Sięgając po tę czekoladę już zupełnie nie wiedziałam, czego się spodziewać. Kupując myślałam, że kupuję ciemną nadziewaną, potem myślałam, że to taka "mleczna" wegańska jak Happy Benjamino Lemon Spirulina i obrzydzała mnie, a potem pomyślałam, że w końcu np. różana Benjamissimo tego samego producenta (ale innej marki) mi smakowała i... już nie wiedziałam. Na spokojnie sprawdziłam, z czym mam do czynienia. Okazało się, że jest kokosowa, a nie ryżowa - zawsze jakiś plus. Ryżowych, proteinowych rzeczy nie lubię, ale kokos brzmiał spoko. Tę kupiłam ze względu na dodatek i... przecież właśnie on mógł uratować całość? Chociaż nie wiedziałam, w jakiej formie to będzie... Już odkryłam, że Happy Benjamino nie są nadziewańcami, a tu... proszek? posypka? No bo nie morwowy olejek... Nie ukrywam, że przed otwarciem miałam bardzo sprzeczne uczucia i nawet skład niewiele mi mówił.
Happy Benjamino Mulberry Guarana Energy to czekolada kokosowo-migdałowa o zawartości 50 % kakao z Nikaragui z suszoną morwą białą i guaraną. To ciemna "mleczna" wegańska, białkowa (białko migdałowe).
Po otwarciu poczułam interesujący zapach. Natychmiast wydał mi się znajomy, smakowity, ale nie oczywisty w pierwszej chwili. Był kokosowo-orzechowy, też jak orzech kokosa, słodki w niejasny sposób (w czym wyróżniał się charakterek morwy), z owocową sugestią.
Czekolada wydała mi się tłusto-sucha i miękka, łamała się w nieco kruchy sposób. Ukazałała niegładki przekrój i wtopione w masę suszone kuleczki morwy.
W ustach rozpływała się łatwo, w umiarkowanym tempie, ale raczej dość szybko. Do złudzenia przypominała w tym cieplutką plastelinę, była znacząco tłusta i miała w sobie mączny efekt. Okropność. Ujawniała zaskakująco przyjemny dodatek - ilość akurat, a więc całkiem sporo. Były to kuleczki morwy, które, gdy ugryźć je szybko, były bardzo napowietrzone i uroczo pykały, a z czasem miękły i stawały się przyjemnie soczyście-wilgotne.
W smaku od pierwszej chwili dominowała słodycz. Miała karmelowo-toffi wydźwięk. Nakręcał to maślano-śmietankowy akcent pojawiający się wraz z rozpływaniem się kawałka.
W tym czasie nadciągał intensywny, naturalny smak kokosa. Był to bardzo orzechowy kokos, ale też śmietankowy. Czuć jego łagodny, niemal neutralny smak. Cudownie połączyło się to z maślanością, skądinąd też taką trochę orzechową. Coś migdałowego się tu zaplątało, a ja wychwyciłam i mączność.
Dołączył do tego neutralnie gorzkawy, soczystszy smaczek trudny do określenia. Nie był to olej kokosowy. Kakao z czymś? Obstawiam guaranę, ale pewna nie jestem.
Przy kuleczkowym dodatku wzrastała słodycz, ale także neutralna goryczka.
Na koniec to rozgryzana morwa odciągała uwagę od wszystkiego innego. Czuć było głównie jej charakterystyczny smak, a więc przymgloną słodycz i takie 'niemal miodowe drapanie '.
Po morwie wychodził minimalnie kwaskowato-soczysty akcent. Był owocowy, ale bliżej nieokreślony i wkomponowany w silną słodycz, kokosowo-migdałowy smak i odległą, niemal neutralność kakao (nie gorzkość, ale taki "smaczek kakao").
Wyszło ciekawie, całkiem nieźle, ale mało czekoladowo. Przez obleśną strukturę czekolady i mączny posmak miałam problem z jedzeniem tego i po trzech kostkach oddałam Mamie. Coś w tym po prostu było zupełnie nie dla mnie (jakoś białkowe słodycze mi nie podchodzą). Coś podobnie okropnego co w Lemon Spirulina - tu jednak myślę, że pomogła nieco większa zawartość kakao (mam jednak wrażenie, że i tak w większości tłuszcz) i brak spiruliny. Żeby było śmieszniej, Mamie też poniekąd smakowała i też nie dała rady więcej niż trzem kostkom przez obrzydzającą strukturę.
ocena: 6/10
kupiłam: urbanvegan.pl
cena: 10,99 zł (za 70 g)
kaloryczność: 516 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie
Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, śmietanka kokosowa 12,5%, suszona morwa biała 10%, białko migdałowe w proszku, guarana w proszku 1,5%, lecytyna słonecznikowa, wanilia Bourbon
Po ostatniej naszej recenzji wegańskich czekolad Vivani na tą mamy teraz ochotę i chętnie byśmy je porównały ze sobą :)
OdpowiedzUsuńWam chyba mogę ją polecić, bo już nawet jak ja, która nie lubię "mlecznych" wegańskich uznałam ją za spoko... U Was chyba ma jeszcze większe szanse.
UsuńMorwę w czekoladzie rzadko się spotyka, chyba jeszcze Surovital coś z morwą robi. Zastanawia mnie tylko, dlaczego używają morwy białej, zamiast dużo smaczniejszej czarnej czy czerwonej.
OdpowiedzUsuńNie chyba, a na pewno, ale to nie jest czekolada tylko z morwą, a cała Cappuccino.
UsuńTabliczka nie dla mnie. ie ma nic gorszego jak przeszkadzająca struktura podczas jedzenia...
OdpowiedzUsuńTeż jestem bardzo czuła na strukturę.
UsuńNo, dlatego tak bardzo moje serce płacze kiedy mi się czekolada stopi i wszystko jest nie na swoim miejscu :( Struktura się zmienia i to już nie jest to co chciałam spróbować.
UsuńNa szczęście od wielu lat się z czymś takim nie spotkałam. Za bardzo dbam o swoje czekolady (wiele osób by pewnie powiedziało, że chorobliwie).
UsuńOpakowanie z tej czekolady wywołało uśmiech na mojej twarzy ;)
OdpowiedzUsuńU mnie raczej mały grymas, bo nie podoba mi się.
UsuńŁadne ono nie jest ale humorystyczne ;)
UsuńSmak rzeczywiście przyjemny, nawet nieodgadniona goryczka, ale i ja mogłabym mieć problem z podołaniem konsystencji. Nie mam jej w zbiorach, więc dylemat rozwiązuje się sam.
OdpowiedzUsuń