wtorek, 7 sierpnia 2018

Zotter Labooko 72% Peru with Fleur de Sel ciemna z solą

Do wszystkich ciemnych Zotterów Labooko jestem bardzo pozytywnie nastawiona, to pewniaki. Nie ukrywam jednak, że kilka dni zastanawiałam się, jak odbiorę ciemną czekoladę z solą po dość długiej przerwie od takich czekolad. W czasie jej trwania w kuchni przestałam używać soli (mimo że wcześniej morską sobie bardzo ceniłam), bo po prostu wszystko wydawało mi się za słone, choć uważam, że gdzie jest ona potrzebna, to musi być (np. w Rococo Mr Twit's Beardy Breakfast bardzo przyjemnie wyszła). Jak to będzie z solą jako z jedynym dodatkiem? Rysowała się przede mną ciekawa perspektywa sprawdzenia, bo podobną już jadłam - Labooko Peru "Cacao Tocache" 72% - również z regionu Tocache (podlinkowana konszowała o godzinę dłużej). Miałam nadzieję, że moje uwielbianie połączenia soli i czekolady nie osłabło.

Zotter Labooko 72% Peru with Fleur de Sel to ciemna czekolada o zawartości 72 % kakao z Peru z prowincji Tocache z kwiatem soli morskiej.
Czas konszowania to 21 godzin.

Po otwarciu poczułam mnóstwo drzew i ziemi - dokładniej to jakby całe mnóstwo roślinności porastającej wilgotną ziemię. Trwała przy tym nie za mocna, ale wyraźnie cytrusowa nuta.
"Nieopodal tego musiała biec droga", gdyż czułam też rozgrzany asfalt, nawet trochę dymu (i wędzoność?).
Potem doszukałam się też czegoś "porzeczkowatego".

Zobaczyłam, że wszystko to unosi się nad dość jasną tabliczką o ciepłym i intensywnym kolorze. Przy łamaniu dość głośno trzaskała... albo raczej pykała jak folia bąbelkowa.
W dotyku wydała mi się suchawo-tłusta, lecz w ustach rozpływała się po prostu tłusto-kremowo, niewiarygodnie gładko. Nie zalepiała, a miękła, przy czym kojarzyła się trochę z awokado. Co jakiś czas ujawniała pojedyncze kryształko-drobinki soli.

Najpierw czekolada wydała mi się głównie słodka. Była to słodycz wykwintna, subtelna i... naturalna. Taka, co wręcz drapie, ale bez efektu drapania. Na myśl przyszły mi suszone owoce (rodzynki i figi?) i miodowo-maślane toffi. Tylko że takie... figi podkwaszone, toffi... tak mocno palone, że prawie karmelowe.

Od neutralnej naturalności (tej nawet maślaności) bardzo szybko odchodził "smak drewienka". Był żywy, delikatny i niemal wilgotnie roślinny. Młode drzewa, zielone łodygi - takie soczyste, choć nieowocowe. Czekolada przybrała wytrawny (prawie warzywny?) charakter.

Gorzkość zjawiła się jako jedynie subtelny motyw podtrzymujący wszystko, bardzo wyraźny, ale nie mocny. Czułam asfaltowe nuty, które w dziwny sposób też były lekko kwaskowato-soczyste... jakby dodano tu owoce, ale próbowano zakryć je dymem, cygarami (chyba nuta prażenia za to odpowiadała). Nie udało się, bo wyłaniała się niemal tanina. Ta już bardzo szybko podkreślała czerwone owoce - porzeczki? może wiśnie? Kwasek próbował się przy nich bardziej przebić, przy asfalcie sugerował cytrusy, ale nie wiem czy cytryny... Przybierało to na wyrazistości, gdy trafiałam na kryształki soli (w gruncie rzeczy nie wydające się takie słone).

Wiem za to, że im bliżej było końca kawałka, tym bardziej drewienkowo-roślinne nuty przejmowały maślaność, poczucie prażenia, co wypchnęło na przód migdały. Wciąż można tu mówić o drewienkowatości, ale właśnie migdały przewodziły... zarówno takie surowe, jak i podprażone, nieco słonawe.

To sprawiało, że smak wypuszczał jeszcze odrobinkę soczystości, minimalistyczny kwasek, ale należący do owocu słodkiego... Toż to ananas! Słodki i charakterny.
Ananas i wytrawniejsze drzewno-migdałowe, prażono-dymne nuty zostawały w posmaku wraz z poczuciem słonawości.
Co więcej, zostawało też poczucie wysuszenia, może nawet lekkie ściągnięcie, co też nakręcało skojarzenia z ananasem. Miałam wrażenie, że i w gardle czuję działanie fig i miodu.

Całość nie wyszła słono, ale tak, jakby sól przekierowała pewne nuty Peru "Cacao Tocache" 72%. Otóż dzisiaj opisywana była bardzo roślinnie-drewniano-migdałowa i asfaltowo-dymna z owocowymi sugestiami (czerwone owoce i jednoznaczne ananasy). Jej słodycz miała charakterny wydźwięk (kwaskawych fig i toffi-karmelu). Była wyrazista, a niska (niższa niż we wspomnianej). Czekolada zachowała soczystość, ale wyszła konkretna. Jakby bardziej czekoladowo, trochę uszczuplona o owoce.
Zotter "Cacao Tocache" 72% była lżejsza, o wiele bardziej soczysta w owocowy sposób, a przy tym maślano-wiklinowa. Ta roślinna drewnianość, kwaskowata miodowość i ananas były niemal identyczne, ale w "Cacao Tocache" jakby trochę rozrzedzone rześkością, a w Peru with Fleur de Sel przenikliwe i poważniejsze.

Wciąż trochę przeszkadzała mi tłustość, ale właśnie przy bardziej esencjonalnie czekoladowym, a mniej lekkim i owocowym smaku bardziej mi podeszła.


ocena: 10/10
kupiłam: foodieshop24.pl
cena: 16 zł
kaloryczność: 586 kcal / 100 g
czy znów kupię: mogłabym

Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, sól (Fleur de Sel)

10 komentarzy:

  1. Spodziewałam się dużo bardziej słonej tabliczki, ale w sumie cieszę, że wyszła w ten sposób. Odebrałam ją jako jednocześnie suchą i śmietankowo gładką; dymno-mięsne nuty występowały obok czarnej porzeczki, a pod koniec wyszło trochę karmelu. Ogólnie sól bardziej uwypuklała pewne cechy kakao zamiast stanowić dominujący dodatek. Chętnie do niej wrócę w poszukiwaniu ananasów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, ten dym, porzeczki i taki poważniejszy karmel... cieszę się jednak, że mi pod mięso nic tu nie podchodziło. Mięsożercą jestem, czekolady z mięsem mi smakują, ale fanką mięsnych nut w czystych czekoladach nie jestem. Ciekawi mnie... czy to gdzieś przy tym "drewienku" / wiklinie mi się ukryło?

      Usuń
  2. Nastawiłem się na sól i byłem zawiedziony, że jest jej tak mało, ale poza tym, rewelacyjna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z dwojga złego chyba lepiej za mało, niż za dużo w przypadku takiej czekolady. :P

      Usuń
  3. Ciekawe czy ta sól by mi przeszkadzała ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem ciekawa. Szczerze? Myślę, że nie, bo to było za bardzo zgrane.

      Usuń
  4. Kremowość jest dobra, ale awokado to zło - ble, fuj. Z solą bym nie ryzykowała. Tabliczka nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie zrozumiem, jak można takie potworności o awokado wygadywać. :P

      Usuń
    2. Chyba jak można tę potworność awokado jeść :D

      Usuń
    3. Z dziką, kimikową przyjemnością.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.