poniedziałek, 9 marca 2020

Vosges Mo's Dark 62 % ciemna z wędzonym bekonem i wędzoną solą

Bardzo lubię czekolady Vosges ze względu na to, że są pyszne i niezwykle pomysłowe, a przy tym nieprzesadzone. Niektóre smaki mogą wywoływać szok, ale gdy się spróbuje... o tak, jest szok, jakie są dobre. Obecnie czekolada z mięsem nie wydaje mi się kontrowersyjna, nie jest też czymś, za czym bym się uganiała. Bekon, tak ogólnie, mnie nie kręci. Raz na parę lat mogę coś z takim dobrze zrobionym, chrupiącym zjeść, ale gdy mowa o tłustym kawałku mięsa (skwarki? fu) to ja podziękuję. Wiem, że Amerykanie a to go karmelizują, a to coś tam - wydziwiają sobie. Czekolady z nim też mają. Właśnie Vosges Mo's Milk Bar bardzo mi smakowała, mimo że nie przebiła (wprawdzie z wołowiną) Wild Ophelia 41 % Milk Chocolate with Beef Jerky Alderwood Smoked Salt. Zawsze sobie myślałam, że gdybym miała wybór, o wiele chętniej spróbowałabym ciemnej. Nie wiem, która pasuje bardziej (ciemna czy mleczna), ale po prostu z mięsem jeszcze ciemnej nienadziewanej nie jadłam (jadłam jedynie z rybą Modern Dwellers Smoked Salmon 65 % i była bardzo smaczna).
Do stworzenia tej tabliczki Katrinę Markoff zainspirowało wspomnienie z dzieciństwa, kiedy to zakochała się w połączeniu słodyczy i soli. Jadła śniadanie: pancake'i z czekoladą i syropem (syropem klonowym?), na talerzu obok miała bekon, spróbowała go - okazał się za słony, więc połączyła ze słodką częścią i... to było to. Cóż, mi osobiście takie śniadanie wydaje się paskudztwem, ale uwierzę, że ogarnięta kulinarnie osoba z czegoś takiego wyciągnie wnioski i skomponuje coś pysznego (mnie samą paskudna czekolada GR Beetroot & Coconut zainspirowała do zrobienia pysznego curry botwinowo-kokosowego).

Vosges Uncured Bacon 62 % Mo's Dark Bar to ciemna czekolada o zawartości 62 % kakao z wędzonym bekonem oraz wędzonym bekonem z syropem klonowym (na drewnie owocowym, nieprzetworzonym) z solą wędzoną na drewnie olchowym i cukrem trzcinowym.

Po otwarciu poczułam silny zapach wędzenia, wędzonego i odymionego mięcha, podsycony sporą ilością soli. Otoczyły go gorzkawo-słodkawe nuty kojarzące się ze słodem i kawą. Po przełamaniu i w trakcie jedzenia w palono-czekoladowej toni wyraźnie czułam motyw bekonowych skwarek.

W ustach rozpływała się w średnim tempie, nie jakoś specjalnie ochoczo, ale dość gładko-kremowo, lekko zalepiając w tłustawy sposób.
Pełno w niej drobnych i średnich kawałków mięsa, jak i kryształków: soli, raczej drobnych, ale też większych - bez problemu wyczuwalnych na języku - oraz chyba cukru (jest osobno w składzie, a parę razy rzeczywiście zrobiło się bardziej słodko, jednak nie miałam wrażenia, że w tabliczce zatopiono jego kryształki). Niektóre kryształki soli były wręcz wlepione w bekon, inne zaś luzem.
Gdy tak dodatki wyłaniały się na dobre mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa, boczek początkowo wydawał się twardy. Nasiąkał, upuszczał swoją tłusto-mięsną soczystość i stawał się raczej chrupiąco-trzeszczącymi kawałkami, nie zaś kamiennymi sucharami. To takie... przyjemne, skwarkowe suszczyki, a nie mięso ociekające tłuszczem.
Sól rozpuszczała się wraz z czekoladą (nie zostawała na koniec).
Strukturę odebrałam jako zacnie spójną: dodatki pasowały, nie przełożyły się na efekt zlepka-ulepka; konsystencja zgrała się ze smakiem.

W smaku już od pierwszej chwili czuć paloną, lekko gorzką nutę, powiązaną z mgiełką wędzenia. Otoczyła ją słodycz i maślaność, szybko łagodząc, ale w zasadzie nie odbierając powagi. Wymieszały się, tworząc maślany, choć ewidentnie palony karmel.

Wlał się on do... palonej kawy. Palonej nie za mocno, gorzkiej, ale bardzo przystępnej. Wciąż jednak przy paloności czułam wędzenie. Sugerowało wręcz nibsowy motyw, jakieś drzewa czy ognisko... Nasilało się szybko.

Mniej więcej w połowie, wraz z odsłanianiem się dodatków, wędzenie typowo mięsne wychodziło na przód. Trafiając na kawałki mięsa, ewidentnie czułam mocno wędzono-soczysty, tłuszczowy smak skwarek. Podkreślony zostały sporą ilością soli. Słone same w sobie były jednak przede wszystkim... wędzone, bekonowe. Wędzone dymem, ciężkie i wyraziste.

Mięso podkreśliło palono-maślany smak czekolady, gorzkość przekierowując z kawy do słodu. Było w tym sporo... ziarniście-drzewnych akcentów. Epizodycznie pojawiały się silne ukłucia soli, podbijające smak wędzenia i dymu. Sól wydobyła smak czekolady, która pobrzmiewała w tle jako zadowalająco wyraziste - ale jednak - tło. 
Już w trakcie rozpływania się kęsa, zaczynałam rozgryzać dodatki "obok czekolady". Chwilami przy bekonie trafiałam na przypływ słodyczy, która po tym wszystkim z karmelowej robiła się... jeszcze szlachetniejsza i głębsza. Parę razy wyłonił się syrop klonowy, znów zwracający uwagę na czekoladowość, by po chwili na zasadzie kontrastu znów odezwała się sól i soczyste wędzenie. 
Mięsność stawała się mniej jednoznaczna, aż do momentu, gdy porządnie zaczęłam rozgryzać kawałki bekonu (pozostałe po zniknięciu czekolady). Przy rozgryzaniu na końcu, oczywiście to wędzony bekon, skwarki i sól, dominowały.

W posmaku pozostała wędzonka: mięcho i dym, spora ilość soli, ale też słodycz karmelowej i jednocześnie gorzkawej "kawowej" czekolady.

Całość jako ciekawostka smakowała mi... To takie smakowanie-intrygowanie. Była dziwnie wciągająca. Charakternie mięsna i przyjemnie czekoladowa, przy czym czekolada niby była łagodna, ale wciąż wyrazista. Słodka, gorzkawa... wyważona w tym wszystkim. Spora ilość soli świetnie się wpisała w resztę. Obawiałam się, że będzie mi za słono (nie używam soli), ale nie... Tutaj to pasowało. Wszystko do wszystkiego pasowało. Dymno-palone nuty samej czekolady zwłaszcza, dzięki czemu wydaje się lepsza niż słodsza mleczna wersja.


ocena: 9/10
kupiłam: vosgeschocolate.com za czyimś pośrednictwem
cena: 8 $
kaloryczność: 512 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: ciemna czekolada (miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, emulgator: lecytyna sojowa; ekstrakt z wanilii), bekon (wieprzowina, woda, sól morska, surowy cukier brązowy, naturalne aromaty, syrop klonowy), bekon (wieprzowina, sól morska, surowy cukier, sproszkowany seler, przyprawy). cukier trzcinowy, sól wędzona drewnem olchowym

7 komentarzy:

  1. Ależ bym się wgryzła ;> Szarpałabym jak Reksio szynkę. Tfu. Jak Reksio boczek <3 Ajć wiem, wiem... Instynkt byłby silniejszy niż niegryzienie czekolady :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym przypadku jak najbardziej adekwatnie przynajmniej, haha.

      Usuń
  2. Czy ja jadłam właśnie tę? Chyba tak. Miałam fragment, a chętnie przygarnęłabym całą. Myślę, że w przyszłości też sobie taką skombinuję dzięki czyjejś uprzejmości. Mięsko, sól, wędzenie, dym, mmm. Kawa mi do tego nie pasuje, ale ze swojej degustacji nie pamiętam, żebym ją wyczuła. No i do takiej czekolady bagienko nawet nie pasuje, więc spoko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, właśnie tę, bo wróciłam do Twojej recenzji. Możliwe jednak, że odkąd Ty ją jadłaś, trochę zmienili. Mleczną na przykład zmienili na... jeszcze lepszą niż była. <3

      Usuń
    2. Uch. Muszę ją dorwać. Prędzej czy później, ale zrobię to.

      Usuń
  3. Bekon lubię, czekoladę lubię... Ale to połączenie wydaje mi się okropne :D pewnie z ciekawości bym zjadła, ale obawiam się że skończyłoby się na skubnieciu :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sądzę... chociaż Tobie bym raczej wersję mleczną proponowała. Też pyszna, serio.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.