poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Georgia Ramon Belize TCGA-Cooperative Trinitario 100 % ciemna z Belize

Majowie i ich osiągnięcia zawsze w latach szkolnych wydawali mi się bardzo ciekawym, ale pomijanym tematem. Ich kultura zawsze mnie trochę intrygowała, ciągnęła, mimo że jakoś nigdy specjalnie się nią nie interesowałam. "Podobała mi się" - to chyba dobre słowa. Tak samo, jak spodobało mi się opakowanie dzisiaj opisywanej czekolady. Nie, nie spodobało mi się. Ja się w nim zakochałam i gdybym to je miała oceniać, od razu walnęłabym jakieś 20/10, ale... z opisu jej wnętrze może wydać się równie zajmujące.

Georgia Ramon Belize TCGA-Cooperative Trinitario 100 % to ciemna czekolada o zawartości 100 % kakao trinitario pochodzącego z Belize, a dokładniej z południowo-wschodniej części półwyspu Jukatan.
Czas mielenia kakao tej czekolady wynosi 24 godziny, a konszowania - 6 godzin.
Kakao pochodzi od kooperatywy Toledo Cacao Growers Association zrzeszającego 1100 farmerów - rdzennych mieszkańców Belize.

Wąchając ciemną tabliczkę przez moment odniosłam dziwne wrażenie, że wącham kawę, nie zaś czekoladę, choć kawy samej w sobie nie czułam. Zaraz jednak skupiłam się na nutach, wśród których kryło się dużo owocowego kwasku, który można by przypisać morelom, brzoskwiniom i cytrynom. Obok tego stało coś na kształt odymionej skóry i/lub skórki od chleba. Ogólnie jednak zapach nie był zbyt mocny, ani też specjalnie kwasowy.

Tabliczka trzasnęła jak gałązka, a w ustach rozpuszczała się raczej łatwo, prawie kremowo, ale z lepko-mazistym efektem. Pod koniec degustacji zaczęła mi ściągać zęby jak białkowy odtłuszczony jogurt, ale tylko pod koniec.

W pierwszej sekundzie po zrobieniu pierwszego kęsa poczułam zapowiedź kwachu, lecz przełknąwszy ślinę już nie wiedziałam, skąd taka myśl, bo oto w moich ustach rozszedł się kwasek, ale smakowicie owocowy. Owszem, był to kwasek niedojrzałych owoców, ale często właśnie na takie mam ochotę.
Po chwili doszło do tego trochę subtelnej słodyczy, co umożliwiło mi rozebrać owoce na czynniki pierwsze. Przeważała tu cytryna wraz z gorzkawą skórką, jednak czekolada wcale nie była specjalnie cytrusowa. Jej owocowość była niedojrzałym i niejednoznacznym miksem. Pod znakiem zapytania można by tu wypunktować morele, brzoskwinie, zielone winogrona i wiele innych, które nie były tak wyraźne, bym mogła je nazwać. 

W połowie rozpływania się kawałka smak zrobił się nieco bardziej opalany, raz po raz wyłaniała się pewna maślaność, co nadało czekoladzie łagodnego i trochę orzechowego charakteru. Owoce też nie odpuszczały, a to wszystko skojarzyło mi się ze smakiem pewnego wspomnienia. Trudno to wyjaśnić, ale... macie tak, że czujecie jakby smak jakiegoś zapachu? Ja tu czułam smak zapachu kanapki z białego chleba z Nutellą i zapachu soku pomarańczowego (co było nieodłącznym elementem menu parę lat młodszego ode mnie kuzyna, który co roku w wakacje przyjeżdżał z rodzicami do moich rodziców). 
To był dziwny moment; pod względem smaku czekolada była wtedy niewiarygodnie słodko czekoladowa, łagodna... masłem nie smakowała, ale miała w sobie coś maślano-neutralnego.

Następnie pojawiały się orzechy (żadne konkretne) z nieco gorzkawymi skórkami, coś odymionego... jakby też skórzana odzież? Kwasowość przy tym powracała, ale znów była owocowa i, po połączeniu z maślanością, sprawiała wrażenie typowo nabiałowej. Jak nieco za kwachowaty owocowy jogurt lub owocowa maślanka. Kwach jednak cały czas trzymał poziom pewnej łagodności.

Końcówka była więc przejściem z wytrawnej kwasowości do bardziej orzechowo-odymionego smaku. W ustach pozostawał posmak skórek orzechów i dymu, ale i poczucie kwaskowatości nabiału. 

Całość była niewiarygodnie łagodna - do tego stopnia, że zjedzenie na raz nawet większej ilości niż te 50 gramów nie byłoby problemem. Wszystkie kwaski trzymały się klimatów lubianych przeze mnie, bo kojarzyły się z owocami i produktami mlecznymi, co przy znikomej gorzkości wyszło wyjątkowo ciekawie. Nie spotkałam się jeszcze z tak przyjemnie kwaśną czekoladą. Wydaje mi się, że mleczne nuty wzięły się tu za sprawą tłuszczu kakaowego, ale wyciągnął on też chyba te mniej "moje" nuty, a więc ogólne poczucie neutralnej maślaności. Nie podobało mi się skojarzenie z tamtą kanapką (nie lubię takowych), ale akurat ono na szczęście było bardzo przelotne.
Muszę przyznać, że to po prostu intrygująca czekolada, którą z czystym sumieniem mogę nazwać także bardzo przystępną. Smakowita, ale do ulubionych nie dołączyła.

Trochę przypominała Zotter Labooko Belize Toledo 82 %, zwłaszcza jeśli chodzi o niedojrzałe owoce, ale... GR była dziwniejsza. Trudno powiedzieć, która jest smaczniejsza - to dwie zupełnie różne czekolady, co mnie nie dziwi, biorąc pod uwagę zawartość kakao i inne czynniki z nim związane.


ocena: 9/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 22 zł (za 50g; dostałam zniżkę)
kaloryczność: 568 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie...? nie wiem

Skład: miazga kakaowa

19 komentarzy:

  1. Uwielbiam zapach kawy (a kawy jako napoju już nie), więc jeśli również poczułabym w zapachu kawę to by mi odpowiadało :D
    Widzę, że to kolejna tabliczka, która potrafi zaskoczyć - niby 100% a jednak łagodna a do tego przyjemnie kwaśna (a nie kwach, ktory wyżera) ;) Ciekawa tabliczka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? To ciekawe z tym zapachem! Ja chyba tak nie mam z niczym... jak podoba mi się zapach, to i smak.

      Przyjemnie kwaśna - o, właśnie tu mnie wiele osób nie rozumie i potem wychodzi, że "a przecież Ty lubisz kwaśne czekolady?" jak krytykuję kwach tych tanich. Tak swoją drogą, też lubisz kwaśny smak, o ile jest on... pożądany? To znaczy... np. wolę te średnio dojrzałe nektarynki od bardzo dojrzałych, które są już dla mnie zwyczajnie za słodkie.

      Usuń
    2. Od kiedy pamiętam zawsze mi się podobał. Wiem, ze mama jeśli parzyła kawę to nie taką prawdziwą bo mieloną z torebki (nie świeżo), ale bardzo mi się ten zapach podobał i podoba ;)

      Lubię :) Kwaśne jabłka, lekko kwaskowate truskawki (słodko-kwasne), kwaskowate borówki (zbyt dojrzałe są mdłe i za słodkie), tak samo śliwki... Jest tak jak mówisz - zbyt dojrzałe za słodkie ale cytrynę bez cukru też lubię :)

      Usuń
    3. A ja to w ogóle patrzę tak: o ile kawa ładnie pachnie / smakuje, to jest prawdziwa. xD Nawet rozpuszczalne czasem jak ładnie zapachną to... a jako dodatek do robienia słodyczy chyba są najłatwiejsze do obróbki.

      Pamiętam jak byłam mała, to przebojem wśród dzieciaków było krojenie cytryny w półplasterki, posypywanie cukrem i jedzenie tego... ja zawsze pomijałam krok z posypywaniem cukru i patrzyli, jakbym z kosmosu przybyła. :P

      Usuń
    4. Ja tak napisałam patrząc na to jak uważa ogół - bo rzeczywiście kawa powinna nie tylko pachnieć kawą ale i smakować dobrze... można trafić na takie już zmielone :)
      Te rozpuszczalne to chyba tak, ale wydaje mi sie ze to sypane maja więcej aromatu. Ale co ja tam wiem o kawach :P

      Również to pamiętam, ale ja i tak wolałam bez cukru :D W domu rodzina patrzyła na mnie tak samo :P

      Usuń
    5. Wiadomo, że zwykłe mają więcej. W końcu rozpuszczalna to już wcześniej parzony odprysk czy coś takiego.

      Usuń
    6. Podobno te rozpuszczalne są gorsze na żoładek

      Usuń
    7. Ja latami piję kawę zwykłą i rozpuszczalną (z wygody, taka zalewajka najszybciej) i nie zauważyłam, by coś mi się po którejś robiło.
      Założę się, że wszystko zależy jeszcze od jakości i tego, jak się kawę pije (bo rzeczywiście np. na pusty żołądek się nie powinno).

      Usuń
  2. Tę bym chciał, zwłaszcza po Zotterach - oba z Belize są rewelacyjne.

    OdpowiedzUsuń
  3. charlottemadness14 sierpnia 2017 12:56

    Ciekawa tabliczka.Widać,że nie do końca da się rozszyfrować jej tajemnicę :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tajemnice, których nie da się odkryć ciekawią najbardziej. :D

      Usuń
  4. Nam też to opakowanie się bardzo podoba :) Z Majów to od razu przypomina nam się ich kalendarz i koniec świata, który miał nastąpić :D

    OdpowiedzUsuń
  5. zapach kawy? wiec to czekolada idealna dla mnie <3 :D uwielbiam kawę i jej zapach!
    http://czynnikipierwsze.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Podsumowanie nie klei mi się ze smakami, które wymieniłaś wcześniej. Nie sprawiała wrażenie łagodnej. Ma świetne opakowanie, ale nie skusiłabym się na nią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dlatego tam jest słowo "niewiarygodnie". To nie był kwach jogurtu, a lekko kwaskowaty jogurcik. Owoce słodkie, ale z kwasami. Kwaski, goryczki, a nie gorycz i kwach.

      Usuń
  7. Taka czekolada byłaby dla mnie idealna, bo cukru unikam jak ognia... szkoda tylko, że taka droga :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na plantacyjną, cena wcale nie jest jeszcze taka zabójcza.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.