środa, 18 marca 2020

Ambiente Pistache ciemna 53 % z nadzieniem o smaku pistacjowym

Po Ambiente Panache na myśl o tej aż się krzywiłam. Zalana chemią, syropem cukrowym gamoła o smaku udawanego marcepana? Mniej więcej tego się spodziewałam, bo jak nawet pomarańcza była tak niemożliwie sztuczna, to co dopiero mówić o pistacjach (rzeczy o smaku których skądinąd wychodzą marcepanowo). Cierpiałam, myśląc o niej. Bo skoro ciemna, to wiedziałam, że i u Mamy nie ma szans. A wszystko przez to, że ja, głupia, nie sprawdziłam wcześniej producenta. To bowiem nie Natrajacali, które stoi za pysznymi Ambiente (np. Truffle Chocolate Negro 52 % czy Truffle Chocolate Negro Sabor Naranja), a jakiś Baronie Belgium NV. W zasadzie chyba powinnam była to po prostu oddać np. tacie bez otwierania, no ale skonsultowałam z Mamą, która stwierdziła, że "no głupio tak mieć i nawet nie spróbować".


Ambiente Pistache / smak pistacjowy to ciemna czekolada o 53 % zawartości kakao z nadzieniem o smaku pistacjowym (46%), wyprodukowana w Belgii dla Aldi przez Baronie Belgium NV.
Edycja limitowana na zimę 2018.

Już w chwili otwierania poczułam uderzający, mdlący zapach cukru i marcepana. Marcepana do granic możliwości cukrowego, zaskakująco wyrazistego, ale raczej taniego. Takiego czekoladkowego, prosto z tanich czekoladek, bo i czekoladę było czuć. Tanią i sucho-spalono gorzką.

Tablica była twarda. Bokami pociekło z niej trochę... czegoś. Przezroczyste i lśniące, wyglądające jak częściowo zastygły już klej. A pęknięć nie było... Tablica łamała się mniej więcej równo. Była kamiennie twarda, zarówno przez grubą warstwę wierzchu, jak i poniekąd środek. Ten był niby twardy, choć nie do końca jak kamień. Bardziej kruchy i... dziwny. W ogóle dziwnie go dodano. Potworzyły się puste luki, w niektórych miejscach było go dużo, w innych prawie wcale - byle jakość w każdym milimetrze. Kolorem i strukturą "na oko" przypominał zastygły cukro-lukier.
Przy podziale, zabawie nożem i degustacji, także już w ustach, czekolada okazała się oporna jak skorupkowa polewa lub kawałki czekolady w różnych rzeczach (np. stracciatella, lodach itp.). Prawie wcale się nie rozpuszczała, a jednak jakoś tak tłusto. Długo zachowywała formę, zmieniała się w plastelinowe grudki i znikała na długo po nadzieniu.
Nadzienie zaś... skojarzyło mi się z masą z cukru. Rozpuszczało się szybko, na wodę. Nie mogę nazwać go twardym, a jedynie pozornie twardym, początkowo suchym. Cechowała je bowiem pewna gniotliwość, szybko podłapywało wilgoć. Rozpadało się na lekko nasączone, minimalnie plastyczne grudki. Poskrzypywało jak cukier. Gdyby mnie ktoś zapytał, co to, powiedziałabym, że cukier. Rozpuszczał się szybciej niż polewowa paskuda.

W smaku czekolada uderzyła taniochą wymieszaną z cukrem. Przedstawiła się jako najpodlejsza pseudociemnoczekoladowa polewa. Wydobyła się z niej gorzkość płaska i sucha, nijaka. Ewidentnie spalona i po prostu tania.

Nadzienie podbijało słodycz, ponieważ smakowało... Czystym cukrem. Dosłownie jakby tabliczka była nim nadziana. Przysięgam! Jak kostka cukru włożona do ust, może i trochę cukier puder, ale... z takim specyficznym motywem białego cukru ("smak wąchania torby cukru"). Po przełknięciu śliny drapanie w gardle osiągnęło poziom, wydawać by się mogło, niemożliwy. Dopiero po czasie, pierwszym szoku, zwróciłam uwagę, że to taka irytująca, jakby sztuczna cukrowość. W chemii czuć tanią marcepanowawość. Jakby cukier skroplono pseudo... syropem "o smaku" czegoś (marcepana? nibyalkoholou?) z cukru.

Taniocha poganiała tandetę w tornadzie cukru. Z racji tempa rozpuszczania się, po cukrze zostawała "czekolada" - jakby bardziej gorzka na zasadzie kontrastu, ale wciąż beznadziejnie tanio-polewowa, gorzkawa jak spalenizna i cukrowo-cukrowa.

Po przełknięciu pozostawał posmak cukru i sztuczność. Zemdliło mnie raptem po gryzie.

To było podłe, parszywe, wstrętne i obleśne. Tania polewa nadziana cukrem. Jak tylko o tym pomyślę, chce mi się wymiotować. W zasadzie to podsumowanie wystarczy - pisząc recenzję musiałam się wyżyć.
Wydaje mi się, że wierzch, a więc czekolada, była gorsza niż w wersji Panache - tamta jeszcze czymś tam smakowała (nasiąkła nadzieniem?), a ta? Okropieństwo.
O dziwo jedynie zapach nie sugerował aż takiego pogromu kubków smakowych, ale to nawet jeszcze gorzej, bo czegoś takiego się nie spodziewałam.
No i za "dobrą radę" wymusiłam na Mamie spróbowanie. Nie umiała określić smaku środka przez jego czystą cukrowość. Stwierdziła, że czekolada "zła, ale ja nie lubię ciemnych, a to nadzienie to jak taki ulepek z cukru po prostu". Zgadywała: "Może miało być miętowe? Sama słodycz, ale przy drugim kęsie jakbym jakiś niby marcepan czuła...". Jak jej powiedziałam, że miało być pistacjowe, pokręciła głową. Zgodziła się, że okropna, acz aż takich skrajnych odczuć nie miała (mówiła raczej bez emocji).


ocena: 1/10
kupiłam: Aldi
cena: 7,99 zł (za 210g)
kaloryczność: 453 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, syrop glukozowy, dekstroza, syrop z cukru inwertowanego, lecytyna sojowa, aromat, barwnik (koncentrat spiruliny i krokosza)

2 komentarze:

  1. Po opakowaniu W ŻYCIU nie zorientowałabym się, że to czeko pistacjowa. Założyłabym, że miętowa. Byłam wręcz pewna, jak weszłam dziś na Twój blog. Brawa dla producenta. Zapach... :( Syntetyczność w najgorszej postaci. "Bokami pociekło z niej trochę... czegoś. Przezroczyste i lśniące, wyglądające jak częściowo zastygły już klej." - Bleeeh. Skorupowa polewa i wodonadzienie. I smaki... Chciałabym napisać, że ja lubię plebs i jest nadzieja... ale nie tym razem. To brzmi mega okrutnie, brr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego, co kojarzę, to i ja najpierw myślałam, że miętowa. To opakowanie jest... takie chłodne.

      Z chęcią zamieniłabym się z Dantem i poszła na spacerek przez kręgi za niego, gdyby zabrał ode mnie moje wspomnienia ze zjedzenia kawałka tego... - w miejsce kropek wstaw najgorsze określenia, jakie uda Ci się wymyślić.

      Nie, nie tym razem. Obstawiam, że wszystkie Rosheny, Vobro i Puffy Eti smakowały Ci bardziej, niż smakowałoby to.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.