wtorek, 10 marca 2020

Meiji The Chocolate Bean to Bar 70 % Elegant Bitter ciemna z Brazylii i Dominikany

W dniu, w którym zjadłam Domori Land Brasile 70 % przyszła do mnie paczka z Japonii. Intryguje mnie ten kraj, kuchnia i wiele innych kwestii z nim związanych, jednak słodycze stamtąd, którymi podnieca się internet, mogłabym podsumować pogardliwym prychnięciem. Dziwne żelki, smaki z... kosmosu mnie nie kręcą i tyle. Japonia to wbrew pozorom kraj jak wiele innych (od razu na myśl przychodzi mi Polska: Wawel i Wedel - z czego Wedel nawet już polski od lat nie jest - oraz Manufaktura Czekolady i JPCzekolada). Też mają swoje marki czekolad plantacyjnych, lepsze. Właśnie w taką linię czekolad Meiji się zaopatrzyłam. Długo się wahałam, ale pojawiła się limitka - ciemna czekolada z owocem yuzu, która przesądziła o złożeniu zamówienia. Niestety, w paczce akurat tej nie było... Szybki kontakt ze sprzedawcą - przeprosiny i zwrot pieniędzy. No fajnie, ale... zależało mi na niej chyba najbardziej. Zrozpaczona uznałam, że następnego dnia zjem tabliczkę z najkrótszą datą. Padło na tajemniczą "Elegantkę". Jak się zaraz okazało... m.in. z brazylijskiego kakao. No proszę, kosmos zadziałał, to chyba jakieś przeznaczenie, haha. To mi humor poprawiło. Zawisło pytanie, czy utrzyma się on po zjedzeniu czekolady?

Meiji THE Chocolate Bean to Bar 70 % Elegant Bitter to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao z Brazylii z regionu Tome-Acu i z Republiki Dominikany.

Po otwarciu uderzył mnie zaskakująco silny zapach należący do słodkiego likieru i dżemu z owoców leśnych oraz drzew i orzechów w delikatnie prażono-ciepłym kontekście. Nawet z dozą pewnej pikanterii. Owocowa część składała się głównie z jeżyn i jagód, odrobiny malin... wgniecionych w... przez chwilę przez prażoną część byłabym skłonna napisać, że w rozgrzaną ziemię albo grzybowo-pralinkową nutę jakiegoś musu czekoladowego, ale w trakcie degustacji wyraźnie w: kawę. Dużo czarnej, acz łagodnej kawy.

W dotyku i przy łamaniu lśniąca tabliczka wydawała się kremowa. Trzaskała głośno, ale właśnie jakby była gęsta i kremowa.
W ustach rozpływała się na granicy tłustej kremowości, a wodnistości. Szła w gładkie smugi, nie spiesząc się, jakby ujawniając chropowato-szorstką bazę, by realnie znikać na niebyt. Nie podobało mi się to, acz dałam radę z czasem się przyzwyczaić.

Gdy tylko wgryzłam się, poczułam znaczącą słodycz słodziku. Lekko chłodziła. Jednak gdy tylko kawałek spoczął już na języku, smak robił się bardziej lukrecjowo-miętowy, orzeźwiający i zarazem dość pikantny.

Poganiała to gorzkość kawy. Swoją obecność zaznaczyła dosadnie, po czym złagodniała w kontekście orzechów, mocno maślanego musu czekoladowego i drzew. Zawilgocone od musu prażone orzechy? Drzewa po deszczu? Te ostatnie na dobre podmieniły słodzik (wywalając go w niepamięć) na lukrecję. Klimat miały nieco tylko prażony, acz z pewnym ciepłem / subtelną pikanterią, która jako że i chłodna, wpisała się również w wilgoć. Niemal cierpka, mocniejsza gorzkość krążyła pomiędzy nimi jako nie za mocna kawa. Ziarnista, trochę nibsowa i robiąca aluzje do kwasku, który nie nadszedł.

Nadeszła za to soczystość, a do kawy podano jakiś słodki, pralinkowo-budżetowy mus. Kawa i prażenie / pikanteria stłumiły trochę słodycz, a mniej więcej w połowie zupełnie zmieniły jej wydźwięk: pojawiały się soczyste owoce. Te połączyły się z cierpkością kawy. Dominowały kwaskawo-cierpkie jeżyny. Nie za mocno słodkie, a jakby wodniste owoce leśne były nie tylko tymi surowo-świeżymi. Czułam również słodziutki dżem malinowy i likiero-nalewkę jagodową. Przy tych przetworach pod koniec znów zaznaczyła się lekka pikanteria, podkreślając ogrom owoców. Obok niej zaznaczyło się słodko-wodniste lychee, sugestia słodko-kwaskawej marakui, czegoś nibykwaskawego, bardzo egzotycznego (może słodko-cytrusowego?). Może też cierpkawy melon?

Do owoców dołączyła gorzkawość / cierpkość kawy, trochę nieśmiałych nibso-orzechowych tonów i maślany mus czekoladowy z likierem / likierowym sosem.

W posmaku pozostała cierpka kawa i jeżyny, likierowo-chłodna słodycz i poczucie prażenia, ale nie suchości, a... czegoś prażonego i zawilgoconego. Wszystkie wymienione nuty opływały bowiem soczyste, egzotyczne fale. Mimo to... odnotowałam poczucie ściągnięcia, jakby suchości-niesuchości.

W pierwszej chwili pomyślałam, że czekolada nie przekona mnie do siebie. Konsystencja jakoś mi nie leżała, chłodnawe nuty (słodziko-lukrecja, maślany mus) dziwnie wyszły z kawą. Bałam się, że zrobi się bardziej słodzikowo, ale na szczęście wygrała pikanteria lukrecji (której dopomogły drzewa, orzechy i likierowość), łącząc się z ogromem owoców. Owoce leśne i egzotyczne oraz kawa - to w zasadzie one rządziły i przekonały mnie do całości. Tak bardzo wyraźnie pojawiały się wprawdzie dopiero w połowie, ale dawały mocny posmak, co w trakcie jedzenia ciągle je podkreślało i przyspieszało pojawienie się przy kolejnym kęsie. Po prostu pierwszy gryz i początek były dziwne; całość miała smakowity wydźwięk. Gdyby tak tylko ani przez sekundę nie było wodnistości / słodziku...

Owoce leśne przypominały te z Domori Land Brasile 70 %, ale Meiji zestawiła je z soczyście-egzotycznymi, podobnymi do tych z Pralusa Bresil 75 %, Zottera Labooko Brazil 72 % i Cluizela. Maślaność się zgadza, acz wszystkie wymienione były bardziej wytrawne i orzechowo-drzewne. Meiji to głównie kawa (pod tym względem najbliżej jej do Pralusa). Całościowo jednak, ze względu na pikanterię... odebrałam ją jako kawową wersję Zottera. Początkowo myślałam, że tabliczkę zrobiono tylko z dodatkiem dominikańskich ziaren, ale musiało być ich sporo, bo tak wyraźną lukrecję to czułam np. w m.in. Organiko 95 % , a wodniste owoce (melony i z kolei gruszki) w Pralus Republique Dominicaine 75 %. Połączenie tych regionów dało ciekawą, zgraną kompozycję.


 ocena: 9/10
kupiłam: ebay
cena: $5,99 (za 50g)
kaloryczność: 604 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, emulgator

6 komentarzy:

  1. Jak to jest z tym słodzikiem? W składzie wpisałaś cukier...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, w składzie jest cukier.
      Jak to "jak" ze słodzikiem? Jak z kawą, marakują i innymi nutami. :P

      Usuń
  2. To Ty lubisz Japonię? Nieeeee... Coś kłamiesz, niemożliwe. Żadnych gadżetów japońskich nie masz, dań tamtejszych nie jadasz, nawet ksywkę masz esencjonalnie zachodnią, żeby podkreślić swoją pogardę wobec Wschodu.

    Szkoda, że publikujesz recenzje z poślizgiem. Miałam nadzieję, że opiszesz smak koronawirusa, a tu taki zawód. Likier i kawa w zapachu? Nie no, fuj. Ale malinki i jeżynki już super. "Poganiała to gorzkość kawy" - kawa to niejednego pogania rano. Pikanteria i melon, cudownie moje klimaty. Tylko po co ten maślany mus czekoladowy? A won! Dobrze, że okropnemu musowi przynajmniej towarzyszy pyszna lukrecja. Cieszę się, że całość podkreśla wonistość - moja ulubiona!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, on może by ukoronował nuty tej czekolady i by 10 wpadło, a tak niestety.

      "Kawa pogania" haha teraz to mi się dziwnie skojarzyło. Ty piszesz o poganianiu-rozbudzaniu czy innym poganianiu? Bo wiem, że na niektórych, zwłaszcza w połączeniu z papierosem, poganiająco działa... w innym kontekście. :>

      Wyobrażam sobie Twój zachwyt, podczas spożywania jej w eleganckiej garsonce, koniecznie z marynarką, w tłumie na jakimś ekskluzywnym bankiecie!

      Usuń
    2. Si, żebyśmy miały jasność: pisałam o gównie :D

      Kocham eleganckie ciuchy i wytworne bankiety <3

      Usuń
    3. No tak, to dobrze (jakkolwiek to brzmi, haha).

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.