środa, 9 sierpnia 2023

Zotter Labooko Opus 5 Cuvee 72 % Dark Chocolate ciemna z Tanzanii, Ghany, Togo, Gwatemali i Dominikany

Kiedyś byłam bardzo wciągnięta w czekolady Zottera, lecz to już minęło. Obecnie interesuję się tylko czystymi ciemnymi, a ich za wiele Zotter nowych nie wprowadza. Pilnuje się jednak, by co roku wydać nowy blend "Opus". Ja z kolei pilnuję, by żadnego nie przegapić. Choć nie mogę powiedzieć, bym specjalnie polowała - i kiedy zdałam sobie z tego sprawę, zrobiło mi się jakoś smutno. 
Ten ponoć został zainspirowany afrykańskim regionem, który ekipa Zottera niedawno odwiedziła. Jak nazwa wskazuje, użyto kakao z 5 różnych krajów. Każdy rodzaj rzadkiego kakao uprażyli oddzielnie, dopiero na koniec wszystko razem mieszając.

Zotter Labooko Opus 5 Cuvee 72% Dark Chocolate to ciemna czekolada o zawartości 72% kakao z Tanzanii (Trinitario), Ghany (Amelonado), Togo, Gwatemali (Criollo) i Republiki Dominikany (z farmy Zorzal); blend na rok 2022/23.

Po otwarciu zbombardowały mnie orzechy - całe mnóstwo, ale z dominacją włoskich - a także marcepan. Jego charakter podkreśliła odrobina ziemi. Jednocześnie czułam ogrom soczystych wiśni i owoców leśnych. Raczej ciemnych, ale nie tylko. Przewodziły jeżyny, a z tła dobiegła nuta przywodząca na myśl malinowe wino. Zwłaszcza w trakcie degustacji doniuchałam się jeszcze charakterniejszego, czerwonego cytrusa: grejpfruta (acz nie koniecznie jego samego). Odnotowałam też wręcz słodziutką rześkość poziomek i soczystego arbuza. Jego świeżość i rześkość mieszały się z odrobiną kwiatów, które całą tą roślinną moc, pełne życia zielone rośliny połączyły z... marcepanem z przyprawami? W nim z czasem odnotowałam także rześkość, ale nieco ostrzejszą - lukrecji. Do tego może goździków i innych przypraw korzennych. Nie było jednak pikantnie, bo czułam też lekką maślaność. Owocom i przyprawom nie brakowało słodyczy, której zwieńczenie stanowił bardzo słodki, ale i mocno palony karmel. W palonej nucie doszukałam się też jakby nieco spalonej skórki ciemnego chleba. Zapach był bardzo złożony.

Tabliczka już w dotyku wydała mi się bardzo kremowo-tłusta, a podczas łamania trzaskała średnio głośno, jakby w pełny, gęsty sposób.
W ustach rozpływała się bardzo gęsto i lepko. Robiła to w tempie umiarkowanym. Zwłaszcza początkowo wydawała się twardawa i maślana. Była tłusta, aż nieco przytykająco. Chwilami kojarzyła się z miękkim, mazistym awokado. Nie stanęło to na drodze wysokiej soczystości, rozlewającej się po dłuższym czasie. Pod koniec w dodatku pojawiła się jakby uspokajająca wszystko pylistość.

W smaku pierwsze równocześnie uderzyły słodkie, wielkie i ciemne czereśnie oraz toffi. 

Toffi rozpoczęło palono-maślany wątek, w którym po chwili odnalazły się orzechy laskowe, też jako likier orzechowy. Pojawił się przy kawie, a znacząca maślaność zasugerowała awokado.

Zaraz za czereśniami ruszyły maliny i arbuz. Wniósł rześkość, ale sprawił też, że słodycz była bardzo wysoka. Mignęły mi poziomki, a myśli zaczęły się obracać wokół jakiegoś malinowego kremu. Na bazie śmietanki?

Przy śmietankowej nucie umocniło się toffi. Słodycz rosła, lecz ono trochę się zreflektowało. Nagle czekolada wydała mi się aż zaskakująco mleczno-śmietankowa. Wkroczył kajmak i lekka maślaność. Pomyślałam o gorącej czekoladzie, zrobionej na pełnym mleku. Rozgrzewała i rozprowadzała gorzkość.

Orzechy laskowe, czekoladowość i awokado splotły się w wizję jakiegoś kremu na jego bazie - jakby takiej świeższej, zdrowej wersji kremu typu Nutella.

Wspomniane rozgrzewanie dołączyło do owocowej soczystości i splotło się z nią w wino. Leciutkie i słodziutkie - malinowy krem już o to zadbał. Czerwone, słodkie owoce zaserwowały mi trochę wiśni. Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa z tła wypłynęły cytrusy, walczące o kwasek. Wyłapałam cytrynę, acz zaraz uwagę skupiły na sobie owoce leśne. Już nie czerwone, choć poziomki gdzieś tam były. Znacznie więcej czułam jeżyn i owoców ciemniejszych, skrytych w krzaczkach. Nieco ukwieconych krzaczkach.

Zielone rośliny i ich rześkość były niemal namacalne. Raz po raz świeżość i rześkość podkreślił arbuz, ale z czasem to inne nuty się nimi zaopiekowały. Były to kwiaty, łączące słodycz, rześkość i pewną ostrość.

Z cytrusów w tym czasie wymknął się grejpfrut i zatroszczył się o goryczkę. 

Z kajmaku i maślaności wyskoczył palony karmel. Mocno palony, co łączyło się z nutą ciemnej czekolady do picia. Maślaność nieco wystraszona odbiegła na tyły, a jej miejsce zajął marcepan. W nim ulokowała się ostrość. Rozgrzewała razem z czekoladą. Powoli wyszły z niej rozmaite przyprawy: gorzki i "stateczny" kardamon, lukrecja łącząca to z rześkością roślin, charakterne goździki i inne korzenne. Ich ostrość jednak łagodziły kwiaty.

Owoce nie pozostawały bierne. Grejpfrut w pewnym momencie wyszedł na pierwszy plan jako apogeum soczystości. Po jego występie owoce nieco się uspokoiły. Gorzkość z grejpfrutowej zmieniła się w bardziej paloną, rozgrzewającą. Wydawała się leniwa.

Jednocześnie maślaność na tyłach podbudowała się i wróciła, stając obok. Kojarzyła się z "orzechowawym" awokado hass, a w końcu z samymi orzechami. Marcepan i surowe migdały podkreśliły je właśnie. Czułam całe mnóstwo, mieszankę, acz z czasem to włoskie wyszły na prowadzenie.

Pod koniec podkreślił je dym, palona nuta, a przy ich goryczce zawinął się grejpfrut z kardamonem.

Po zjedzeniu został posmak goryczki grejpfruta, wraz z jego soczystością, stanowiącą przejście do soczystości całego mnóstwa innych owoców: leśnych, wiśni i cytrusów. Czułam sporo maślaności, ale i rześkość roślin, przywodzące na myśl awokado. Otoczyło je sporo różnych orzechów, w tym włoskich. Gorzkość była stonowana, acz wyraźna. Wciąż kojarzyła się z gorącą czekoladą na mleku i lekko przyprawionym marcepanem. Słodycz zaś też nie była bierna. Wydawała się końcowo głównie karmelowa.

Całość wyszła wielopłaszczyznowo, choć tak, że... chwilami jakby sama próbowała się uprościć. Nuty nie przeszkadzały sobie, a ciekawie przechodziły jedne w kolejne. Maliny jako krem i wino, arbuz i poziomki, wiśnie, a także mnóstwo niedookreślonych leśnych ciemnych, potem raczej cytrusy z dominacją grejpfruta stanowiły mocny, owocowy wątek. A jednak równie wyrazista była rześkość roślin, awokado, odrobina kwiatów i przyprawy. Umiejętnie wpisały się w resztę. Orzechy, migdały i marcepan, palone nuty oraz gorąca czekolada łączyły wytrawność i gorzkość z motywem mleka, śmietanki. Do tego wysoka słodycz kajmaku, potem bardzo palonego karmelu - także aż dziwnie pasowała.
Mimo to, mnie tu było nieco za dużo maślaności, awokado i słodyczy. Te pierwsze były obecne także w tłustej konsystencji. To co prawda szczegóły, bo tabliczki i tak wzbudziły ogromny zachwyt, jednak gdyby nie one, oceny byłaby maksymalna.


ocena: 9/10
kupiłam: dostałam od zotter.pl
cena:  17,90 zł (cena półkowa za 70g)
kaloryczność: 588 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.