sobota, 7 marca 2020

Domori Land Organic Brasile 70 % ciemna z Brazylii

Po zjedzeniu Michel Cluizel Plantation Riachuelo 70 % BresilDomori Land Organic Costa D'Avorio 70 % miałam mieszane uczucia co do drugiej tabliczki Domori z linii Organic, właśnie z Brazylii. Bardzo lubię Brazylię jako region kakao, jednak bałam się, czy nie okaże się zbyt uładzona. Pewnym za to było, że została stworzona z kakao z prowadzonych przez 17 rodzin farm położonych wzdłuż rzeki Xingu w okolicach Amazonki. Farmerzy ci, zrzeszeni w miejscową organiczną kooperatywę, są wspierani przez program Goût de la Forêt, który to rozpoczął się w 2015. Jego cel to ochrona bioróżnorodności i poprawa jakości odmian kakaowca w regionie.

Domori Land Organic Cocoa Brasile 70 % to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao z Brazylii, z regionu Amazonii.

Od razu po otwarciu poczułam wyrazisty zapach mocnego palenia / prażenia przejawiającego się w całym miksie orzechów: od ziemnych, przez brazylijskie aż po laskowe. Były to orzechy surowe ("fasolowe" fistaszki), jak i podprażone. "Rozsypały" się na łagodnym, maślano-waniliowym tle, które to dodało mleczny wątek. Za nim kryły się niejednoznaczne owoce leśne, specyficznie słodkie... jak słodko-miodowa nalewka. Nuty miodu i maślaność w tym prażono-palonym, ciepłym klimacie kojarzyły się trochę z delikatnym karmelem.

Ciemna tabliczka, w dotyku dość sucha, trzaskała głucho. Ziarnisty przekrój i trzaski, chwilami wręcz chrupanie, sprawiły, że odebrałam ją jako kruchą ("kruchą od twardości?).
W ustach rozpływała się dość leniwie, powoli, ale przyjemnie aksamitnie. Stawała się zwartym, acz plastycznie miękkim kremem. Zalepiała minimalnie, zaś pod koniec lekko ściągała.

W smaku od początku przewodziło silne palenie (odgryzając kawałek - ewidentnie ziaren kawy) oraz słodycz.

Szybciej rozwijała się słodycz, prezentując złocisty miód, bursztynowy karmel i połyskującą, ciemną nalewkę z owoców leśnych: jeżyn, malin i... zdecydowanie z narastającą przewagą ciemno-jagódkowych. Silny był wątek miodu, jakby drapiącego w gardle.

Gdy słodycz nieco się przetoczyła, pomyślałam o karmelizowanych w miodzie orzechach. Karmel opadł z nich pozostawiając same prażono-palone, że aż gorzkie i surowo-gorzkie. Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa nadeszła wyraźna gorzkość. Część orzechów wydała mi się wręcz strączkowa, fasolowa (jak surowe fistaszki), ale gorzkość ewidentnie miała kakaowe źródło. Jak z cierpko-pylistego i przypalonego, tłusto-miękkiego biszkoptu kakaowego, w którym znalazło się mnóstwo gorzkich orzechów.

Nie była jednak siekierą; nie wyzbyła się maślaności. Ona cały czas rozwijała się przy gorzkości i stanowiła "nabiałowy" (wręcz śmietankowy?) łącznik ze słodyczą.

Ta kontynuowała owoce leśne w kontekście słodko-cierpkim. Miód nakręcał skojarzenie z nalewką, a cała spalenizna i wytrawniejsze sugestie - dość wytrawnymi i soczystymi owocami czarnego bzu. Jak nalewka / dżem z nich i z innych owoców leśnych (też jeżyn, borówek i malin?). Borówki leśne / jagody i jeżyny uraczyły mnie odrobinką kwasku.  Soczyste, ciemne owoce świetnie wpasowały się w przypalono-kakaowe nuty, może z odrobiną ziaren kawy.

Spalenizna i jeżynowe ziarna kawy pod koniec wahnęły się ku ziemistości, ale szybko pękały, a spod nich wyłuskał się... miodowy karmel i wanilia. Karmel i paloność poszły w kierunku drzew, drewna z ogniska i orzechów - tym razem zdecydowanie prażonych.

W posmaku pozostały orzechy, przypalony maślany biszkopt kakaowy i dość cierpko-wytrawne owocowe nuty. Nie brakowało słodyczy, która po spaleniźnie wydała mi się niestety bardziej "waniliowato"-śmietankowa i nijako miodowa.

Czekolada w zasadzie mi smakowała, ale czegoś jej brakowało. Niby gorzka, niby cierpka, ale na tyle słodko-maślana, że momentami nudna. Jak stępiona, stara siekiera. Niby jakaś moc jest, ale tak niespecjalnie.

Wydała mi się połączeniem Zottera Labooko Brazil 72 % (wspólne orzechy z fistaszkami na czele, drzewa, jeżyny i "mokre ciacho" - w przypadku Zottera pikantny piernik; Zotter jednak zawarł o wiele więcej owoców, w tym cytrusów i egzotycznych, dzięki czemu - i piernikowi - wyszedł znacznie lepiej) z Cluizelem (i jego nutami drzew, jeżyn, maślanością i miodowym karmelem). Cluizel może i był zdecydowanie za tłusty i słodszy, ale intrygował nutami a to rumianku, a obrazowymi nibsowymi jeżynami i dziwną śmietaną (w Domori z kolei czułam podobną "jeżynową kawę", a kompozycję łagodziła maślaność - nuta nabiału też). Podobnie kawowy i lekko strączkowy był też Pralus Bresil Forastero 75 %. Domori na ich tle wyszła po prosu zbyt... uładzona, że aż nudna.


ocena: 8/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 16,25 zł (za 25 g; dostałam zniżkę)
kaloryczność: 541 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy

2 komentarze:

  1. Piękny zapach. Nabrałam ochoty na surowe fistaszki. Jagody mniam, ale jeżyny i maliny to moje koszmarki (jeżyny przez pestki, więc tu niemal ok. Niemal, bo wolałabym czystą orzechowość, skoro w tabliczce rozciąga się taki wachlarz gatunków). Spalenizna i kawa do orzechów jak najbardziej atrakcyjna. Mogłabym zjeść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znowu to, co pisałam Ci pod Lindtem grejpfrutowym. Uwielbiam jeżyny, ale tu ni jak mi nie pasowały do wachlarza orzechów i kawy (kawę z nutą jeżyn mogłabym z chęcią wypić, uwielbiam taką, parzoną metodami alternatywnymi, ale już lata nie piłam, bo mi kawiarnię zamknęli, gdzie była) wymieszanych z tą delikatniusią maślanością.
      Zrobiłabym z tego trzy czekolady: orzechowo-maślaną (że jak nugatowa, wiec niech by łagodna była), mocno palona, kawowo-orzechowa oraz taka, w której byłaby "nibsowo-jeżynowa kawa". W sumie, gdyby było fajne przejście mógłby też być wariant opcja nr 1 + nr 2 albo 2+3.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.