MIA 75 % Cocoa Madagascar Dark Chocolate to ciemna czekolada o zawartości 75 % kakao z Madagaskaru z doliny Sambirano.
Zakochałam się w połyskującym opakowaniu, a gdy wyjęłam równie śliczne złotko, już całkowicie byłam kupiona.
Zapach, który poczułam po otwarciu złotka, zaskoczył mnie. Przewodziły w nim słodko-zwiewne, kwiatowe nuty róż, bez ładu plątały się jakieś... porzeczki i suszono-podwędzana śliwka?
Podwędzaność wychodziła też ze skąpej nutki palenia o ciepło drzewnym charakterze.
Przez kwiaty pomyślałam o czarnym bzie, ale nawet nie wiem, czy bardziej o owocach, czy kwiatach... Podobnie miałam z delikatniusieńkimi mandarynkami (i pomarańczami?), które były tak delikatne, że mogłam je sobie uroić.
W ustach rozpływała się w średnim tempie, kremowo i bardzo soczyście, chwilami trochę ściągając.
Kawałek czekolady nie zdążył jeszcze porządnie spocząć w ustach, a już poczułam słodką kwiatowość. Zanim nadeszło zdziwienie, w kolejnej sekundzie uderzył mnie intensywny i przenikliwy smak kwaśny. Wraz z robieniem kolejnych kęsów nie wydawało mi się już takie kontrastowe, ale każdorazowo to było naprawdę mocne wejście.
Kefir wydał mi się wręcz podgazowany. Przy zgorzkniałej maślance pojawiała się cierpkość jogurtu, a wreszcie i sam jogurt. Grecki? Też coś niemal śmietanowego, niezbyt słodkiego.
Słodycz oddalała się, widziała mi się jako nieśmiałe mandarynki / pomarańcze chowające się w kwiatach. Ta nuta nie narzucała się, chwilami wręcz zanikała, ale nie można powiedzieć, że jej nie było.
Po cytrynach przychodziła pora na wkomponowane w kwiaty owoce leśne. Cały miks niedojrzałych i cierpkich: porzeczki, jagody, poziomki (?) i inne.
Lemon curd, wszak masa cukiernicza, jakby została przyozdobiona kwiatami, doprawiona, czymś złagodzona. Od tego przyszło wyraźniejsze skojarzenie z mandarynkami, może i pomarańczami, ale raczej niedojrzałymi. Trochę tylko słodkawymi.
Czekolada bardzo mi smakowała. Okazała się bardzo, bardzo owocowa, również mocno kefirowo-maślankowo-jogurtowa. To cały pokaz smakowitych kwasków i cierpkości. Słodycz okazała się bardzo niska i również smakowita (w życiu nie powiedziałabym, że kwiaty będą tak pasowały!).
Była zupełnie inna niż jedzone o podobnej zawartości: Akesson's Criollo Cocoa Madagascar Ambolikapiky Plantation (stawiający na wytrawność i miodowe nuty), Jordi's Madagascar Bejofo (palono-słodko-gorzkawa) czy Zotter Labooko Madagascar (wyważony, stawiający na przyprawy). Wszystkie wspomniane oprócz nabiału i owoców typowych dla Madagaskaru miały jeszcze inne, bardzo istotne nuty, a MIA zdawała mi się opierać wyłącznie na nich, co uważam za plus, bo okazała się niecodzienną ciekawostką, takim... czystym Madagaskarem.
ocena: 10/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 20,99 zł (za 75 g; dostałam zniżkę)
kaloryczność: 563 kcal / 100 g
czy kupię znów: tak
Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, lecytyna słonecznikowa
Bardzo mi się podobała, dołączyła do trójki moich ulubionych tabliczek z tej wyspy (obok Akesson's i JPC).
OdpowiedzUsuńO tak! Kocham wszystkie wspomniane!
UsuńJuż z wyglądu prezentuje się dobrze :)
OdpowiedzUsuńA wygląd nie odpowiada nawet ułamkowi smaku - taki jest cudowny.
UsuńLubię kefiry, maślanki i jogurty (greckie i wszystkie inne... prawie, bo zaraz wyjedziesz z kozim, fuj). Obawiam się jednak, że inaczej odebrałabym ten kwasek. Musiałabym spróbować. W sumie chętnie gryznęłabym rządek.
OdpowiedzUsuńNaprawdę dobrego koziego jogurtu chyba nigdy nie jadłam. Wszystkie dotąd jedzone zawsze mi czymś podpadały (przeważnie za rzadką konsystencją), więc spokojnie.
UsuńNiee, nie odebrałabyś. A przynajmniej nie skrajnie inaczej. Był za jednoznaczny. Nie wiem, na ile by Ci posmakował (bo to jednak wciąż czekolada, a nie wymieniane rzeczy), no ale nie byłoby źle, tak czuję.