wtorek, 16 stycznia 2024

Orfeve Alto Piura 75 % Noir de Noir / Extra Fine Gran Blanco Valle del Alto Piura Peru ciemna

To, że na markę Orfeve łypałam krzywo chyba już miało się nie zmienić. Nawet wyższa zawartość kakao niż standardowe i najpopularniejsze 70% jakoś nie obiecywało niczego szczególnie dobrego. Podobnie zresztą ciekawe ziarna, za jakie uważa się Gran Blanco z doliny Alto Piura... Czułam, że mi będą za łagodne, wkomponowane w za wysoką słodycz. A jednak nie mogę powiedzieć, bym w ogóle nie była ciekawa, jak to wyjdzie.

Orfeve Alto Piura 75% Noir de Noir / Extra Fine Recolte 2021 Variete Gran Blanco Valle del Alto Piura Peru to ciemna czekolada o zawartości 75 % kakao Gran Blanco z Peru z regionu doliny Alto Piura; należąca do linii tradycyjnej (czyli gładkich tabliczek).

Po otwarciu poczułam bukiet przypraw pod przewodnictwem słodko-ostrych goździków. Za nimi stał cynamon, dalej chyba rozmaryn i inne. Mieszały się z lekkim wątkiem słodkawych, choć niejednoznacznych orzechów w przyprawach i jakby ciepłego, orientalnego drewna. Obok wystąpiło sporo soczystych owoców - głównie moreli o słodko-kwaskawym charakterze i mango, które wydało mi się słodsze w cięższym kontekście. Wyłapałam chyba też brzoskwinie i pomarańcze deserowe oraz nutę kwaskawej śmietany - przed oczami miałam taką tylko co ubitą, bardzo "domową". Całość wyszła jednak bardzo słodko, bo średnio mocno palony karmel też pozwolił sobie na wiele.

Tłusta i twarda w dotyku tabliczka trzaskała głośno i dosadnie przy łamaniu, nie trzymając specjalnie się linii podziału.
W ustach rozpływała się kremowo tłusto i gładko. Zachowywała kształt niemal do końca, rozpływając się w średnim tempie. Miękła nieco maślanie i maziście-lepkawo pokrywała podniebienie. Wydawała się kryć lekką chropowatość. 

W smaku najpierw przemknęły mi liofilizowane chyba maliny i morele, po czym bardzo szybko zostały same morele, zmieniając się w soczystsze i świeże. To one zalały mi usta słodkim miąższem i lekkim kwaskiem, jakby skrytym przy skórce. Lekki kwasek zasugerował też jakiś egzotyczniejszy owoc.

Słodycz szybko wzrosła za sprawą średnio mocno palonego karmelu. Był jednak palony wyraźnie. Trzymało się go trochę suszonych, ostrawych kwiatów. Wyobraziłam sobie różne polne jasne.

Pomyślałam o drewnie sandałowym, otulonym kwiatami. Niemal zasypanym kwiatami białymi już nie tylko suszonymi, ale też świeżymi płatkami i... po chwili jakby wyłaniającym się z kwiatów. Drewno dało się poznać jako dość słodkie. Do sandałowca dołączyło inne, delikatne drewno, odpowiadając za subtelną gorzkość.

W tym czasie, mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa kwiaty zmieniły się w przyprawy. Pierwszy dał o sobie znać rozmaryn, a potem goździki, cynamon i inne. Rozmaryn wydał mi się karmelizowany, z podrasowaną słodyczą i tylko trochę wytrawny. Któraś z przypraw wyszła lekko cierpko. Zbudowały korzenny, acz nie oczywisty bukiet.

Rozeszła się kwaskawa, jakby świeżo ubita śmietana. Wprowadziła mleczność, osłabiła tym samym gorzkość. Moment wykorzystały owoce, uderzając z nową siłą. Wyłapałam odrobinę cytryny, która kwaskiem pomogła niemal na przód wyjść słodko-kwaśnym morelom i... mango? Potem dołączyły jeszcze kwaskawe, acz ogółem mniej wyraziste, jakby nieśmiałe brzoskwinie. A także kwaskawe pomarańcze deserowe i bardziej egzotyczna karambola. Daleko w tle przemknęły jakieś czerwone - może maliny i odrobina cierpkich wiśni, a jednak z pudrowo-liofilizowanym zacięciem. I drobną, słodką wytrawnością robiącą aluzję do gotowanego buraka?

Z kolei za sprawą śmietankowej nuty, morele i brzoskwinie trochę się mieszały, sugerując jakiś śmietankowy, jogurtowy deser z dżemowatą masą z nich.

Drewno, w tym konkretnie słodkie, jakby orientalne sandałowe, po przemieszaniu się z przyprawami poszło w nieco bardziej palony klimat. W nim odnalazły się też prażone, jakby naturalnie słodko-słonawe pistacje i chyba troszeczkę orzechów brazylijskich.

Gorzkość odrobinę wzrosła, niosąc dym... jakby dym unoszący się z opisanego drewna. Z dymu wyłoniły się tytoń i tabaka, też dbające o gorzkość. Czułam jednak też bardzo wysoką słodycz palonego karmelu czy raczej karmelizowania... acz tym razem jakby orzechy karmelizowane w przyprawach.

W posmaku została właśnie gorzkość dymu i sporo drewna, nieco odymionego. Do tego słodko-ostre, nieco wytrawne, ale już niejednoznaczne przyprawy i korzenne ciepło. Przeplótł to soczysty kwasek żółtych owoców z egzotycznym, cierpkim motywem niezbyt dojrzałej karamboli.

Całość wyszła ciekawie i smacznie, choć za słodko, za łagodnie. Gorzkość była niska. Drewno, dym i trochę orzechów (głownie pistacji) ciekawie łączyły się z przyprawami korzennymi, ciepło-słodkimi choć i wytrawniejszymi, jakie wydały mi się rozmaryn, goździki i cynamon. Kwaśność była subtelna, ale sporo wniosła. Morele, karambola, mango i brzoskwinie połączyły kwasek ze słodyczą karmelu i kwiatów (tych głównie na początku). Właśnie kwasek wplótł też nieco mleczności, śmietanę dokładniej.

Od razu przypomniała mi korzenną, żółto-egzotycznie owocową z przebłyskiem czerwonych owoców, kwiatowo-karmelowo słodką i paloną, jakby nabiałową Aruntam Sensory Chocolate 72% Peru Bio Dark Chocolate Piura Albino. Zawarły w sobie sporo podobnych nut, ale różniły się - Aruntam odznaczała się nutą śliwkowej konfitury z chili, a jej słodycz wyszła lżejsza, ulotna. Obie były bardzo łagodne, delikatne - dla mnie zbyt. Przy czym słodycz Orfeve, mimo wyższej zawartości kakao, wydała mi się jakaś cięższa, a przez to bardziej dająca się we znaki.


ocena: 7/10
cena: 59 zł (za 70g; cena półkowa; ja dostałam zniżkę)
kaloryczność: 597 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: ziarna kakao, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, pełny surowy cukier trzcinowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.