Po zjedzeniu Michel Cluizel Plantation Riachuelo 70 % Bresil i Domori Land Organic Costa D'Avorio 70 % miałam mieszane uczucia co do drugiej tabliczki Domori z linii Organic, właśnie z Brazylii. Bardzo lubię Brazylię jako region kakao, jednak bałam się, czy nie okaże się zbyt uładzona. Pewnym za to było, że została stworzona z kakao z prowadzonych przez 17 rodzin farm położonych wzdłuż rzeki Xingu w okolicach Amazonki. Farmerzy ci, zrzeszeni w miejscową organiczną kooperatywę, są wspierani przez program Goût de la Forêt, który to rozpoczął się w 2015. Jego cel to ochrona bioróżnorodności i poprawa jakości odmian kakaowca w regionie.
Domori Land Organic Cocoa Brasile 70 % to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao z Brazylii, z regionu Amazonii.
Od razu po otwarciu poczułam wyrazisty zapach mocnego palenia / prażenia przejawiającego się w całym miksie orzechów: od ziemnych, przez brazylijskie aż po laskowe. Były to orzechy surowe ("fasolowe" fistaszki), jak i podprażone. "Rozsypały" się na łagodnym, maślano-waniliowym tle, które to dodało mleczny wątek. Za nim kryły się niejednoznaczne owoce leśne, specyficznie słodkie... jak słodko-miodowa nalewka. Nuty miodu i maślaność w tym prażono-palonym, ciepłym klimacie kojarzyły się trochę z delikatnym karmelem.
Ciemna tabliczka, w dotyku dość sucha, trzaskała głucho. Ziarnisty przekrój i trzaski, chwilami wręcz chrupanie, sprawiły, że odebrałam ją jako kruchą ("kruchą od twardości?).
W ustach rozpływała się dość leniwie, powoli, ale przyjemnie aksamitnie. Stawała się zwartym, acz plastycznie miękkim kremem. Zalepiała minimalnie, zaś pod koniec lekko ściągała.
W smaku od początku przewodziło silne palenie (odgryzając kawałek - ewidentnie ziaren kawy) oraz słodycz.
Szybciej rozwijała się słodycz, prezentując złocisty miód, bursztynowy karmel i połyskującą, ciemną nalewkę z owoców leśnych: jeżyn, malin i... zdecydowanie z narastającą przewagą ciemno-jagódkowych. Silny był wątek miodu, jakby drapiącego w gardle.
Gdy słodycz nieco się przetoczyła, pomyślałam o karmelizowanych w miodzie orzechach. Karmel opadł z nich pozostawiając same prażono-palone, że aż gorzkie i surowo-gorzkie. Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa nadeszła wyraźna gorzkość. Część orzechów wydała mi się wręcz strączkowa, fasolowa (jak surowe fistaszki), ale gorzkość ewidentnie miała kakaowe źródło. Jak z cierpko-pylistego i przypalonego, tłusto-miękkiego biszkoptu kakaowego, w którym znalazło się mnóstwo gorzkich orzechów.
Nie była jednak siekierą; nie wyzbyła się maślaności. Ona cały czas rozwijała się przy gorzkości i stanowiła "nabiałowy" (wręcz śmietankowy?) łącznik ze słodyczą.
Ta kontynuowała owoce leśne w kontekście słodko-cierpkim. Miód nakręcał skojarzenie z nalewką, a cała spalenizna i wytrawniejsze sugestie - dość wytrawnymi i soczystymi owocami czarnego bzu. Jak nalewka / dżem z nich i z innych owoców leśnych (też jeżyn, borówek i malin?). Borówki leśne / jagody i jeżyny uraczyły mnie odrobinką kwasku. Soczyste, ciemne owoce świetnie wpasowały się w przypalono-kakaowe nuty, może z odrobiną ziaren kawy.
Spalenizna i jeżynowe ziarna kawy pod koniec wahnęły się ku ziemistości, ale szybko pękały, a spod nich wyłuskał się... miodowy karmel i wanilia. Karmel i paloność poszły w kierunku drzew, drewna z ogniska i orzechów - tym razem zdecydowanie prażonych.
W posmaku pozostały orzechy, przypalony maślany biszkopt kakaowy i dość cierpko-wytrawne owocowe nuty. Nie brakowało słodyczy, która po spaleniźnie wydała mi się niestety bardziej "waniliowato"-śmietankowa i nijako miodowa.
Czekolada w zasadzie mi smakowała, ale czegoś jej brakowało. Niby gorzka, niby cierpka, ale na tyle słodko-maślana, że momentami nudna. Jak stępiona, stara siekiera. Niby jakaś moc jest, ale tak niespecjalnie.
Wydała mi się połączeniem Zottera Labooko Brazil 72 % (wspólne orzechy z fistaszkami na czele, drzewa, jeżyny i "mokre ciacho" - w przypadku Zottera pikantny piernik; Zotter jednak zawarł o wiele więcej owoców, w tym cytrusów i egzotycznych, dzięki czemu - i piernikowi - wyszedł znacznie lepiej) z Cluizelem (i jego nutami drzew, jeżyn, maślanością i miodowym karmelem). Cluizel może i był zdecydowanie za tłusty i słodszy, ale intrygował nutami a to rumianku, a obrazowymi nibsowymi jeżynami i dziwną śmietaną (w Domori z kolei czułam podobną "jeżynową kawę", a kompozycję łagodziła maślaność - nuta nabiału też). Podobnie kawowy i lekko strączkowy był też Pralus Bresil Forastero 75 %. Domori na ich tle wyszła po prosu zbyt... uładzona, że aż nudna.
ocena: 8/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 16,25 zł (za 25 g; dostałam zniżkę)
kaloryczność: 541 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy
Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy
Piękny zapach. Nabrałam ochoty na surowe fistaszki. Jagody mniam, ale jeżyny i maliny to moje koszmarki (jeżyny przez pestki, więc tu niemal ok. Niemal, bo wolałabym czystą orzechowość, skoro w tabliczce rozciąga się taki wachlarz gatunków). Spalenizna i kawa do orzechów jak najbardziej atrakcyjna. Mogłabym zjeść.
OdpowiedzUsuńZnowu to, co pisałam Ci pod Lindtem grejpfrutowym. Uwielbiam jeżyny, ale tu ni jak mi nie pasowały do wachlarza orzechów i kawy (kawę z nutą jeżyn mogłabym z chęcią wypić, uwielbiam taką, parzoną metodami alternatywnymi, ale już lata nie piłam, bo mi kawiarnię zamknęli, gdzie była) wymieszanych z tą delikatniusią maślanością.
UsuńZrobiłabym z tego trzy czekolady: orzechowo-maślaną (że jak nugatowa, wiec niech by łagodna była), mocno palona, kawowo-orzechowa oraz taka, w której byłaby "nibsowo-jeżynowa kawa". W sumie, gdyby było fajne przejście mógłby też być wariant opcja nr 1 + nr 2 albo 2+3.