiśnie i czarne porzeczki. Chyba też czerwone? Owoców było całe mnóstwo. Mignęła nutka bardziej egzotyczna, po czym cytryna skierowała się ku goryczce poprzez swoją skórkę.

Złagodzenie i mleczność w tym czasie zaczęły nabierać mocy. Poczułam fistaszki, jakby prosto z cukrowego Snickersa i jego lepkiego karmelu, acz w wyidealizowanej wersji. Kontynuował wprawdzie mleczność, ale... zaraz został w tle. Fistaszki prażone i wyraziste natomiast wyeksponowały się.

Dzięki nim wróciła gorzka ziemia. Ziemia, podkreślająca bardziej paloną nutę. Mieszanka naparów i likierowy charakter odchodzący od słodyczy owoców przełożyły się na myśl o likierze kawowym, takim aż nieco drapiącym w gardle. Zaraz jednak ogólna gorzkość trochę to oczyściła ze słodyczy, dzięki czemu została kawa.

Posmak należał do ziemi i mieszaniny gorzkich herbat i kawy, ale też do ciemnych owoców (jeżyn, czarnych porzeczek). Czułam kwasek złożony - owocowy, ale niedookreślony, egzotycznie owocową cierpkość, a także sporo słodyczy. Miała alkoholowo-cukrowy wydźwięk i trochę grzała w gardle, acz nie drapała.

Czekolada bardzo mi smakowała. Nie była zbyt namieszana, a w zasadzie... prosta. W szlachetny sposób i przejrzysta. Kawa, herbata, ziemia świetnie zgrały się ze słodyczą murzynkowatej jagodzianki, a likierowa słodycz mnie nie zacukrzyła. Nutyserka i twarogu były bardzo ciekawe, podobnie jak konkretnie snickersowe fistaszki. Owoce sprawiły, że kompozycja nie wyszła za słodko czy ciężko. Leśne jeżyny, czarna porzeczka, maliny i inne z cytrusowo-egzotycznymi akcentami przełamały to bardzo zacnie. Choć chwilami nazbyt cukrowa, wciąż przyjemnie gorzka. Producent opisach ją jako owocową - na szczęście owocowa była tylko w połowie, bo ta druga część dopiero nadała owocom cudnego wydźwięku. Gdyby nie jej słodycz, miałaby maksymalną ocenę.

Kawa, jeżyny i jagody, nalewka owocowa, ogólnie pewna alkoholowość przypomniały mi trochę Meiji 70 % Elegant Bitter. Teraz już wiem, co tam Brazylia wniosła!
Owoce leśne i nalewki z nich, nabiał, karmel i wanilię, biszkopt oraz fistaszki przypomniały mi Domori Land Organic Brasile 70 %, ale Meiji wyszła znacznie ciekawiej.


ocena: 9/10
kupiłam: ebay
cena: $6,99 (za 50g)
kaloryczność: 587 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier, kakao w proszku, emulgator

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.