czwartek, 10 grudnia 2015

Lindt Weihnachts-Edelbitter-Chocolade ciemna z kremem z ciemnej czekolady, cynamonem i kolendrą

Człowiek dążąc do celu, jest w stanie zrobić wszystko. Pewnie, że są ludzie mniej ambitni, ale prawdą jest, że dla chcącego nic trudnego. Albo trochę inaczej, bo ktoś kto chce, komu na czymś zależy, dokona tego, mimo trudności. W końcu to te rzeczy, na które musieliśmy się najwięcej napracować, cieszą najbardziej, prawda?
Brzmi to górnolotnie, ale to można dopasować do każdego tematu. Weźmy czekolady jako przykład. W marketach już prawie nie zaglądam do działu ze słodyczami, większość czekolad znam i zupełnie mnie nie ciekawią. A co się dzieje na rynku zagranicznym? Co chwila jakieś cudeńka i sezonowe smaki. Przez to siedzę w internecie, szukam, szukam, aż wreszcie znajdę. Potem już tylko "kup teraz" i obserwacja, jak suma na koncie niebezpiecznie maleje. Ale w końcu jestem gotowa zrobić wiele, żeby mieć to, czego pragnę, nie?
No właśnie... wszystko przez to, że na nasz czekoladowy rynek praktycznie ciekawostki nie wchodzą. Z drugiej strony... gdybyśmy mieli je dostępne w każdym sklepie, czy wzbudzałyby te same emocje?
Ta czekolada na pewno! Przynajmniej jeśli o mnie chodzi.

Lindt Weihnachts-Edelbitter-Chocolade to czekolada ciemna, z zawartością 70 % kakao, z cynamonem i kolendrą. Przy zakupie myślałam, że jest, jak dwie pozostałe z serii (niedługo na blogu), z kremem orzechowym, więc przy czytaniu opisu trochę się zdziwiłam. Może nie rozczarowałam się, bo kremy z ciemnej czekolady mogą skutecznie wzmożyć wydzielanie się endorfin (jak np. w Zotter Liquorice de luxe).


Otworzyłam sreberko i zobaczyłam ciemną i błyszczącą, niemalże czarną tabliczkę podzieloną na piętnaście beczułkowo-kapsułkowatych kostek oraz poczułam... przecudny zapach ciemnej lindt'owskiej czekolady bez zbytniej ilości słodyczy z wyraźnym akcentem kolendry. 

Połamałam - czekolada okazała się twarda i trzaskająca. Spróbowałam najpierw odgryźć te boki bez nadzienia i tutaj w dalszym ciągu same pozytywy: lekko tłustawa, gorzka wyrazista czekolada. Ma słodki akcent, ale jest to przede wszystkim fuzja gorzkawości typowej dla kakao z nieco kawowym obliczem. Naprawdę uwielbiam 70%-ową lindt'owską czekoladę - najlepsza, jaką w jej przedziale cenowym możemy znaleźć. 

Kiedy próbowałam rozgryźć kostkę, ze zdziwieniem odkryłam, że czekolada odpada od nadzienia, które jest... twarde, prawie jak ona sama. Kiedy rozpuszczało się w ustach, odebrałam je po prostu jako tłustszą wersję czekolady. W smaku nie różni się od niej prawie w ogóle, oprócz jednego szczegółu, a mianowicie przytłumionego akcentu kolendry. Taka delikatna pikanteria. 

A jak wypada całość? Najpierw mogłam delektować się pyszną, aczkolwiek bez niecodziennych nut, czekoladą, potem dochodziła tu szczypta, dosłownie posmak, kolendry i taka tłustość wciąż twardego i zbitego nadzienia. Trochę to wszystko zalepiało usta, było dość gładko i kremowo, ale... nadzienie z czekoladą za bardzo się zlewało. Liczyłam na coś bardziej intensywnego.
Przy drugiej kostce doszedł do mnie posmak kakao w proszku, ale był tak lekki, że zupełnie mi nie przeszkadzał. Właściwie kojarzył mi się z czekoladowymi truflami. Ocenę znacząco obniżam za coś innego.
Nawet przy trzeciej kostce nie wyczułam cynamonu. W ogóle gdzieś się zgubił.

Czekolada jest smaczna, ale nadzienie mogło być bardziej kremowe, a już na pewno mogli dodać więcej przypraw. Kolendra była mdła, ale przynajmniej była. Cynamon? Tylko jako napis i grafika na opakowaniu. Szkoda. Ta czekolada była po prostu nudna - pyszna, cudowna czekolada tłumiła smak przypraw. A może to ja zrobiłam się wybredna po jesiennych Zotterach?


ocena: 7/10
kupiłam: allegro
cena: około 15 zł (nie pamiętam już)
kaloryczność: 554 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: masa kakaowa, cukier, odtłuszczone kakao, częściowo odtłuszczone kakao w proszku, tłuszcz mleczny, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa, wanilia, ekstrakt z przypraw, ekstrakt waniliowy

23 komentarze:

  1. Az dziwne, ze ten krem ma taka konsystencje. I dziwi mnie, ze nie ma w smaku cynamonu, wtedy bylaby na pewno lepsza! Ale wyobrazam sobie jej zapach...mniam, kupilabym dla samego zapachu xdd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do cynamonu: aż tak mnie to nie dziwi - w końcu w składzie jest jedynie ekstrakt z przypraw. Szkoda, ale ogółem i tak była smaczna.

      Usuń
  2. We Wrocławiu jest sklep, w którym wszystkie nowe czekolady Lindt są dostępne. Ogólnie dostaje się tam wwiększość niemieckich słodyczy. Tą czekoladę widziałam wczoraj, za lekko ponad 14 zł.

    Poza tym byłam dwa dni temu w Niemczech. Kupiłam o taką czekoladę http://www.lindt.de/produkte/marken/creation/creation-amarettini/
    Smakuje jak niebo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tylko pozazdrościć takiego sklepu!

      Ja zamówiłam ją na Allegro i czekam aż przyjdzie. Już nie mogę się doczekać, skoro piszesz, że taka dobra. ;)

      Usuń
  3. charlottemadness10 grudnia 2015 06:04

    Eh.. a już myślałam,że tym razem Lindt obronił się.70% zawartości kakao, cynamon+kolendra mogło być niebem dla podniebienia, a wyszło kiepsko, ze wzgl. na brak cynamonu, którego obecność widnieje tylko na szacie graf. czekolady.Dobrze,że chociaż można było zaznać nieśmiałego akcentu kolendry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I na pewno smaczniejsza jest trochę nieudana ciemna, niż jakakolwiek przesłodzona mleczna. Tylko no właśnie... czy aż tak ciężko im było trochę cynamonu dosypać? Nie rozumiem tego.

      Usuń
  4. Czytam nagłówek o rany,ale fajne dwie przyprawy Lindt dodał do czekolady:) . Lekkie rozczarowanie,że cynamonu w smaku brak:( . Gdybym ją spotkała to i tak chętnie bym ją kupiła:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja w sumie zjadłam ze smakiem, ale... jako prawie zwykłą czekoladę. :P A kupić warto chociażby dla opakowania, haha.

      Usuń
  5. A mogło być tak cudnie. Dobra gorzka Lindt plus mocno cynamonowy krem z nutą kolendry - no czyż to nie brzmi pysznie? Szkoda, ze tak słabo to wyszło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brzmi, aż się ślinka zbiera! Czy oni nie mają kogoś, kto próbuje czekolad przed wypuszczeniem na rynek? Bo dla mnie to aż dziwne się wydaje.

      Usuń
  6. Zapowiadało się tak smacznie.... Miałam nadzieję, że to będzie eksplozja kardamonu i cynamonu, a tu... nic :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie... dobrze przynajmniej, że to była 70%-owa, a nie zwykła np. 47 %, bo wtedy nie wiem, czy w ogóle miałabym ochotę ją kończyć.

      Usuń
  7. Cynamon i kolendra? Bardzo dziwne aczkolwiek ciekawe połączenie, szkoda jednak, że tutaj postawili tylko na jeden składnik a nasz ulubiony, czyli cynamon sobie odpuścili.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, bo po co komu cynamon w czekoladzie z cynamonem. Nie rozumiem logiki producentów. Już by chociaż napisali "z kolendrą", to aż takiego rozczarowania by nie było.

      Usuń
  8. Witam:) Podziwiam Cię za wytrwałość w dążeniu do spróbowania wszystkich czekolad:) To się ceni:) Powinnaś w przyszłości zostać testerem czekolady:) Tę cczekoladę jadłam ale mleczna i była pyszna:) szkoda że ta jest słabsza;)
    Pozdrawiam Gwiazdeczka*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Testerem z chęcią, ale w jakiejś porządnej manufakturze, bo aż boję się pomyśleć na ile nieudanych Lindt'ów bym trafiła.
      Mleczna... przyznam, że bardziej mi smakowała, ze względu na orzechy laskowe. :D

      Usuń
    2. O tak, mleczna była super! Nie żałuję, że ciemnej wersji nie miałam okazji skosztować.

      Usuń
    3. Tobie to dobrze, wiesz na co się decydować i prawie zawsze dobrze trafiasz!

      Usuń
  9. Dłuższe czekanie, lepsze śniadanie. Zresztą nie tylko czekanie, ale i szukanie oraz polowanie. Pomyśl, że gdyby nie internet, po taką czekoladę musiałabyś gnać za zachodnią granicę, szukać, przeżywać przygody. To by dopiero było coś!

    Co do czekolady, akurat na tę nie zwróciłabym uwagi. Gdyby była mleczna z jakimś słodkim kremem, na pewno tak, ale ta jest zbyt elegancka jak na moje plebejskie klimaty. Cieszę się jednak, że sprawiła Ci radość, nawet jeśli nie taką, na jaką liczyłaś. Grunt, że nie musiałaś pluć i pisać podań do Narodowego Biura Resetowania Pamięci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo bym po prostu... kurde, nie wiem co bym zrobiła gdyby nie internet. Pewnie w ogóle wielkie zapasy robiłabym przy okazji wyjazdów... Niee, brak możliwości zamawiania przez internet mnie przeraża.

      Oho, takowa mleczna już niedługo na blogu się pojawi. :P No właśnie... mimo bezwzględnej oceny, w sumie było w porządku.

      Usuń
  10. Mnie to się z tych zimowych Lindt marzy ta z kremem cynamonowym i całym migdałem w środku, albo ten francuski z kremem o smaku ciastek korzennych. Czemu tego do jasnej ciasnej nie ma w Polsce takich cudeniek?! Ja nie mogę zamawiać, bo brak konta bankowego :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tę z migdałem. :3
      Co do tej francuskiej czekolady... wydaje mi się, że już jej w ogóle nie ma - nawet we Francji. Chciałam swego czasu zamówić, ale nie ma na różnych stronach.

      Usuń
  11. Jak tak czytam ten opis, to ta kolendra mi jakoś nie leży, a cała reszta brzmi naprawdę kusząco.

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.