sobota, 29 lipca 2023

Maslove Pekan 100 % Zmielony Pieczony

Po paru kremach, które okazały się porażkami wróciłam do tych znanych i uwielbianych, a potem zamówiłam trzy nieznanej dotąd marki, którą polecano mi już dawno. Chodzi o MasLove. Choć u mnie słowa "masło" i "miłość" w normalnym rozumieniu nigdy nie wystąpią obok, gdy chodzi o masła orzechowe (więc nie takie masła-masła)... no cóż, to wyjątek potwierdzający regułę.
Po zakupie nie pozwoliłam temu kremowi zbyt długo czekać w szafce. Raz - tak bardzo miałam ochotę na czysto orzechowy krem, że czułam, iż po prostu muszę zjeść jakiś 100%, a dwa... No, pekany. Byłam go bardzo, bardzo ciekawa. Nutura Masło orzechowe z orzechów włoskich, które to orzechy osobno kocham, był małym rozczarowaniem. Myślałam, że te orzechy pyszniej wyjdą w takiej formie. Może więc pasty to forma dobra jedynie dla łagodniejszych orzechów? Trochę podobne do włoskich pekany wydawały się chyba bardziej pasować. W dodatku gdy pomyślałam, że zrobiono go z orzechów pieczonych, a nie prażonych (nie przepadam za zbyt prażonymi nutami)... Aż ślinka kapała.

Maslove Pekan 100 % Zmielony Pieczony to naturalny krem z pieczonych i zmielonych orzechów pekan.

przed i po uporaniu się z olejem
Po otwarciu uderzył zapach pieczonych orzechów pekan poganiany... słonymi precelkami. Myślę tu o małych chrupaczach, także sowicie wypieczonych. Czasem to one wybiegały na pierwszy plan. Same orzechy zdawały się słodkawo-maślane i zaskakująco charakterne.

Na wierzchu wydzieliło się sporo oleju, a to, jak wyglądał z kawałkami orzechów nie nastawiało optymistycznie. Zlałam jakieś 1,5 łyżki, około połowę łyżki zaś wymieszałam. Okazało się, że słowo "krem" nie do końca pasuje... Otóż zawartość pojemnika odebrałam jako zlepek różnej wielkości kawałków pekanów - drobinek, kawałków i kawałów - w gładkawo-suchawej masie i oleju. Mimo zlania większości z wierzchu, pasta sama w sobie wydała mi się oleista, jakby olej się z niej wyciskał.
Cechowała ją gęstość i zwięzłość. Kleiła się, z łyżki skapywała wielkimi grudkami.
W trakcie jedzenia potwierdziła się oleista tłustość, a także ogólna masywność. Mimo wszystko jednak nie wyszło to ciężko. Nawet na samym dnie część, która wyglądała na bardziej suchawą, jedzona okazała się oleiście tłusta.
Uwagę od powyższych cech odciągały kawałki. Było ich mnóstwo - w zasadzie to z nich składał się ten krem. Baza zalepiała na chwilę, po czym rozpływała się tłusto w umiarkowanym tempie. Nie żałowała oleistości. Z niej w końcu wyłoniły się kawałki.
Kawałki gryzione okazały się chrupiące i w większości twardawe, z czasem też serwujące tłustość maślano-oleistą. Niektóre były bardziej miękkie i jakby niemal surowe, parę zaplątało się aż krucho-trzeszczących. Całościowo, gdy ich mieszaninę gryzłam, zawarła jednak w sobie pewien suchawy element - chyba za sprawą skórek. I one chyba wywołały na koniec lekkie ściągnięcie (?).

W smaku pierwsza dynamicznie rozeszła się wysoka słodycz, przywodząca na myśl jasny, delikatny nugat z orzechów pekan posłodzony miodem. Wydało mi się to niemal urocze, słodziutkie wręcz, i trochę nieśmiałe. 

Maślaność miała w tym swój udział, lecz dosłownie po paru sekundach do słodyczy dopłynął olej. Wprowadził wytrawniejszy akcent, a jednocześnie jakby rozbił smak pekanów.

Te jednak się nie dały i już po chwili rozbrzmiały zachwycająco, jakby podkręconym smakiem orzechów o nieco maślanym charakterze. To było 200% smaku orzechów pekan, po czym zaczęły robić drobne aluzje do charakterniejszych orzechów włoskich.

Mniej więcej w połowie rozpływania się porcji w ustach odnotowałam lekką goryczkę i nawet cierpkość. Należała do orzechów pekan w skórkach, ale wciąż robiła drobne wybiegi także do orzechów włoskich. To dodatkowo podkreśliła jakby drzewna nutka...

Drzewna czy drewniana? Palonego drewna i lasu? Ogniska w lesie? Pieczona nuta wyłoniła się wraz z kawałkami. Zasugerowała mocno wypieczone, drobne precelki (ale bez soli), a potem...mignęła specyficzną, orzechową soczystością, która skojarzyła mi się z kwaskiem lasu iglastego.

Rozgryzane kawałki orzechów kontynuowały wyrazisty smak pekanów. No, niektóre jeszcze próbowały przypomnieć o precelkach. Były po prostu esencją samych siebie. Średnio mocno pieczone orzechy pekan o maślano-słodkawym smaku raz po raz usiłowały podkradać się pod orzechy włoskie. Goryczka skórek wydała mi się nieco smakowo sucha i cierpkawa. Parę wydała mi się jakby gorzko spalona.

Właśnie pewna orzechowa cierpkość i sucha goryczka skórek została w posmaku wraz z pieczono-precelkowym echem, towarzysząc maślano-oleistym, słodkawym niczym miodowy nugat pekanom.

Krem okazał się ogromnym rozczarowaniem, zwłaszcza ze względu na strukturę. Liczyłam na krem... wolę wersje gładkie od "crunchy", a ta mało że "crunchy"... to był w zasadzie zlepek kawałków do chrupania, nie krem. Wszechobecna oleistość i suchawy motyw w smaku, cierpkość płynąca ze skórek - nie grało mi to. Akcenty pieczonych precli mi nie pasowały, ale na szczęście nie było ich wiele, ani zbyt napastliwe nie wyszły tak całościowo. Jednocześnie lekka słodycz, wyrazisty smak orzechów pekan wyratowały to wszystko jakoś tam... cieszę się, że spróbowałam, ale gdybym wiedziała, jak to wyjdzie, nie kupiłabym.


ocena: 7/10
kupiłam: maslove.pl
cena: 25 zł za 200g
kaloryczność: 690 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: 100 % pieczone orzechy pekan

2 komentarze:

  1. Hej! Bardzo ciekawy wpis, dobrze się jego czytało. 🙂 Szkoda, że naszemu pekanowi nie udało się zaspokoić orzechowego pragnienia. 🙁 Nie mniej jednak wierzę, że któryś z innych smaków (może pistacja bądź nerkowiec z kokosem) wywarłby lepszy wpływ? Zachęcam do spróbowania któregoś ze smaków w konsystencji smooth - gładka. I czekamy na inne recenzje! 🤩

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Mówię "nie". Gładka konsystencja brzmi o wiele bardziej w moim guście. Jak na razie za mną jeszcze limitowane zimowe kremy, przy czym Orzeźwiający Poranek już na blogu jest, a Rozgrzewający Wieczór czeka w kolejce do publikacji.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.