poniedziałek, 23 września 2019

(Słodki Przystanek) Beskid Venezuela 70 % ciemna z Wenezueli

Myśląc o posiadanych tabliczkach tej marki pomyślałam, że właściwie dawno nie jadłam czekolady z Wenezueli. A duet Fair 70 % i mleczna 37%  przypomniał mi, jak miło jest zestawiać mleczną z ciemną. W tym przypadku weszłam w posiadanie również wersji mlecznej, toteż postanowiłam poszperać w smakach pod tym względem.

Beskid Bean-to-Bar Chocolate Venezuela 70 % to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao z Wenezueli z plantacji Valdiviezo.
Czas konszowania to 48 godzin.

Po otwarciu poczułam zapach palonej kawy wkomponowanej w ciepłe zestawienie kojarzące się z rozgrzanymi w słońcu drzewami i pieczonymi orzechami czy też tostami... które kryły się pod mnóstwem soczyście słodkiego dżemu morelowego.

Przy łamaniu twarda tabliczka o intensywnie ciemnym, soczystym odcieniu wydała mi się gęsto-zawilgocona. Trzaskała głośno, jakby właśnie taka "pełna" była. Przekrój to potwierdził, choć dostrzegłam parę pęcherzyków powietrza.
W ustach czekolada rozpływała się łatwo, w miarę szybko, bez zalepienia, a pozostawiając wodniste smugi. Wydała mi się gęsta w zbitkowato-pylisty, trochę talkowy sposób, mimo że nie była pylista, a gładka. Można by jej nawet dżemowatą śliskość przypisać. Nie była także tłusta czy soczysta. Po prostu wilgotna.

W chwili robienia pierwszego kęsa poczułam śmietankową kawę, co na myśl natychmiast przywiodło czekolady śmietankowe. Niczym błyskawica przeszył to motyw korzennych ciastek lub tostów, czyli mocno pieczony, rozgrzewający, ale nie bardzo gorzki.

To ciepło przeszło na słodycz. Początkowo lekko palonokarmelowa, weszła w "gęstą" (pozytywnie mulącą?) słodycz owoców. W ustach eksplodował smak dżemu morelowego (czy również inny żółty). Dżem dosłownie przykrył tosta czy coś tam, ale pojawiło między nimi masło. Masło... śmietanka... Maślanka? Leciutko kwaskowata nuta nabiału podkreśliła się z soczystością.

Pojawił się element rozgryzanych, gorzkich ziaren kawy. Nie suchych jednak. Soczystość zawitała także do nich. Obracała się dzięki temu w lekko roślinnie wilgotnym klimacie. Wydała mi się nie tyle ziemista, co smakująca zawilgoconymi fusami... herbacianymi? Mniej więcej w połowie kompozycja zrobiła zdecydowanie herbaciana.
Niczym herbata z cytryną? Ależ nie, choć pojawił się cytrusowy wątek. Był jednak słodki i bardziej mandarynkowy.

Wciąż także rozgrzewający, choć już mniej stricte korzenny, a bardziej jak drzewa zażywające kąpieli słonecznej, prażone orzechy... czy nawet tabaka mieszająca ten ciepły motyw z poczuciem zawilgocenia fusów.

W posmaku pozostała soczystość, lekki kwasek dżemu morelowego i cytrusów, ogrom słodyczy owocowo-karmelowej, jak również przyjemne pieczone ciepło drzew oraz orzechów. Z zaznaczoną goryczką ziemistej herbaty (lub / i kawy?).

Smakowo zachwyciła mnie. Morelowy dżem i mandarynki, herbata i cała pieczoność / rozgrzanie wyszły cudownie. Żałuję tylko, że w pewnym momencie było zbyt maślano-tostowo; wolałabym, by rozwinęło się to w kierunku maślankowym. Gorzka nienachalnie, słodka w sposób jakby naturalny i bardziej z soczystością niż kwaskiem, ale gdy o nim mowa, to też chodzi tylko o ten naturalnie owocowy. Smakowita, jednak niestety coś mi nie pasowało w strukturze.

Zaskoczyła mnie, jak podobnie do A. Morin Venezuela Porcelana Noir 100 % wyszły w niej nuty moreli, nabiału, korzenno-herbaciane czy również trochę struktura (Morin o wiele charakterniejszy, z winnymi nutami i sernikowy, nie maślankowy, no ale jednak). Nawet dżemowata (co prawda brzoskwiniowo) i sernikowa, z korzenno-kawowym bukietem Idilio Origins 12imo Finca Torres była trochę podobna. No i w końcu morelowo-pomarańczowa, śmietankowa (w sensie, że też nabiałowa) i głęboko kawowa Idilio Origins 5nto Cooperativa Amazonas 72 % też pasuje (oszałamiająca w każdym calu - to jedna z moich ulubionych czekolad tak w ogóle, toteż takie skojarzenie było bardzo miłe).


ocena: 9/10
kupiłam: Słodki Przystanek (dostałam)
cena: 15,90 zł (za 50 g; ja dostałam)
kaloryczność: nie podana
czy kupię znów: mogłabym

Skład: ziarna kakaowca, cukier trzcinowy nierafinowany

6 komentarzy:

  1. Ja uwielbiam maślane czekolady, więc dla mnie spokojnie mogłaby iść w tym kierunku :D choć nie wiem, czy byłabym zadowolona z posmaku moreli i mandarynek, bo jakoś gryzie mi się to z maślanką i czekoladą :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo jestem ciekaw tej marki, już niedługo sam się przekonam jaka jest :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto, warto! Acz od razu mówię, że najlepiej celować w ich czyste ciemne. Z dodatkami spoko, ale jak próbowałam ze słodzikiem coś... O nie.

      Usuń
  3. Przez Ciebie zjadłabym tosty (grzanki) z masełkiem i dżemem morelowym. Chociaż nie. Chętnie poczułabym ich smak, o. Kawa, karmel, orzechy i czekolada śmietankowa - wiadomix, dla mnie cacy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, z tym jedzeniem / czuciem smaku, skąd ja to znam. ;>

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.