czwartek, 26 września 2019

Schogetten Yoghurt-Blueberry-Muesli mleczna z jogurtowym nadzieniem z borówkami, musli i płatkami kukurydzianymi

Przy Lindcie Lindor Hazelnut Chocolate wspomniałam, że czekolady Schogetten bojkotuję głównie ze względu na formę. Może jeden czy dwa smaki (ciemną i jeszcze przed blogiem... kokosową?) lata temu próbowałam, ale ogólnie nie sądzę, by reprezentowały jakość wartą uwagi. Stało się tak jednak, że dwie nowości (w chwili kupowania, nie recenzowania) nabyłam (z zamysłem, że i tak trafią do Mamy). Za tę miałam się zabrać w okolicach Lindt Hello Frozen Yoghurt (smaki postrzegałam jako dość podobne), ale życie i data ważności sprawiły, że stało się inaczej, a tabliczka... trochę sobie poczekała.

Schogetten Yoghurt-Blueberry-Muesli to mleczna czekolada z 34 % nadzieniem jogurtowym z borówkami amerykańskimi / jagodami, musli i płatkami kukurydzianymi.


Po otwarciu poczułam intensywną woń słodkich jagódek-borówek, wkomponowanych waniliowato-słodkie, czekoladowe otoczenie i z wyraźną kwaśnością. Należała zarówno do owoców, jak i jogurtu / nabiału, który zalatywał proszkowością.

Już w dotyku szarawa tabliczka była strasznie tłusta, prawie topiąca się w dłoniach. Nadzienie odebrałam jako "zbitkę" to znaczy zrobione z grudek proszku z mikroskopijnymi dodatkami w tłuszczu.
W ustach gruba czekolada rozpływała się szybko, niemal natychmiast mięknąc i zalepiając. Cechowała ją kremowość i tłustość. Szybko odsłaniała równie tłuste, ale bardziej obleśne nadzienie.
Również wydało mi się w pewien sposób gładkie, tak trochę oleiście, tłuste, ale... rzadkawe i jakby ten tłuszcz zlepiał proszek. Ulepkowate i dziwne. Szybko ujawniało twardo-chrupiące drobinki płatków i mikroskopijne owoce, które w sumie się kamuflowały (w ciemno nie powiedziałabym, że jakieś tam są, acz mogłam na taką kostkę trafić).

W smaku czekolada przytłoczyła mnie za silną, ale jeszcze nie cukrową słodyczą i ogromem mleka. Najpierw to ona dominowała, jednak już po chwili przebił się kwasek, a mleko wyszło na pierwszy plan.

Oto nadzienie... zaserwowało głównie smak starego mleka / śmietany w proszku - bardziej właśnie tej sztucznej, nieprzyjemnej proszkowości i bezsmaku w zasadzie niż samej mleczności. Pobrzmiewała w tym margaryna, podkreślająca nieprzyjemną proszkowość. Jogurt wchodził pomiędzy to kwaśnością. Wyraźnie go czułam, kwasek rozproszył słodycz i sprawił, że nie było mowy o przecukrzeniu, ale uwydatnił kiepski, tani smak nadzienia.

Kwaśność była też trochę owocowa... Czy jagodowa? Chyba bardziej cytrynowa.

Chrupiące drobinki w smaku bez problemu się przebiły. Wniosły zbożową goryczkę, niektóre lekko przypaloną nutę. Płatki kukurydziane wyróżniły się, ale było ich naprawdę malutko. Wszystkie te drobinki zalatywały stetryczeniem / kartonem.

Kwaśność i smak mleka w proszku kończyły to wraz z silną słodyczą, stojącą jednak jakby obok.

W posmaku pozostał złożony kwas: podkręcono-sztucznawy, jogurtowy i owocowy, przesłodzenie i smak kiepskich składników mleczno-tłuszczowych. Goryczka zbóż też wyszła tu tanio i nieprzyjemnie. Ukoronowaniem była chemia.

Po kostce się skrzywiłam i nie miałam ochoty ani przez sekundę więcej w życiu mieć do czynienia z tym podłym smakiem starego mleka / śmietany w proszku, wymieszanego z kwachem, sztucznością i posmakiem margaryny. To nic, że kwaśność była rzeczywiście jogurtowo-owocowawa... coś tu nie grało. Nadzienie tragiczne, z kiepskimi dodatkami (jagód jakby brak, płatki niskiej jakości), a sama czekolada przeciętna i głównie cukrowa. Gdyby smakowała, jak pachniała... A to nie, musiała się "popisać". Prawie tak zła, jak Chateau Ce'Real Snack-Schokolade Milch + Cerealien.


ocena: 3/10
kupiłam: Jubilat
cena: ok. 3 zł
kaloryczność: 557 kcal / 100 g; 1 sztuka (ok. 10g) - 49 kcal
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, tłuszcz palmowy, śmietana w proszku, pełne mleko w proszku, jogurt  z odtłuszczone mleka w proszku 6,3%, miazga kakaowa, dekstroza, laktoza, tłuszcz mleczny, kukurydza 0,5%, amarantus 0,3%, mąka ryżowa 0,3%, borówki 0,2%, naturalne aromaty, lecytyna sojowa, skrobia pszenna, ekstrakt wanilii, sól, jęczmienna mąka słodowa, regulator kwasowości (kwas cytrynowy), ekstrakt słodu jęczmiennego

5 komentarzy:

  1. Nie próbowałam zbyt wiele czekolad schogetten, bo odrzuca mnie forma - wolę sama sobie polamac tabliczkę tam jak chce, a nie mieć od razu odgórny podział na minikosteczki. Najgorzej wspominam Cookies and Cream, czekolada też była cukrową a nadzienie jakieś margarynowe i w ogóle nie przypominające ciasteczek ze śmietanką. Tutaj jak widzę też nazwa nie spełniona... Producenci chyba za bardzo skupili się na ładnym opakowaniu niż na smaku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście tej wspomnianej nie jadłam. I nie zamierzam.

      Usuń
  2. ,,A to nie, musiała się popisać" - buahahaha, you make my day! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bojkotuję Scho~ z tego samego powodu. Plus według mnie są przeciętne smakowo i jakościowo. Lepsze niż Heidi, acz wciąż niewarte zakupu. Lubię tłuste (tłuściutkie) czekolady i nadzienia, ale nie tej marki. Wyobrażam sobie Twoją twarz podczas degustacji. Margaryna z bezsmakiem i prochem, ach, czy jeszcze uda mi się ją kupić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, jakość to też tragedia.

      A Mama uważa, że "fajnie, że już podzielone"! Jak może to się podobać...

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.