piątek, 25 sierpnia 2023

(Sądecki Bartnik) Miód nektarowy Gryczany

Nie rozumiem ani ukrywania producentów, ani ukrywania SIĘ przez producentów. Znaczy... znam mechanizmy, dlaczego, jak i po co może to być robione, ale tak po ludzku i "po kimikowemu" nie rozumiem. Z Mamą zauważyłyśmy, że Bartnik Sądecki ukrywa się lub jest ukrywany nad wyraz często. Występuje jako Miodna Kraina, ale też robi miód dla Carrefoura. Żaden z nich nie jest w pełni satysfakcjonujący (wiadomo, nie ta cena, nie ta półka), ale... wydawało mi się, że małe różnice występują. Byłam ciekawa, czy marka pozwala sobie na jakieś różnicowanie standardów, więc jak tylko Mama kupiła wersję występującą w Lidlach (nieświadomie), spróbowałam.

(Sądecki Bartnik) Miód nektarowy Gryczany to mieszanka miodów pszczelich pochodzących z UE i spoza UE, produkowany przez Gospodarstwo Pasieczne "Sądecki Bartnik".

Po otwarciu poczułam przyjemny zapach ostrych kwiatów, wpisanych w niewątpliwie ciemny miód. Nie był jednoznacznie gryczany, ale w sumie można się domyślić, iż to właśnie taki miód. Choć drapiąco słodki, wciąż szlachetny.

Po odkręceniu zobaczyłam trochę pianki, ale przynajmniej kolor był przyjemnie ciemny, niemal czarny. Konsystencja jednak rozczarowała rzadkością. Z łyżeczki miód ściekał jak szalony i prawie nie tworzył stożków (lany z niej), ani wypukłości. Także jedzony wydał mi się rzadki i jakby śliskawy (jak syrop klonowy?), jakby wodnisty... Niby nie jednoznacznie, ale był jakiś mało miodowy.

W smaku od początku powalił wysoką, jakby czystą słodyczą. Nie powiedziałabym, że pochodzi od miodu ciemnego. Przywodziła na myśl jasne, przeciętne miody wielokwiatowe... Albo nawet nie przeciętne, a zabójczo, aż niewiarygodnie słodkie. Kwiatowość, nutka ukwieconego pola wprawdzie się zaznaczyła, ale że pola gryki? Nie powiedziałabym.

Zaraz za to poczułam lekki kwasek. Nie powinno go tam być, nie należał do przyjemnych. Mimo że był trudny do wyłapania pod całą tą niewiarygodną słodyczą, mnie bardzo przeszkadzał.

Jeszcze podkreślił słodycz, która mniej więcej w połowie szybkiego rozpływania się porcji spłynęła do gardła i zaczęła w nim drapać. Motyw ciemnawego miodu - minimalnie ostrawy? -  niby się w tym wszystkim zaplątał, ale zatonął w straszliwej słodyczy, zwielokrotnionej kwaskiem-niekwaskiem.

Po zjedzeniu już malutkiej ilości został czysto słodki posmak miodu złej jakości. Choć nie realnie kwaskawy, szło to w takie "słodkie kwasko-drapanie".

Ten miód to jakaś porażka. Gryczaność ograniczyła się tylko do koloru i niezłego zapachu. Konsystencja rzadka i mało miodowa, a smak po prostu kiepski. Nie dość, że mało gryczany, a przerażająco słodki, to jeszcze z kwaskiem-niekwaskiem, którego nie powinno tam być. W zasadzie nie był to po prostu kwasek, a tani, nieprzyjemny motyw poniekąd wynikający ze słodyczy, który aż trudno jakoś nazwać czy do czegoś porównać - efekt, jakby zaraz kwasek miał się wyłonić? Miodowa taniość?
Znalazł się daleko za wersją Miodna Kraina i carrefourową.

Także Mamę aż powaliła jego słodycz i zerowa gryczaność (acz ona przez słodycz już nawet żadnego kwasku doszukać się nie mogła). Chyba obie tak słodkiego miodu jeszcze nie jadłyśmy...


ocena: 2/10
kupiłam: Lidl
cena:  zł (za 1000g)
kaloryczność: 333 kcal / 100g
czy kupię znów: nie

Skład: miód

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.