niedziela, 1 marca 2020

baton Dobra Kaloria Superfoods Kakaowiec & Mięta

Nie lubię marki Dobra Kaloria, mimo że zjadłam tylko jednego ich batona (Kokos & orzech). Był jednak na tyle kiepski w tak wielu aspektach, że uznałam, iż innych nie będę próbować, bo nie rzadko jadam słodycze inne niż czekolady. W ogóle to nie lubię marek, które chwalą się, jak niskokaloryczne są ich produkty, a jest to uzyskane np. dzięki mikrej gramaturze. Ich składy jednak rzeczywiście są w porządku. I właśnie tylko dlatego zdecydowałam się spróbować nowość (w dniu kupienia), reprezentującą uwielbiane przeze mnie połączenie mięty i czekolady (no ok, kakao) i w dodatku na bazie moich kochanych daktyli i jednych z ulubionych orzechów - nerkowca. Brzmiało jak spełnienie marzeń, choć marka sprowadzała mnie na ziemię. 

Dobra Kaloria Superfoods Kakaowiec & Mięta to "baton owocowy", którego producentem jest Kubara.

Po otwarciu poczułam intensywny, acz nienachalny zapach słodko-ziołowej mięty, osłodzonej wręcz karmelowo-paloną słodyczą daktyli, której to karmelowy wydźwięk podsycało kakao i orzechy. Duet tych ostatnich wyszedł wręcz jak delikatna czekolada. Całość była rześka, smakowita, ale coś mi trochę zgrzytało.

Batonik w dotyku wydawał się raczej suchy, zwarty i sztywny, ale nietwardy. Także przy podziale. Raczej sprasowany, zawierał drobne kawałki orzechów i minimalnie mniej drobne migdałów oraz  ziaren kakao. Skrywał sporo drobinek suszonej mięty, które jako mikroskopijne patyczki widać głównie na spodzie.
W ustach baton początkowo zachował zwartość, a z czasem rozchodził się na grudki i wodnistą zawiesinę, nie zaś na gęstą papkę (szkoda). Zawierał sporo chrupiących kawałków orzechów i kakao raczej drobnych rozmiarów. Orzechy przyjemnie chrupały, były raczej delikatne, a nibsy znośnie twarde i chrupiące. Baton szybko przybierał na soczystości i wilgotniał przy jednoczesnej niskiej tłustości i delikatnym, przyjemnie pylistym efektem kakao.

Już od pierwszego kęsa poczułam słodycz mięty, niosącej przyjemną rześkość. Była słodko-ziołowa niczym świeża, przyjemnie żywa, choć wymieszana z nieco cieplejszym akcentem takiej bardziej ziołowo-podsuszanej.

Mięta dopasowała się do ogólnej łagodności, która za sprawą orzechów wydała mi się wręcz maślano-mleczna.
Słodycz wzrosła szybko, do czego wyraźnie dołożyły się niemal karmelowo-palone daktyle. Odezwały się swoim własnym smakiem, po czym mieszały się z łagodnością. Ułożyło się to w smak delikatnej, może wręcz mlecznej czekolady.
Nerkowce jako one same specjalnie się nie odezwały, migdały może minimalnie. Wydały mi się lekko gorzkawo-kurzowe, gdyż zostawiono im skórki (na szczęście).

Do nienachalnej, acz wszechobecnej mięty dołączyło za to lekko gorzkawo-neutralne kakao. Miało prosty, suchawy smak. Suszono-palony smak wirował z niemal mentolowym akcentem. Czułam się, jakbym miała do czynienia ze zdrową wersją pastylek miętowych.

Gdy rozgryzałam nibsy, podbijały lekko gorzkawo-palone kakao. Raz i drugi wydały mi się kawowo-slodowe. Wzrosła tu soczystość kakao i daktyli.

Pod koniec daktyle, z lekko dymno-kakaowym akcentem mieszały się już tylko ze słodką miętą, razem zasładzając i aż drapiąc w gardle.

Po zjedzeniu czułam posmak smakowitej mięty, która dzięki słodyczy i soczystości daktyli znów wydawała się zaskakująco świeżo.

Baton smakował mi, bo kojarzył się z delikatnie czekoladowymi czekoladkami z nadzieniem miętowym bez chamstwa itp., a przyjemnie mocnym. Niestety jednak wyszedł zdecydowanie za słodko i zbyt ubogo w smak gorzkiego kakao. Na brak czekoladowości jednak nie mogę narzekać.


ocena: 8/10
kupiłam: Lidl
cena: około 2 zł (chyba promocja)
kaloryczność: 348 kcal / 100 g; batonik 35g - 122 kcal
czy kupię znów: nie

Skład: daktyle, orzechy (orzechy nerkowca, migdały), ziarno kakaowca (4,5%), kakao, mięta (2%)

6 komentarzy:

  1. Nie lubię połączenia czekolady z miętą toteż nie spróbuje. Ale dobrze że nie dali tu chrupek ryżowych. Ich batony bez tego składnika w mojej ocenie są smaczniejsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby dali, na pewno bym go nie kupiła! Nie cierpię tego dodatku.

      Usuń
  2. "Nie lubię marki Dobra Kaloria, mimo że zjadłam tylko jednego ich batona" - nie gniewaj się, ale to brzmi jak zdanie obrażonego przedszkolaka, któremu raz nie udało się zawiązać sznurówek i uznaje, że nie próbuje nigdy więcej. Jak można nie lubić marki po daniu jej jednej szansy? ;> Aromat cudny. Braku gęstej masy i mnie szkoda, lubię bagienkowość daktylowych raw barów. Zestawienie smaków na mleczno-maślanym tle zacne. Sądzę, że to mój klimat. Szkoda tylko niskiej wagi batona. Moim ideałem są Bombuy ważące 50 g.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak to brzmi, stąd i drugą szansę dałam. Wypunktowałam to, że nie lubię marki, bo nie podoba mi się całościowo, co też uzasadniam. Gramatury, sama nazwa, dodatek chrupek itd. Nie napisałam, że nie lubię przez tego jednego batona.
      Widzisz, też Ci gramatura nie odpowiada. Nie masz tak, że przez nią Twój stosunek do jakiejś marki jest nieco gorszy? Np. ze Cię to irytuje?

      Tak, zdecydowanie mógłby Ci posmakować.

      Usuń
    2. Mam, mam. Na przykład raw bary Anny Lewandowskiej bardzo mi smakują, ale co z tego, skoro ważą tyle co nic? Albo lody... Tyle bym chciała spróbować, niestety producenci robią mi na złość i walą same opakowania familijne. Nie znaczy to jednak, że nie lubię tych marek. W D.K. przeszkadza mi głównie gramatura. Smaki są średnie, zwłaszcza na tle konkurencji.

      Usuń
    3. Właśnie i warianty smakowe, i wygląd mi się nie podobają Dobrej Kalorii, tak patrząc na rynek, a że to wszystko składa się na markę, twierdzę, że jej nie lubię. Zauważ, że nie mówię o producencie, Kubarze czy o konkretnych batonach.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.