środa, 23 sierpnia 2017

A.Morin Cote d'Ivoire Guemon Lait 48 % mleczna z Wybrzeża Kości Słoniowej

Po zaskoczeniu, jakie zafundowały mi czekolady Georgia Ramon, teraz byłam w kropce. Nie spodziewałam się zupełnie, że peruwiańska mleczna 60 % wyjdzie ciekawiej niż ciemna 70 %, więc stając przed dylematem "zacząć od mlecznej czy od setki?" naprawdę nie wiedziałam, co zrobić. Nie pomogło to, że zupełnie nie wiedziałam, czego spodziewać się po prawdziwej czekoladzie z kakao z Wybrzeża Kości Słoniowej, największego producenta kakao na świecie. Chciałam mieć w takim razie chociaż jedną "pewną rzecz", więc postawiłam na "pewną kolejność", na pierwszy ogień wybierając mleczną. W końcu... samą markę też mogę nazwać pewną, sprawdzoną, a nawet jedną z ulubionych, darzonych sentymentem, w końcu to...

A. Morin Cote d'Ivoire Guemon Lait 48 % to mleczna czekolada o zawartości 48 % kakao z Wybrzeża Kości Słoniowej, z obszaru Guemon.

Od razu po otwarciu czuć całe morze... nie, ocean niewiarygodnie naturalnego mleka. Oprócz tego poczułam zapach kojarzący się z orzechami laskowymi w cynamonie. Wszystko to opiewała specyficzna nugatowa słodycz.

Przy łamaniu czekolada trzasnęła, a po włożeniu do ust wydała mi się twarda, zbita, wręcz "kamyczkowata". Rozpuszczała się z nieco piaszczystym efektem, nie zalepiała i choć nie wydała mi się specjalnie tłusta, miała w sobie coś z tłustego mleka.

I to właśnie mleko od pierwszej sekundy dominowało w smaku. Świeże, wiejskie, ale bez nadmiernej tłustości i z pominięciem jakichkolwiek krowich nut. Z czasem jakby się ogrzało (ale spokojnie, kożuch się nie zrobił), do zabawy dołączył cynamon.

Do naturalnego mleka doszła naturalna, smakowita słodycz. Czyżby ktoś dosłodził mleko miodem prosto z własnego ula? Niee... to bardziej... poczęstunek karmelizowanymi orzechami. Może także czekoladkami z nugatem, kremem orzechowym itp.

Nuta karmelu wybiła się prawie na sam przód, ale nie była czystą słodyczą, gdyż skrywała leciutko paloną nutę. Orzechy laskowe zrobiły się zaskakująco wyraziste, połączyły się z mlekiem i cynamonem. Czekolada natychmiast skojarzyła mi się z lodami Haagen-Dazs Hazelnut Crunch. To było to, lody na bazie śmietanki o mocno orzechowym smaku z karmelizowanymi kawałkami i ze złudzeniem cynamonu, tylko że w wydaniu "na ciepło" i w formie tabliczki. Ciągle powracało także skojarzenie z pralinkami orzechowymi, idealizowanym Ferrero Rocher itp.

Rocherowata słodycz rosła, rosła, żeby na koniec nagle ustąpić miejsca wyrazistszemu kakao, które dało palono-karmelowego kopa. Właśnie w głównej mierze karmelowy posmak pozostał po tej czekoladzie i... nie trwał długo.

To bardzo smaczna czekolada o karmelowo-orzechowym smaku, z silną nutą cynamonu i ogromem mleka, której trudno jest cokolwiek zarzucić. Niestety, nie znalazłam też w niej niczego, co by sprawiło, że chciałabym do niej wrócić, bo po prostu nie trafiła nutami smakowymi w mój gust. Kakao czuć wyraźnie, ale miałam wrażenie, że i tak jakoś go tam mało. Wydaje mi się, że jak już robić plantacyjne mleczne czekolady, to powyżej 50 %, bo tak... to chyba mija się z celem. Nie było tu dynamiki, ale to nie jej brak mi przeszkadzał, bo to może być specyfiką tamtejszego kakao. Przeszkadzał mi brak pewnej takiej... głębi i za dużo karmelowo-nugatowo-pralinkowych nut tłamszących "moją" nutę orzechów i cynamonu. Założę się jednak, że osoba lubiąca wszelkie słodkie orzechowe kremy byłaby wniebowzięta.


ocena: 8/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 21 zł (za 100g; dostałam zniżkę)
kaloryczność: 589 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, pełne mleko, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, lecytyna słonecznikowa

11 komentarzy:

  1. "Lait" - w pierwszej kolejności przeczytałam "Lindt" ale mam wrażenie, że ta czekolada od Lindt wypada lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. charlottemadness23 sierpnia 2017 07:11

    48%.. To jest mało, jak piszesz na plantacyjne mleczne czekolady..Wydaje się być wtedy cała dynamika zaburzona i nie ma tego "pazura". W tej czekoladzie pasowało by zacząć od takiej 56% i wtedy akcja chyba by ciekawiej się rozwinęła :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem, jak kakao jest wyraziste, to w sumie już te 50 % to już może być, ale w przypadku tej... No, niestety.

      Usuń
  3. Podsumowując: dobrze zrobiona, ale brak głębi, samo kakao mało ciekawe? Nie próbowałem jeszcze niczego z Wybrzeża (oprócz oczywiście czekolad przemysłowych), ale kakao z pobliskich rejonów (Ghana, wyspa św. Tomasza) jakoś mnie nie zachwyciło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po tej i po setce tak poczytałam o kakao z Wybrzeża Kości Słoniowej i ono ponoć jest jakieś takie nudne, tylko jakieś karmele i orzechy. Właśnie że z pobliskich rejonów już coś ciekawszego jest, ale na tym Wybrzeżu to pewnie kakaowce w otoczeniu przemysłowych kakaowców i dlatego ubogie w nuty.

      Usuń
  4. Cynamon, nugat, Ferrero Rocher <3 trzy słowa i już się rozpływamy :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba trafiłam do nieba :) cynamon,mleczność,karmel i pralinki ferrero :) . Orientujesz się czy w Rosji mają jakies ciekawe czekolady? . Bo mój szwagier ten od wyjazdu do Nepalu teraz we wrzesniu leci do Moskwy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat rosyjskie słodycze to dla mnie zupełnie obcy grunt. :P Pewnie dlatego, że nawet jak się coś widziało, to przez cyrylicę człowiek i tak nie wiedział na co patrzy. Może na miejscu mu coś w oko po prostu wpadnie.

      Usuń
  6. Mam wrażenie, że czytam trzeci raz o tej samej czekoladzie. Jedyna różnica to dodatek cynamonu. Wszystkie są tak samo łagodne i całkiem moje... co sprawia, że Ty byś do nich nie wróciła :D Komedia z tymi naszymi gustami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, rzeczywiście. Upolowałam wreszcie czekoladowe Alpro, oby akurat w tym przypadku była zgodność.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.