piątek, 25 kwietnia 2025

E. Wedel Plus Magnez Koncentracja Baton z Czekolady Gorzkiej z Orzechami ciemna 50 % z orzeszkami ziemnymi

Po Błyszczu (nie samym szczycie) poszłam dalej czerwonym szlakiem na Siwy Zwornik. Co prawda najpierw się zgubiłam, poszłam nieszlakiem gdzieś na niebieski na Bystrą, ale nie chciałam tak sobie wycieczki skracać i trochę się wróciłam. Choć Siwy Zwornik sam w sobie nie jest wybitnym szczytem, rozciągają się z niego wspaniałe widoki na szczyty. Uznałam, że to dobre miejsce na kolejną czekoladę. 
Tak jakby czekoladę, bo dokładniej czekoladę w formie batona. Dostałam to od ojca, który wie, że lubię zdrowe jedzenie i pewnie uznał, że seria "bogata w magnez" Wedla mnie zaciekawi. Wręcz przeciwnie. Uważam, że to podły chwyt marketingowy (po Carla Chocolate 70 % Horka Cokolada s Konopnymi Seminky z ironicznym uśmiechem pomyślałam, że coś sporo ich podczas tej wycieczki). Wszak kakao z natury zawiera magnez, więc reklamowanie zwykłej czekolady jako jego źródło to mała kpina (acz po składzie patrząc - chyba naprawdę dodali coś dodatkowo). Powiedziałam, że ewentualnie opcję z orzechami mogę przygarnąć. Od razu myślałam bowiem właśnie o górach. Choć nawet ta nie wydawała się zbyt atrakcyjna, bo zawierała siekane orzechy, czyli w najgorszej możliwej formie. 

E.Wedel Plus Magnez Koncentracja Baton z Czekolady Gorzkiej z Orzechami to ciemna czekolada o zawartości 50% kakao z kawałkami orzeszków arachidowych, "wzbogacony w magnez".

Po otwarciu poczułam bardzo intensywny i jednoznaczny zapach cukierków typu Michałki w nieco bardziej ciemno czekoladowej wersji. Słodycz cukru była trochę przesadzona, ale nie irytowała. Lekko prażone arachidy dobrze z nią sobie poradziły.

Czekoladowy baton przy łamaniu był średnio twardy i trzaskał / pykał średnio głośno. W przekroju widać sporo różnej wielkości kawałków orzeszków. Praktycznie nie da się nie trafić na choćby kawałek. 
W ustach czekolada rozpływała się w tempie średnim. Była mazista, dość tłusta i ulepkowata, złudnie margarynowa, ale też starała się być kremową. Brakowało jej gęstości, ale bardzo rzadka nie była. Długo trzymała w sobie sporo średniej i małej wielkości kawałków arachidów. Dodano ich bardzo dużo, ale nie uczyniły z czekolady zlepa.
Tylko raz na próbę pogryzłam orzeszki obok czekolady, zdecydowanie wolałam zostawiać je na koniec, gdy baza się rozpłynęła.
Orzeszki były chrupiące i trochę, ale nie za mocno twarde.

W smaku od pierwszej sekundy czułam się, jakbym zrobiła kęsa cukierka Michałka. Splot kakaowo-fistaszkowy był zaskakująco jednoznaczny, choć w wersji nieco bardziej czekoladowej.
Gdy spróbowałam trochę samej czekolady (zgryzłam /spiłowałam zębami, a w domu to samo nożem), też była lekko arachidowo-michałkowa, więc przesiąkła dodatkami. Ale... jej arachidowość wydała mi się minimalnie, znikomo sztuczniejsza.

Słodycz jednak i tak była wysoka. Kojarzyła się ze słodyczą nieco przesłodzonych cukierków czekoladowych w cukrowej polewie kakaowej, ale nie była mocno przesadzona. Zbliżała się do przesady i na tym kończyła.

Motyw prażonych arachidów, który wyraźnie rozchodził się od niegryzionych orzeszków, sprowadzał ją do poziomu, jaki można tolerować.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa cierpkość troszeczkę się nasiliła, ale zaraz znów się oddaliła. O gorzkości w zasadzie nie ma co mówić - ewentualnie o delikatnej gorzkawości. Element ciemnej czekolady przewijał się co prawda, ale podporządkowując się Michałkom.

Cukierki kakaowo-czekoladowo-fistaszkowe końcowo trochę znikały. Orzeszkowość jednak nie dawała o sobie zapomnieć, nasilając się wraz z wyłanianiem orzeszków. Słodycz pozwoliła sobie na nieco więcej (jeszcze trochę, a mogłaby zacząć drapać), ale dalej nie przegięła.

Gryzione na koniec orzeszki były bardzo wyraziste. Okazały się delikatnie prażone i takie... Czyste smakowo. Pyszne.
Kiedy na próbę pogryzłam obok czekolady, wydawały się nie wykorzystywać swojego potencjału - wyszły jakoś mniej charakternie.

Po zjedzeniu został intensywny posmak lekko prażonych fistaszków, wpisujących się w cukierki typu Michałki. W nieco bardziej ciemnoczekoladowym wydaniu, ale jednak. Czułam też jakby były jakoś sztucznie podrasowane - jakiś aromat? Ale to było ledwo uchwytne.

Czekolada zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Wyszło to bardziej michałkowo niż obecne cukierki tego typu. Ta jednoznaczność była aż dziwna! I smaczna, jako że oparła się na intensywnych, zacnych orzeszkach ziemnych - lekko prażonych i w idealnej ilości. Co prawda całość była ryzykownie słodka i skąpa w gorzkość, ale i tak zjadłam z przyjemnością. Ciekawe, czy mniej słodka, a bardziej gorzka tak samo bardzo kojarzyłaby się z cukierkami czekoladowo-arachidowymi? Możliwe, że nie. 
Najpierw myślałam, że może tylko w górach tak mi to podeszło, ale gdy weryfikowałam z pozostałą kostką odczucia w domu, odebrałam czekoladę tak samo.


ocena: 8/10
kupiłam: dostałam od ojca (a on kupił w Auchan)
cena: 3,08 (za 24g; z tego, co podpatrzyłam)
kaloryczność: 524 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, miazga kakaowa, kawałki orzeszków arachidowych (13 %), kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, tłuszcz kakaowy, tłuszcz mleczny, magnez, emulgatory (lecytyny sojowe, E 476), sól, aromat

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.