niedziela, 13 sierpnia 2023

Meybol Cacao Solo Kakao 90 % Chuncho Single Plantation - Peru Limited Edition ciemna

Uwielbiam Meybol, a że lubię też uporządkowanie i przejrzystość, mam do marki żal, że ich oferta nie jest jakoś klarownie uporządkowana. Mimo to, co tylko nowego się pojawi, z ochotą (i to ogromną!), próbuję. Te o wyższej niż tak lubianej przez producenta zawartości ok. 70-75%, przywitałam z przeogromnym entuzjazmem. Na koniec zostawiłam tę, której byłam najbardziej ciekawa, czyli 90%. Jak sobie poradzili z tą zawartością? Może nie bez powodu wcześniej się za to nie brali?

Meybol Cacao Solo Kakao 90 % Chuncho Single Plantation - Peru Limited Edition to ciemna czekolada o zawartości 90 % kakao Chuncho z Peru; edycja limitowana.

Po otwarciu uderzył zapach kwaśnego kefiru, maślanki i ziemi z soczystymi, wyrazistymi śliwkami. Pomyślałam o okrągłych śliwkach czerwonych, a także innych czerwonych owocach i... ketchupie? Przewinął się motyw wytrawniejszy, ale też słodki, nasuwający na myśl BBQ. Czułam wyraźnie wędzoną nutę, która wydawała się zatopiona w miodzie. Wytrawność podkreśliła goryczkę, do której dołączyła kwaśność. Ułożyło się to w grejpfruta i skórkę cytryny. Pomyślałam o ognisku, dymie i spopielonym drewnie wśród drzew, lasu iglastego. W nim kryły się też jakieś prażone orzechy - laskowe?

Tabliczka sprawiała wrażenie masywnej i zbitej w dotyku, na pewno była twarda. Przy łamaniu to się potwierdziło, acz doszło jeszcze poczucie kruchości. Trzaski były średnio głośne, ale niewątpliwie masywne.
W ustach rozpływała się średnio szybko, łatwo. Wydała mi się zwięzła i gibka, plastyczna. Była śmietankowo tłusta i lekko pylista z początku. Później stawała się coraz bardziej wręcz szorstkawa, przypominając trochę gęstą zawiesinę. Bliżej końca z jej gęstej, niegładkiej mazi jakby płynął sok. Całość była pełna, esencjonalna jak soczyste i jędrne owoce. Mimo to, było w niej coś suchego, choć nie jednoznaczna suchość.

W smaku najpierw rozeszła się maślaność i orzechy laskowe, powoli przybierające postać kakaowego ciasta z mnóstwem laskowców. Do głowy przyszła mi soczysta, acz tu raczej delikatna, kwaskawość surowego kakao.

Obok smagnął kwasek cytryny. Kwaśna soczystość polała się jednak bardziej za sprawą śliwek. Wskazałabym średniej wielkości, okrągłe śliwki czerwone, przewodzące innym owocom. Te już były mniej określone, acz na pewno cytrusowe.

Powoli pojawiła się słodycz, która choć już zaznaczyła się w cieście kakaowym, dopiero z czasem rozpostarła skrzydła jako dosłownie miodzik. Była słodziusia i urocza, średnio wysoka. Pomyślałam o miodzie ze spadzi iglastej, który krył kwasek... nawet całkiem sporo. I który wymieszano ze sproszkowanym surowym kakao?

Maślaność przeszła z kolei w kwaskawy nabiał - może twarożek z orzechami lub maślanką? Z czasem orzechy zupełnie pochłonęły te maślano-nabiałowe nuty, przedstawiając się jako same w sobie delikatne, niemal maślane.

Kwasek rozszedł się za sprawą drzew. W wyobraźni przeniosłam się do lasu iglastego o świeżym, kwaskawym zapachu. Było tam mnóstwo drzew, ale... też motyw drewna ogniskowego. Jakby ktoś nieopodal rozpalił ognisko. Poczułam drewno, dym, palenie.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa drzewa w cytrusach podkreśliły czerwone grejpfruty. Goryczka i soczysta cierpkość wyszły na wierzch. W owocach przewijała się też cytryna oraz rozmaite czerwone. Trochę podsuszone? Suszona żurawina? Wyobraziłam sobie owoce suszone oprószone czy obtoczone w suchym, kwaskawym kakao. 

Ogniskowe nuty przybrały w tym czasie na znaczeniu. Dym odsłonił wędzony motyw. Gorzkość i cierpkość podkręciła z kolei czarna, rozgrzana ziemia. Z ogniska wyszło mnóstwo węgla, a obok zaznaczyło się... jakby słodkawo-wytrawne, soczyste wędzenie, kojarzące się z BBQ i ketchupem... Może to były chrupki i krakersy z wyraźnie pieczonym akcentem w tych wariantach?

I wędzone śliwki! Wędzone, cierpkawe... W otoczeniu wielu innych owoców - raczej suszonych. Pokrywał je kwaskawy miód ze spadzi iglastej. Z jego toni wychynęły kwaskawe, acz jednocześnie suche smakowo i z goryczką rodzynki. Tuż obok rodzynek znalazły się nagle suche skórki cytrusów. Wysuszone, zleżałe i cierpkie. Pomyślałam o skórkach zostawionych w jakiejś drewnianej szafie ze skórzanymi ubraniami i futrami. One, jak i jednoznaczne, odważne rodzynki zacnie zgrały owoce z gorzkawymi drzewami i drewnem.

Bliżej końca gorzkość przytoczyła popiół, który zajął miejsce węgla, ale też wydała mi się trochę kawowa. Na samej końcówce wróciły prażone orzechy laskowe i pewna maślaność. Jak maślane, lekko przypalone, ciasto orzechowo-czekoladowe? Musiało być bardzo wilgotne, a soczyście-cierpkie owoce zasugerowały wytrawne czerwone wino, którym mogło zostać nasączone.

Do głowy przyszły mi nasączone orzechy... lub orzechy zawilgocone od kwaskawego twarożku.

Po zjedzeniu został z kolei posmak właśnie jakby wytrawnego, czerwonego wina, ale bez alkoholowości. Obok tego motyw cytrusów pod przewodnictwem grejpfruta. Do tego drzewa, drewno bardziej zwęglone i orzechy laskowe. Mocno, chyba nieco zbyt mocno prażone. To podkreśliło echo rozgrzanej ziemi i kontrastowo jakby kwasek "czystszy", łagodniejszy, kojarzący się z maślanką.

Całość była bardzo smaczna i interesująco obrazowa. Ognisko i wędzono-wytrawniejszy, soczysty wątek wśród drzew iglastych, osłodzone miodem ze spadzi iglastej zacnie zgrały się z soczystymi czerwonymi śliwkami, innymi czerwonymi owocami, grejpfrutem i cytrusami. Dzięki rodzynkom wpasowały się w drewno i drzewa, a prażenie czy palenie z  węgielno-ziemiste nutami gorzkość ustanowiły na przyjemnym poziomie. Kwaśność była soczysta, i choć wyrazista, to wcale nie taka intensywna w całej kompozycji. Delikatna słodycz miała pazurki charakternego miodu i owoców. Ciekawie w tym wszystkim raz po raz zaplątała się nutka jakby surowego kakao. Wszystko to wyszło naprawdę charakternie, choć czuć, że kakao nie zapomniało zupełnie o swojej charakterystycznej łagodności.
80% wydała mi się słodsza, ale w pikantniejszy sposób, jej owoce były łagodniejsze (oprócz rodzynek, śliwek i cytrusów było sporo brzoskwiń), a gorzkość należała do orzechów laskowych i oleju: z nich oraz kokosowego. Charakter jednak miały podobny - jakby z delikatnego kakao prażeniem próbowano wydobyć gorzkość i moc, co się udało poniekąd.


ocena: 9/10
kupiłam: Dom Czekolady (dostałam, dziękuję!)
cena: cena to 33 zł (za 70g)
kaloryczność: 610 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie, ale chciałabym móc do niej wrócić

Skład: miazga kakaowa, surowy cukier

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.