Domori Sur del Lago Venezuela 70 % to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao: połączenia criollo i trinitario z Wenezueli.

Początkowo dotarła do mnie lekka... cierpkość? To za dużo powiedziane. Taki soczysty motyw (nawet nie smak) aronii lub porzeczki z lekką słodyczą. Znalazły się tu przebłyski ubitego masła (ale jeszcze nie śmietany). Sama nie wiem, czy dotyczyło to bardziej smaku, czy konsystencji.
Wyraźniej poczułam wiśnie, nie świeże, ale soczyste. Chyba raczej jędrne i suszone; ich specyficzny kwasek... podchodzący pod wino bądź nalewkę. A może owoce w syropie? Ciężko było mi to sprecyzować, ale wtedy nasiliła się słodycz, a wraz z nią śliwki i rodzynki.
Smak czekolady zaczął robić się coraz delikatniejszy i słodszy. Odrobinka dymu przyniosła suszone zioła i lekko podprażone przyprawy. Ja jednak skupiłam się na jednej, niosącej specyficzne orzeźwienie. Najpierw był to tylko efekt, aż w końcu poczułam jej smak... lukrecja. W pełnej okazałości.
Pod koniec pojawił się jeszcze raz kwasek, tym razem mniej soczysty... bardziej po prostu kwaskowaty i... ja wiem? Takie specyficzne uczucie jak po zjedzeniu twarogu; tutaj powiedzmy, że twarogu z marcepanem, bo znowu jego migdałowy smak na chwilę się pojawił i pozostał już nawet po zniknięciu kawałka.
Posmak pozostawał na długo, chociaż z czasem robił się otępiały i po prostu gorzkawo kawowy i migdałowy.
Wiśnie i lukrecja to smaki, które bardzo wyraźnie czułam także w Pralus Venezuela Trinitario 75 %, jednak tutaj były wyraźniejsze przy ogólnej mocniejszej łagodności czekolady. Była kusząca, ale jakaś... mniej kontrastowa od Pralusa, a to właśnie ten kontrast między ciepłymi smakami i chłodnym odbiorem wrył mi się w pamięć. Ocenę wystawiam biorąc pod uwagę to, że Pralus smakował mi bardziej.
ocena: 8/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 16,15 zł (zniżka <3) za 50 g
kaloryczność: 566,5 kcal / 100 g
czy kupię znów: mogłabym do niej wrócić
Skład: masa kakaowa, cukier trzcinowy
Skład: masa kakaowa, cukier trzcinowy
Wszystkie nuty smakowe z serii: "pomieszanie z poplątaniem",takie niejednoznaczne i paradoksalne.:>
OdpowiedzUsuńDomori mnie już do tego przyzwyczaiło. :D
UsuńTrochę kwasku, trochę goryczy - to zniosę. :D Skoro wyłapałaś motywy migdałowe i kawowe to pewnie byłabym również zadowolona choć pewnie ja nijak bym tego w niej nie odkryła. :<
OdpowiedzUsuńJa wierzę, że coś tam byś wyłapała! :P
UsuńBardzo mi się podobała, ale mi ostatnio wszystkie Domori się podobają, a nie miałem, niestety, możliwości porównania z Pralusem.
OdpowiedzUsuńZnalezienie niesmacznej Domori to niezłe wyzwanie! Chyba niewykonalne. :P
UsuńZ opisu wyłania się nieco poplątana czekolada, znaczy dużo tu tego.
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo poplątana!
UsuńPo przeczytaniu opisu na opakowaniu, obawiałam się łagodnej i nudnej tabliczki, ale spotkało mnie miłe zaskoczenie. Spora doza goryczy(jak na 70), kawa, wiśnie, pewna 'drzewność' i nie było mowy o nudzie. Osobiście nie udało mi się wyczuć migdałów ani pochodnych, ale jakieś orzechy mi majaczyły.
OdpowiedzUsuńTak w ogóle, to jadłam ją dzień po sur del lago Franceschi i choć nie mogę powiedzieć, że znalazłam podobieństwa, to tamta tabliczka również wywołała spory entuzjazm.
Zawsze trochę straszą mnie te łagodne opisy Domori, a tu zawsze taka moc. :D
UsuńSpory? Ja się z tą marką specjalnie nie polubiłam, ale zaczęłam od linii 60 %, więc może miałam pecha (na blogu dopiero w tym miesiącu będą).