Dopiero w dniu degustacji z kolei dowiedziałam się, że oprócz żurawiny, w tej tabliczce znalazły się też jabłka - nie jako skład owocowych cząstek. Takowych w ogóle miałam w niej nie uświadczyć, a po prostu żurawinę oraz jabłka. Zapowiadało się ciekawie - nawet nie zdążyłam się wystraszyć, że jabłka mogą być suszono-gąbczaste, czyli takie, do jakich czuję wstręt.
Moser Roth Limited Edition Dark Chocolate Cranberry to ciemna czekolada o zawartości 52 % kakao z "kawałkami słodzonej żurawiny (15%)"; a dokładniej z żurawiną i jabłkami.
Edycja limitowana na jesień / zimę 2018; w opakowaniu 5 minitabliczek (łącznie 125g).
Przy łamaniu tabliczka wydała mi się tłustawa i rwąca za sprawą dodatków. Ich sporych kawałków było mnóstwo: zarówno słodzono-suszonej żurawiny (której skórka czasem trochę mnie denerwowała), jak i podsuszonych jabłek.
W ustach czekolada rozpływała się szybko i gładko, nie tłusto, a trochę wodniście, ale w porządku. Szybko odsłaniała dodatki. Żurawina okazała się jędrna, acz średnio soczysta. Jabłka z kolei... początkowo twarde, z czasem, gdy nasiąkały, coraz bardziej skrzypiąco-trzeszcząco-soczyste. Nie były miękko-gąbczasto-suszone, a jakieś... dziwne. Jakby karmelizowane ale bez karmelu?
Całość wyszła za słodko, ale przyjemnie wilgotnie-ciastowo-owocowo. Smak prosty, czekolada to jedynie całkiem w porządku tło dla ciekawych, raczej umiejętnie obrobionych dodatków. Podobała mi się forma jabłek, że nie były to te miękkie, suszone oblechy, a coś innego. Z zachowaną soczystością.
ocena: 8/10
kupiłam: Aldi
cena: 9,99 zł (za 125g)
kaloryczność: 513 kcal / 100 g; 1 minitabliczka (25g) - 128kcal
czy kupię znów: nie
Skład: cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, żurawina 7,7%, kawałki jabłek 4,9%, lecytyna sojowa, olej słonecznikowy, kwas: kwas cytrynowy, wyciąg z wanilii
PS Jak już o żurawinie i czekoladzie mowa... Nie mogę nie wspomnieć o Original Beans Arhuaco Businchari 82 %, która ma właśnie m.in. żurawinowe nuty i którą po prostu kocham - w czym utwierdziłam się wczoraj i zapraszam do małej aktualizacji podlinkowanej recenzji.
PS Jak już o żurawinie i czekoladzie mowa... Nie mogę nie wspomnieć o Original Beans Arhuaco Businchari 82 %, która ma właśnie m.in. żurawinowe nuty i którą po prostu kocham - w czym utwierdziłam się wczoraj i zapraszam do małej aktualizacji podlinkowanej recenzji.
Szczerze mówiąc nigdy nie spotkałam się z czekoladą z jabłkami. To może być ciekawe, ale raczej nie moje połączenie, bo jabłka najbardziej toleruje na świeżo lub jako sok :p (za np szarlotką nie przepadam) żurawiny też nigdy nie słyszałam, żeby jeść na surowo. Ja jadłam tylko jajko suszone owoce, napoju lub w formie takiego sosu do klopsików z Ikei.
OdpowiedzUsuńŚwieże jabłka rządzą!
UsuńDobrze jednak, że tu konsekwentnie dali, jak wszędzie, suszoną (która wyszła przyjemnie soczyście).
O, rzeczywiście często widuję sos żurawinowy. Zjadłabym czekoladę z dżemem lub kremem żurawinowo-jabłkowym.
Zaczęłam się zastanawiać nad moim podejściem do żurawiny i stwierdzam, że mam tak samo jak Ty. Lubię jej smak, jednak jest mi na tyle obojętna, że jakbym miała już nigdy nie zjeść żurawiny w żadnej postaci, nie obeszłoby mnie to.
OdpowiedzUsuńZapach czekolady na duuuży plus. Konsystencja nie bardzo moja, nie lubię walających się po języku drobinek. Kawa z pianką - milion lat nie słyszałam tego określenia. Zapomniałam w ogóle, że kawa może mieć piankę. Ależ bym się takiej napiła. Oddałabym żurawinę za możliwość picia kawy. Szkoda, że to tak nie działa.
Czym są szarlotkowe jabłka? Jabłkami świeżymi i startymi, z dżemu frużelinowego, usmażonymi? Jest dużo rodzajów szarlotek. Mnie kojarzą się ze startymi jabłkami z cynamonem.
Ja codziennie widuję piankę na kawie - robi się na mojej Jacobs Creme (lokowanie produktu). Czasem w sumie prawie nie ma jej, zależy jak zalewam. Mniejsza z tym, dla Ciebie też oddałabym żurawinę. I suszone jabłka. Fajnie byłoby móc tak wymieniać istnienie, czucie itp. czegoś.
UsuńTakie starte, kwaskawe, ale dosłodzone i upieczone (w sensie, że... no bo ciasto się piecze, więc i farsz razem się piecze).