czwartek, 17 sierpnia 2017

Georgia Ramon Maranon Peru Nacional 60 % Milk Chocolate ciemna mleczna z Peru

Po rozczarowaniu, jakie wywołały czekolady Georgia Ramon z dodatkami (Almonds & Pumpkin Seeds i Broccoli & Salted Almonds) oraz po tym, jakimi dziwadełkami okazały się ich czekolady 100 % (Congo i Belize), po dzisiaj opisywaną sięgnęłam z ciekawością i podejrzliwością. Nie mogłam się doczekać porównania z jej ciemną siostrą, a fakt, że i tej kakao nie brak, działał bardzo pozytywnie.

Georgia Ramon Maranon Peru Nacional 60 % Milk Chocolate to ciemna mleczna czekolada o zawartości 60 % kakao z Peru z doliny znad rzeki Maranon.
Ta tabliczka, wraz z wersją ciemną 70 %, to edycja limitowana.

Po otwarciu poczułam zapach, który skojarzył mi się z zakurzoną kwiaciarnią oraz słodziutkim, niemal karmelowym, mlekiem z pewną goryczką. Ta goryczka po części składała się na owe zakurzone klimaty, ale było w niej także coś... orzechowo-suszonoziołowego? To już nie było zbyt jednoznaczne, a zagadkowe i tajemnicze.

Podobnie jak czerwonawy, ale bardzo ciemny kolor tabliczki. Po lekkim trzaśnięciu zobaczyłam ziarnisty przekrój, który jednak nie znalazł odzwierciedlenia w rozpływaniu się. W ustach bowiem czekolada wydała mi się bardziej proszkowa, niż ziarnista, co sprawiało, że mimo ogólnej tłustości, w ogóle się taka nie wydawała. Miała w sobie element suchawości, lecz coś mi tu nie grało. Nie umiałam sprecyzować co, bo naprawdę lubię szorstko-suche czekolady...

Przy pierwszym kęsie poczułam zapowiedź zaskakująco silnej jak na mleczną czekoladę kwasowości, jednak ta nie nadeszła.
Usta zalał orzeźwiająco owocowy smak o dość silnej słodyczy. Rozszedł się i bardzo szybko pojawiła się zdecydowana goryczka, spychająca słodycz na daleki, daleki plan. Z ogólnej owocowości, poczucia soczystego orzeźwienia początkowo trudno było coś wyłowić, więc skupiłam się na goryczce.

Ta rozchodziła się na kilka pomniejszych. Wyraźna była pewna roślinność, ziołowość, która złączywszy się ze słodyczą, wydała mi się cudownie kwiatowa. Ziołowo-kwiatowy akcent nadał jej charakteru.
Druga część goryczki pozostawała splątana z owocowymi klimatami, w efekcie czego wyczułam niemal cierpką aronię. Aronia dominowała, choć z czasem owocowość ujawniła także coś słodszego i czerwonego (porzeczki? grejpfrut?), a także kwaskowato ananasowe motywy.

Zepchnięta na tyły słodycz nie pozostała bierna, a weszła w strefę mleczną. Czułam jakby naturalną mleczną słodycz, co kojarzyło mi się z kremem orzechowym, bo i te delikatnie zaznaczały się w tle. Zaplątała się tu wręcz naturalna słonawość, ogólna naturalność bardzo mocno zabrzmiała (mimo że gdzieś w głowie cały czas miałam świadomość proszkowości mleka).

Pod koniec wyczułam słodko owocowy smak soku z kaktusa, czegoś egzotycznego i bez dwóch zdań zielonego. Wtedy też wzmocniła się gorzkawość, do której dołączyła wysublimowana cierpkość. Miało to orzechowo-roślinny wydźwięk kojarzący się z kaszą jaglaną ugotowaną na mleku.

Orzechowo-kaszowa gorzkawość wyczuwalna była jeszcze długo, do pary z posmakiem pełnego mleka, który utrzymywał się najdłużej.

Muszę przyznać, że odnalazłam tu wiele niecodziennych, pysznych nut jak chociażby niezwykle wyrazista aronia czy sok z kaktusa. Podobała mi się zakurzona kwiatowa-ziołowość przechodząca w kaszę. Kompozycja okazała się łagodnie, ale wyraźnie gorzka i naprawdę znikomo słodka - w dodatku ta słodycz wydawała się w pełni naturalna, a więc owocowa i mleczna. Mleczność nie była tu byle jaka, a pełna i charakterna, choć czuję, że można było to wykonać jeszcze lepiej.

Już przy pisaniu recenzji przyjrzałam się mapie Peru i położeniu rzeki Maranon - jednym z jej głównych dopływów jest Huallaga i... wtedy do mnie dotarło. No przecież! Toż parę nut tej czekolady była niczym wyjęta z Zotter Labooko Peru "Huallaga Nativo" 75 % - myślę tu o aronii, orzechowej oraz egzotycznej nucie, ale także o klimacie pewnej rześkiej roślinności - owszem, w Zotterze była to rosa, tu po prostu roślinność, ale w tym przypadku chodzi mi o wydźwięk. Mleko zaskakująco spójnie wyszło z tymi smaczkami.

Muszę przyznać, że czekolada była intrygująca - nie wiem, czy jeśli chodzi o nuty smakowe, to nie smakowała mi bardziej niż Zotter Labooko Nicaragua 60% oraz Manufaktura Czekolady Ekwador 60 % + mleko i wanilia, ale było w niej coś, co nie pozwoli mi wystawić jej 10. Po niej jednak nie mogę się już doczekać ciemnej z tego samego kakao.


ocena: 9/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 25 zł (za 50g; dostałam zniżkę)
kaloryczność: 601 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie...? nie wiem

Skład: miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, surowy cukier trzcinowy

15 komentarzy:

  1. Mało słodka mlecza czekolada - takiej nie spotka jeśli chodzi o stacjonarne tabliczki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda... A szkoda. Nawet tak wspominane przeze mnie Bellarom Rich Chocolate, niby cudownie kakaowe, ale właśnie też bardzo słodkie...

      Usuń
    2. Cukru to nigdy nie żałują - zakładają, że Polak lubi bardzo, bardzo słodkie...

      Usuń
    3. Nie tylko Polak. Amerykańskie słodycze to w ogóle cukrem głównie smakują. A niektóre cukrem i solą, co wcale nie wychodzi ciekawie, a po prostu i za cukrowo, i za słono. Zero równowagi.

      Usuń
  2. charlottemadness17 sierpnia 2017 07:10

    Sok z kaktusa? Nigdy nie piłam,więc nie wiem jak mam sobie "wyobrazić" smak :> Co więcej,będzie to na pewno intrygujące porównanie z tą 70%. Ciekawe czy to będzie "ogień i woda"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedyś piłam jakiś nektar czy sok kaktusowy chyba Tymbarka w kartonie i to raczej skojarzenie z tym było. :P Soków itp. nie lubię, nie kupuję, a tamten jako ciekawostkę, jak ma rynek wszedł i był... ciekawo-nudny (jak jakieś połączenie kiwi, jabłka itp.), ale przyzwoity.

      Usuń
  3. Bardzo ciekawa, choć smaku soku z kakatusa bym nie rozpoznał, nigdy nie próbowałem :) Chętnie bym ją poznał bliżej, bo kakao odmiany Nacional to rzadkość, no i jeszcze to 60% w mlecznej <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak połączenie kiwi, jabłka, nektarynki, coś takiego.
      Biały (w końcu mleczny!) kruk! :D

      Usuń
  4. Dawno nie jadłam żadnej ciemnej mlecznej, niech no tylko temperatura trochę spadnie...
    Btw, właśnie obczaiłam nowe zottery na ich stronie i czuję się jak dziecko przed Bożym Narodzeniem <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowe? O, jeszcze nie widziałam, jak tylko będę miała dostęp do komputera to zerknę, ale po Twojej reakcji czuję, że ta jesień będzie u mnie zotterowa.

      Usuń
    2. Zobaczyłam. O ja pierniczę. <3

      Usuń
  5. Ekskluzywna mleczna czekolada :) Bo nie tylko Milką człowiek żyje kiedy ma się ochotę na coś mlecznego :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, w końcu coś dla wielbicieli mleka, ale niekoniecznie cukru.

      Usuń
  6. Kasza jaglana i kaktus, aha :P Ta jest bardziej odjechana niż wersja ciemna, ale w pozytywnym sensie. Jej też mogłabym spróbować bez stresu o natychmiastową śmierć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba że śmierć z ekscytacji, jeśli byś też takie dziwne nuty czuła. :P

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.