czwartek, 25 stycznia 2024

Letterpress Chocolate Sao Tome Limited Edition 70 % Dark Chocolate ciemna z Wysp Świętego Tomasza i Książęcej

Bardzo lubię czekolady z Sao Tome, więc jako że to w dodatku limitowana edycja, musiałam ją wybrać podczas selekcji, co chcę ze strony Letterpress. Co w niej takiego ciekawego (oprócz potencjalnie genialnego smaku)? To ponoć pierwsza i jedyna w Stanach (wg producenta) czekolada z plantacji Satocao z São Tomé w Ameryce Północnej. Producent pochwalił się na stronie, że "musiał przewieźć ziarna samolotem" - na te słowa akurat zareagowałam ironicznym uśmiechem, a w głowie przemknęła mi myśl, że "a już myślałam, że piechotą". Kraj ten ma nie tylko ciekawą historię (ogromne skutki niewolnictwa, obecnie jedna z najbardziej stabilnych demokracji w Afryce), ale też warunki klimatyczne i glebę dla kakao. Niestety jednak to wciąż bardzo biedny kraj. Satocao działa od 2015 roku, zrzeszając około 400 farmerów z certyfikatem świadczącym o tym, że uprawa jest organiczna. Ponoć wyselekcjonowano tam małą ilość bardzo interesujących ziaren, z których Letterpress stworzyło blend, "niepowtarzalny" jak sami piszą.

Letterpress Chocolate Sao Tome Limited Edition 70 % Dark Chocolate to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao z Sao Tome (Wysp Świętego Tomasza i Książęcej).

Po otwarciu poczułam słodki zapach karmelu i bananów, jakby nieco sam w sobie się hamujący z racji palonego aspektu karmelu. Za nimi stała lekka gorzkość kawy, złagodzona drewnem i orzechami. Orzechy rysowały obraz fistaszków w czekoladowej toni... może cukierków czekoladowo-arachidowych? Z zaznaczonym akcentem kremu z orzeszków, trochę masłoorzechowego, trochę naturalniejszego. Banany wprowadziły też drobną soczystość, do której dołączyły wiśnie i czerwone morele. Te z kolei wydawały się nieco stopowane przez białe kwiaty.

Bardzo twarda tabliczka trzaskała głośno i krucho. Kojarzyła się ze stwardniałym, zgęstniałym kremem i nawet w dotyku pewną kremowość zdradzała. Przekrój z kolei sugerował ziarnistość.
W ustach rozpływała się powoli i aksamitnie gęsto. Okazała się niemal idealnie gładka. Miękła, stając się masywną, nieco maziście-lepką masą. Była maślano tłusta, bardzo kremowa i trochę soczysta.

W smaku pierwszy przemknął bananowy karmel; zdrowa, soczysta wersja zwykłego karmelu. Ten wątek jednak szybko rozszedł się na poszczególne nuty.

Poczułam palony karmel, jakby przygaszony kwiatami. Jego słodycz sama w sobie jakby też się powstrzymywała z racji palonego wydźwięku.

Banany odsunęły się od karmelu, budując słodko-soczysty motyw jakby nieco w tle. Czułam wyraziste, mocno dojrzałe owoce świeże, banany częściowo wchodziły w motyw czekoladowego chlebka bananowego. Słodycz rosła i umacniała się, ale robiła to powoli, spokojnie.

Na przodzie zaś rozbłysły czekoladowo-arachidowe cukierki. Rozkręciły słodycz, nadając jej dynamiki. Pomyślałam o kremie fistaszkowym i fistaszkach tonących w czekoladzie. Lekko prażone orzeszki same w sobie musiały być słodkie. Zaserwowały też nutę niemal maślanego kremu fistaszkowego i bardziej słodko-maślanego masła orzechowego.

Ożywiona słodycz podskoczyła, dodając jeszcze jasny miód. Pomyślałam o jakimś karmelowo smakującym miodzie lub karmelu zrobionym właśnie z miodu.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa do bananów doczłapały się czerwone morele. One też były bardzo słodkie, ale i z lekkim kwaskiem. Całość nie była jednak bardzo owocowa. Banany stworzyły wizję tostów z masłem orzechowym i bananem właśnie. Lekki kwasek jak już się jednak pojawił, tak w tle pobrzmiewał nieśmiało (nie zniknął zupełnie).

Maślaność zmieszała się też z karmelem. To bardzo słodki, maślany, choć wciąż palony karmel. Zapewnił złagodzenie, do którego dołączyły delikatne, acz gorzkie drzewa.

Wyobraziłam sobie złoto-żółte liście na drzewach jesienią. Wniosły lekkie ciepło, drobny korzenny akcent. Drewno i drzewa o delikatnej gorzkości umożliwiły po paru chwilach wkroczenie kawie. Kawa ośmieliła gorzkość i znacząco ją podniosła. Przystały na nią też fistaszki. Zwróciły bowiem uwagę na swoje gorzkawe skórki. Gorzkość chyba podkreśliła odrobina ziemi.

Gorzkość zmieszała się także z tostami, wywołując myśl o przypalonych tostach z bananami. Mnóstwem bardzo słodkich bananów. Arachidowość umknęła.

Wzrosła za to soczystość. Do czerwonych moreli, moreli ogółem, dołączyły cierpkawe wiśnie... Acz jako syrop wiśniowy z nutą kwiatów.

W posmaku zostały fistaszki i cierpkie, choć słodkie banany, ze słodyczą podkręconą karmelem i drapaniem miodu. Do tego pojawił się syrop z czerwonych owoców - może i wiśni, a także kawowo-drzewna gorzkość, podkręcona goryczką arachidowych skórek.

Całość była bardzo smaczna, jednak trochę... za bardzo tylko słodka. Nie mocno przesłodzona, a po prostu uboga w kwaśność czy delikatnie gorzka. Karmel, banany, niemal miód i trochę kwiatów w zasadzie nie szalały, choć w pewnym momencie słodycz bardzo podskoczyła, bo doszły do nich jeszcze czekoladowo-fistaszkowe cukierki. Arachidowość, drzewa i kawa były przyjemnie szlachetne, gorzkie. Tosty i przypalona nutka, ogólnie paloność karmelu też na plus. Przebłyski kwaśniejszych owoców takich jak czerwone morele i wiśnie jako syrop wiśniowy świetnie wpisały się w klimat. Wolałabym jednak silniejszą gorzkość - wtedy mogłabym się w tej czekoladzie zakochać.

Pomyślałam o Chapon Cacao Rare Sao Tome 75 % o nutach bananów, kwiatów, w tym konkretnie jaśminu i róży, kadzidlanych rodzynek i gorzkiej ziemi, drzew, piernika ostrego od przypraw korzennych. Była też bardzo słodka, leciutko tylko kwaśna, ale o wiele bardziej gorzka. Mimo głębokiej gorzkości, Letterpress wyszła głównie słodko.
Karmel, kwiaty, orzechy i morele przypomniały mi Zottera Labooko Sao Tome 75 %, który w zasadzie był zupełnie inny od obu. O wiele bardziej owocowy, a jednocześnie bardziej maślany. Pod względem smakowitości Letterpress znalazła się pomiędzy nimi.


ocena: 9/10
kupiłam: letterpresschocolate.com (przez osobę pośredniczącą)
cena: $19 (za 57g)
kaloryczność: nie podana
czy znów kupię: nie

Skład: ziarna kakao, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.