Heidi WinterVenture Crunchy Almonds to mleczna czekolada o zawartości 30 % kakao z karmelizowanymi migdałami, chrupiącymi płatkami słodowymi i kardamonem (a dokładniej, wg producenta: "naturalnym aromatem Kardamonu").
Tabliczka w dotyku wydała mi się suchym ulepkiem. Lekko trzaskała przy łamaniu, ale raczej dzięki dodatkom. Tych było sporo, można powiedzieć - dosłownie - że tabliczkę nimi najeżono.
W ustach rozpływała się opornie. Zwlekała, po czym powoli i wodniście znikała, stając się grudą do złudzenia przypominającą plastelinę. Dlatego też mnogość dodatków wyszła tu jako plus - tabliczka to i tak okropny ulepek.
Migdały - chrupiące i przypominające świeże, bez skórek, karmelizowane minimalnie - to kawałki wielkości średniej i dość sporej (jak na tak cienką tabliczkę). Bardzo pozytywny element!
Z kolei kawałki słodowe... to zarówno spore sztuki, jak i drobinki, do złudzenia przypominające skrzypiący i okropnie przyklejający się, chrupiący cukro-karmel. Minimalnie mniej irytująca wersja tworu (nugatu) z Toblerone. Nie rozpuszczał się zbyt chętnie, drapał i irytował, zostając na koniec.
W smaku czekolada od początku powalała cukrem, któremu towarzyszyła dziwna, naperfumowano-naaromatyzowana korzenność. Sztuczna i tandetna.
Bliżej dodatków nakręcała się cukrowość, choć chyba w bardziej karmelowo-korzennym kontekście. Migdały zacnie się w to wpisały. Im w smaku nie mam nic do zarzucenia: lekko podprażone i wyraziste. Nawet nie wydały mi się za mocno karmelizowane (albo zjadłam za mało). Smaczne, ale w złym otoczeniu gubiły się.
Pod koniec wszystko i tak tłamsił cukier i tandetny posmak.
W posmaku po przełknięciu pozostał jednak niemal pieprzny kardamon, odległe wspomnienie migdałów i ten dziwny... nieokreślony sztucznie-kawowy, karmelowy chrupacz. Cukrowość wypalająca usta i gardło nie dopuściła do przejrzystości.
Całość była do bólu tania, plastikowo-ulepkowata i tandetna. Może i z pomysłem, ale jakimś dziwnym, bo tak nawet teoretycznie, dodatki mi do siebie nie pasowały. Dobre migdały to chyba jedyny plus, ale i tak nie przełożyły się na zjadliwość całości (po gryzie nie chciałam mieć z tym do czynienia; drugi zrobiłam, na potrzeby recenzji, brr). Pseudokardamon był dziwny, słodo-karmel też - nie wiadomo co, a jego struktura strasznie irytowała. Czekoladowa baza to dziadostwo w każdym milimetrze. Mamie też nie smakowała ("jak tylko poczułam tę przyprawę, nie chciałam się nad tym nawet zastanawiać, ale całościowo tak mi się jakoś z wafelkiem kojarzyła"), więc oddałyśmy Tacie. Ten to pochrupał, pochrupał i był zadowolony, bo "słodko i chrupiąco".
ocena: 2/10
kupiłam: dostałam
cena: -
kaloryczność: 537 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, miazga kakaowa, karmelizowane migdały 7,7 % (migdały 89%, cukier), chrupiące płatki słodowe 4,4% (ekstrakt słodu jęczmiennego, cukier, fruktoza, odtłuszczone kakao w proszku, pełne mleko w proszku, sól, aromat), odtłuszczone mleko w proszku, lecytyna sojowa, naturalne aromaty (wanilii, kardamonu 0,02%)
Sikam ze śmiechu normalnie, nie wiem co lepsze. Te doświadczenia jako królik, czy że dołek wykopałaś pod papą, a on wykicał z niego jak gdyby nic :D Hahaha jak mi to mojego tatełe przypomina, z tym, że mój śmieje się jak głupi do sera, więc jakby już został w tym dołku to nawet by się nie zczaił - on często coś podjada i nawet nie wie co - robi sporo czynności bezmyślnie ^^" Ale... Jest prosty, poczciwy i szczery. Można na nim polegać zwłaszcza w dojadaniu (wsuwaniu) wszystkiego jak mały odkurzacz :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie i mój to taki dojadacz-utylizator! Jak ten człowiek potrafi... uwędzić sobie mięso, zjeść z nim kanapkę, schrupać czekoladę myśląc, że to jakieś cukierki (jak np. już podzielona na kostki) albo gryząc mniejszą tabliczkę jak batona, potem jakieś buraki z octem... Za mało po gębie dają? To chrzanem zaraz doprawi i dokończy jakieś pierniki / ciasto, które wytrzaśnie nie wiadomo skąd i... nawet potem nie wie, czy "czekoladowe czy jakie inne owocowe", haha. Hm, wyobrażasz sobie jakieś instagramy albo "zdjęcia jedzonka" naszych tatów? xD Z tego to byśmy dopiero... nie sikały, a kwaśne deszcze spowodowały!
UsuńMoże jest wprost przeciwnie: ZAPAMIĘTAŁ, że dajesz mu okropne odrzuty i w zamian "nagradza" Cię tym samym :P Jak tylko zobaczyłam opakowanie, pomyślałam: chciałabym! Potem oko zarejestrowało nazwę marki, no i ten...
OdpowiedzUsuńCola w korzennej czekoladzie, Twoja ulubiona nuta. Plastelina w ustach - sama przyjemność. Bryły tylko trochę mniej irytujące od Toblerone, mmm. Cukrowość, sztuczność i tandeta powinny królować we wszystkich czekoladach! Lecę do sklepu, tylko zaopatrzę się w wehikuł czasu.
No i zapragnęłaś jeszcze bardziej! Wiem to!
UsuńI zachęcający, łaciaty wygląd! <3