Dziś możecie przeczytać o jednej z bardziej zagadkowych neapolitanek w wersji pełnej.
Pralus Venezuela Trinitario 75 % to ciemna czekolada o zawartości 75 % kakao trinitario pochodzącego z Wenezueli.
Od razu po rozchyleniu złotko-sreberka urzekł mnie (niemal równie połyskliwy i ciepły jak to złotko) apetyczny, prawie ognisty, kolor czekolady, który pasował do cudnej woni soczystych, czerwonych owoców i pigwy oraz ziaren kakao o mocno prażono-palonym wyrazie. Wąchając czekoladę dłużej, wyraźnie poczułam także słony, mocno palony i lejący się ciemny karmel.
Początkowo przywitał mnie soczysty kwasek, do którego szybko dołączyła lekka cierpkość wiśni. Od tych smaków rozeszła się feeria owoców. Pełno było tu dojrzałych na słońcu czerwonych porzeczek i pomarańczy. Zostając przy cytrusach, raz i drugi moje myśli pobiegły w stronę limonki, ale to zapewne przez orzeźwienie niesione przez czekoladę i skojarzenie z mojito (o tym za moment).
To wszystko wraz z orzeźwiającym, chłodnym efektem czekolady tworzyło dziwaczne połączenie. Chłód najbardziej kojarzył mi się z lukrecją, mniej z miętą (tu mam na myśli raczej drink mojito), ale to nie były jednoznaczne smaki, tylko takie wrażenie. Ta tabliczka była... jak wyniosła tafla lodu, o ile tak o lodzie można powiedzieć. Trochę taki zimny kubeł wody wylany na nas, kiedy przez upał żar aż bucha w nos, ale równocześnie... z pewną rześką, kwiatową mgiełką, tak że całość nie była ordynarna.
Niezwykle konkretny paradoks.
Przyznam, że czekolada mi smakowała, jednak... połączenie cynamonu, palonego karmelu i owoców zespojone tą maślano-chłodną konsystencją... nie było aż tak zachwycające, by zdobyć maksa, ale to naprawdę ciekawa czekolada. Teraz widzę, że karmelowo-maślano-toffi nuty z palonymi akcentami, na których skupiłam się przy neapolitance, to może jedynie połowa smaków tej czekolady.
ocena: 9/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 24 zł
kaloryczność: nie podana
czy znów kupię: nie
Skład: kakao, cukier, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa
Skład: kakao, cukier, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa
Podoba mi się paradoks tej tabliczki :> Jest taka inna i..nieprzewidywalna.
OdpowiedzUsuńA gdzie farba i lakier? :D
OdpowiedzUsuńCzytając o smakach spodziewałam się pełnej 10. Całość wydaje się być strasznie intrygująca.
OdpowiedzUsuńCzasem sama nie wiem, co przesądza o tym, że dana czekolada dostaje 10, a inna nie. :P
UsuńPodoba mi się porównanie do tafli lodu, myślę że byłaby idealna na gorący dzień. Wprowadziłaby lekkie orzeźwienie. :-)
OdpowiedzUsuńTo fakt, chociaż na takie czekolady zawsze jest idealna chwila. :D
UsuńJednak neapolitanka to za mało :) Czekolada zapowiada się ciekawie, choć przyznam, że z francuskich wytwórców Cluizela cenię nieco wyżej niż Pralusa.
OdpowiedzUsuńTo wiadomo chyba nie od dziś. :P
UsuńJa z kolei nie, bo Cluizela mają mniej kakao, przez co po prostu mi aż tak nie podchodzą.
Chciałoby się mieć taką pełnowymiarową tabliczkę <3
OdpowiedzUsuńI po co żreć miniatury, skoro potem i tak trzeba wracać do dużych? :D Po przeczytaniu dwóch słodkich i delikatnych recenzji kwachy i ostrości mi nie w smak. Zostaję przy poprzedniczkach.
OdpowiedzUsuńPo to, żeby wiedzieć, ile tracą ci, którzy bawią się tylko w próbowanie neapolitanek. :D
UsuńMogłabyś podać ile w niej cukru?
OdpowiedzUsuńNiestety, producent nie podał na opakowaniu wartości.
Usuń