wtorek, 5 września 2023

Ethicoco Craft Chocolate 75 % Papua New Guinea ciemna z Papui-Nowej Gwinei

Polubiłam się z czekoladami małej, brytyjskiej marki Ethicoco. Nie jakoś tam szczególnie, ale uznałam ją za naprawdę przyjemną. Bardzo więc żałowałam, że nie jest łatwo dostępna, bo jednak zamawianie przez Etsy, nie tylko przesyłka, ale jakaś dodatkowa opłata za import sprawiły, że kupienie ich jest po prostu problematyczne i zbyt kosztowne. Marka - stety niestety - oferuje jedynie 4 czyste ciemne czekolady, więc i tak nie miałam co tu za wiele myśleć.

Ethicoco Craft Chocolate 75 % Papua New Guinea to ciemna czekolada o zawartości 75 % kakao z Papui-Nowej Gwinei.

Po otwarciu uderzył soczysty zapach słodkich owoców granatu i bananów. Świeże, surowe i idealnie dojrzałe dominowały, ale odnotowałam też wątek nektaru bananowego... takiego, słodko-rozmytego i... wprowadzającego nektar kwiatów? Z nieco drapiącym elementem... A także same kwiaty słodkie w łagodny, wilgotnie-rześki sposób. ...Elementem drapiąco-ciepłym i mieszającym się z cynamonem? Ewidentnie czułam też trochę ziemi, za sprawą której do kompozycji dołączały orzechy i "palony orzech" jako mieszanina drewna i orzechów. Właśnie też nieco palonych. Chyba głównie laskowych.

Gruba czekolada była bardzo twarda i masywna, ale jakby w bardzo zawilgocony sposób. Z racji tego przy łamaniu trzaskała niezbyt głośno.
W ustach rozpływała się umiarkowanie powoli, wykazując masywność i zbitość. Jakby opływała gęsto-lepkimi falami. Miała w sobie coś ze śmietankowo-maślanego, tłustawego budyniu. Na koniec sugerowała leciutką cierpkość i pylistość, które jednak nie były realne.

W smaku jako pierwszą poczułam subtelną i szlachetną słodycz jakby kwiatowego nektaru. Oczami wyobraźni widziałam też kwiaty pokryte rosą, nektar z nich wydobywany przez pszczoły, spływający (taak, obrazy w głowie z filmów przyrodniczych)... Roztoczyły słodką rześkość. Były bardzo lekkie.

To jakby pod nimi zaczęła kumulować się i rosnąć słodycz nieco cięższa, intensywniejsza. Pomyślałam o bananach. Jako nieco rozrzedzonym nektarze bananowym? Albo maślanym puddingu bananowym lub czymś takim, nie czysto bananowym?

Szybko pojawiła się też gorzkość, która wydawała się wkradać w słodycz od środka - poprzez szczyptę cynamonu. Szybko jednak skierowała się w innym kierunku. Także zawarła w sobie soczystość, wilgoć. Oczami wyobraźni zobaczyłam trochę czarnej, wilgotnej ziemi. Z łatwością przywołała więcej gorzkości, której moc rosła odważnie. Poczułam palone drewno orzechowe. Ani nie jakoś specjalnie mocno palone, ani szczególnie orzechowe, ale... jednak. Dzięki temu czekoladowość wydawała się nieskończona.

Goryczka sprawiła, że w słodko-cięższej strefie też zagościło trochę paloności i wyłoniła karmel. Słodki, intensywny, ale nie męczący, bo z palonym charakterem karmel sprawił, że banany też się odważyły i wyszły niemal na pierwszy plan. Były to owoce zacnie dojrzałe i bardzo, bardzo soczyste. Świeże surowe banany przegoniły mniej zdecydowany "nektar czy coś". Odrobinka kwiatów i nektaru kwiatowego z kolei trzymały się z tyłu, niczym echo... zmieniające lekki kwiatowy nektar w jasny, bardzo słodki miód. Aż lekko ocieplił gardło, a ja pomyślałam też o jakimś kremie czekoladowym, ale zrobionym głównie na bananach.

Ogólna dość wysoka słodycz mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa podkreśliła orzechowość. Drewno nieco się zagubiło, zostawiając ją właśnie - jako orzechy laskowe. Niektóre wciąż z palonym akcentem, inne niekoniecznie. Rozprowadziły pewną łagodność i naturalną słodycz oraz maślaność. Krem czekoladowy zmienił się w czekoladowy krem bananowo-orzechowy. "Ocieplająco" drapiący miód przywrócił odrobinę właśnie ciepłego cynamonu. Oczami wyobraźni zobaczyłam więc orzechy laskowe w cynamonie.

Banany zmieszały się z czarną, wilgotną ziemią. Duet ten był wszechobecny i rządził kompozycją. Z czasem jednak gorzkość, wzmocniona paloną nutą, wyprzedziła nieco banany. Pokazała się w pełni. Na ziemię nadciągnął szary, również gorzki dym.

Owocowość nie była wówczas specjalnie mocna. Banany wciąż czułam, ale ich soczystość podkreślił owoc czerwony... Chyba słodki granat. Subtelnie zasugerował odrobinkę czerwonego wina, acz nic mocniejszego z tych wątków się nie rozwinęło. Trochę przykryły je kwiaty - raczej białe, na pewno wilgotne i lekkie, mimo że także związane ze słodyczą. Znowu pomyślałam o jasnym, złocistym miodzie bardzo kwiatowym, który zmotywował banany do działania - znów to one pomknęły przodem.

A lekkość przysposobił dym. Zrobił się lżejszy, acz wciąż gorzki. Pod wpływem soczystości zdobył się na bardziej wędzony akcent, a ja wyobraziłam sobie odymiono-podwędzone, nieco już mniej jednoznaczne orzechy laskowe, może też migdały i... jakby kwiatowo-cynamonowy dym kadzidlany? 

Pod koniec ziemia uciekła, a goryczkę zostawiła dymowi i cynamonowi, który na stałe splótł się z kwiatami i bananami. Ich soczystość, mimo niemal ciężkiej słodyczy, jeszcze wzrosła, acz kryło się za nią jeszcze coś... jakby bardziej soczyste, surowe orzechy? 

Po zjedzeniu został posmak głównie orzechów laskowych obtaczanych w kakao i cynamonie, ale też wysokiej słodyczy bananów i miodu, kakao i cynamonem splecionych z gorzkością paloną - już nie tak samego dymu co właśnie paloną. Przygrywały im kwiaty. Znów wyłoniła się ziemia i sugestia granatu jako nieco cierpki akcent.

Całość była wprost przepyszna. Wysoka słodycz bananów, kwiatów i miodu zawarła w sobie soczystość i kwiatową lekkość, dzięki czemu aż tak nie męczyła. Do tego przecież gorzkość była cudownie głęboka i wysoka. Ziemia, potem paloność i dym - paloność nieprzepalona, a i tak wyraźna bardzo mi się podobała, że tak jedynie poprzez inne wątki się manifestowała. Odrobinka orzechów laskowych i cynamonu także zacnie się wpisały w ogół.
Mój jedyny zarzut co do niej, to że w drugiej połowie rozpływania się kęsa nuty tak gnały przed siebie, że aż nakładały się na siebie i trudno je wszystkie doskonale poczuć tak długo, jak bym chciała. Mogłaby więc rozpływać się jeszcze wolniej, by się tak na siebie nie pchały.


ocena: 10/10
cena: 41,19 zł (za 100g)
kaloryczność: 524 kcal / 100 g
czy znów kupię: chciałabym

Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.