niedziela, 12 sierpnia 2018

Zotter Labooko Ecuador Seversal 75 % ciemna z Ekwadoru

Ostatnio tak sobie ułożyłam degustacje, że jadłam a to tabliczkę z Ekwadoru, a to nowego Zottera z solą... Chciałam zabawić się w doktora Wiktora Frankensteina i coś z tego zszyć... albo po prostu sięgnąć po kolejną (już nie taką) nowość Zottera, myśląc, że to też czekolada z solą, tylko że z ekwadorskiego kakao, ale nic bardziej mylnego! "Seversal", które kiedyś nie wiem dlaczego skojarzyło mi się z solą także przez podobieństwo opakowań (z peruwiańską z solą), nie zawiera jej. Nazwa tej tabliczki to nazwisko i zarazem nazwa rodzinnej firmy (Seversal) niemiecko-ekwadorskiej, która jest jednym z najlepszych producentów kakao z regionu.
W kwestii samej czekolady: tu innowacją jest nowa metoda produkcji (SNR), polegająca na dodaniu wody do procesu prażenia w celu obniżenia ogólnej temperatury. Chodzi o to, by dzięki takiej mgiełce kakao słabiej się prażyło i zachowało więcej kakaowych nut. Byłam ciekawa, jak to wyjdzie w zestawieniu z i tak już bardzo rześką, owocowo-kwiatową Labooko Ecuador "Arriba - Los Rios" 75 %.

Zotter Labooko Ecuador Seversal 75 % to ciemna czekolada o zawartości 75 % kakao Arriba z Ekwadoru z regionu Los Rios.
Czas konszowania to 22 godziny; metoda produkcji SNR.

Po otwarciu poczułam lekko prażoną drzewno-migdałową bazę z soczystym motywem śliwki. Przywodziło to trochę na myśl wilgotny, ciemny chleb ze śliwką, a obecna słodycz dokładała jeszcze jakiegoś dżemu czy konfitury - odważnie przyprawionych. Trochę to było słodko-kwiatowe, trochę konkretne.

Tabliczka kolorem przypominała ciemne mleczne, powiedziałabym, że to definicyjny czekoladowy brąz, a trzaskła głośno, jak żywe i soczyste (?) gałęzie.
W ustach okazała się tłusta, rozpływała się idealnie gładko, nieco kremowo jak mleczne, ale bardziej jakby ociekając lepiącym olejem. Całościowo kojarzyło mi się to trochę z kremem na bazie masła orzechowego.

W ustach już od pierwszej chwili poczułam orzechy. Był to cały miks tych charakterniejszych. Przewodziły oleiste brazylijskie, ale czuć i gorzkawe orzechy włoskie, może też migdały. Sporo było wśród nich takiej naturalnie orzechowej "neutralności".

Szybko przebijał się przez niej smak słodkiej śliwki, potem jakby coraz bardziej przerobionej na nalewkę / dżem.
Poczułam subtelne prażenie przejawiające się w chlebowo-drzewnych, trochę karmelowych smakach.
Akcent chleba ze śliwką i słodkiego dżemu łączyły się ze sobą. Chlebowozakwasowe nuty podchodziły pod dojrzałe wiśnie, zaś dżemor napędzał słodycz i wprowadzał odrobinę zwiewności. Zwiewności albo... rześkości delikatnej kawy? A równocześnie na tyłach zaznaczyło się niemal grzańcowe rozgrzewanie.

Orzechy trochę tej zwiewności uległy i chwilowo utworzyły łagodniejszy klimat. Zmieniły się w orzechy laskowe wkomponowane w mleczno-maślaną toń. Nugat z nie za mocną słodyczą... A nawet pewną gorzkawością, neutralnością... migdałów? Taki przyprawiony korzennie, charakterny nugat (może i migdałowy / laskowo-migdałowy). Przyprawy to jakby zasługa lekkiej nuty konfiturowej, która z czasem zaczęła kojarzyć mi się ze słodko-gorzkawymi, korzennymi pomarańczami i trochę z czymś czerwonoporzeczkowym, ale w gruncie rzeczy mało owocowym (znowu skojarzenie z grzańcem). Pojawiała się obok tego niemal pieprzna pikanteria. Rozgrzewała, współgrała z soczystszymi, lekko kwaskowatymi zapędami i serwowała kawę.

Pewna taka cierpkawość wspomnianych owocowych rzeczy z alkoholem na prowadzeniu, pozostawała w posmaku wraz z rozgrzaniem przypraw i kawy na długo. Poczucie orzechowości też nie znikało tak łatwo.

Czekolada wyszła w dużej mierze słodko, ale zarazem konkretnie. Myślę tu o zdecydowanej pikanterii i naturalnej neutralności orzechów. Zwłaszcza to drugie - tutaj nugatowe skojarzenia - bardzo kojarzyło się z Ecuador "Arriba - Los Rios" 75 % (w której poszło to bardziej w "naleśniki z mlekiem"). Gorzkawość to raczej ten "konkret" (chleb, kawa), kwasków nie było jako takich... wiśnie i śliwki również "konkretne", a nie w towarzystwie ogromu rześkich egzotycznych jak w podlinkowanej. Nuty miały w zasadzie te same, ale Seversal wyszła pozbawiona lekkich owoców i mniej palona. Mimo innego wydźwięku, słodycz utrzymała się na tym samym poziomie: po prostu ta wyszła konkretnie (tak jakby na jesień / zimę), a tamta rześko (lato / wiosna).
Wolałabym mniej oleistą strukturę, ale przy takim wydźwięku nut smakowych, jedząc dało się o niej zapomnieć.


ocena: 10/10
kupiłam: foodieshop24.pl
cena: 16 zł
kaloryczność: 596 kcal / 100 g
czy znów kupię: mogłabym

Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy

7 komentarzy:

  1. Kupiła mnie wilgotnym chlebem ze śliwką, a zatrzymała orzechami, nugatem i konfiturą. Mleczność i słodycz na plus. Taak, tym razem bym jadła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że wreszcie trafił się ciemny Zotter, którego nuty nam obu odpowiadają.

      Usuń
  2. Fajnie wyszła, będę musiał zrobić jakąś listę zaległych Zotterów i je zamówić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zawsze robię dokładne listy! A i tak ostatnio jakoś jedną ominęłam... Ale błąd już naprawiony, bo zamówiłam. ;)

      Usuń
  3. Ciemny chleb ze śliwką? Orzechy włoskie, migdały.... brzmi smacznie i to nic, że w smaku w dużej mierze słodko ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem mam wrażenie, że w Twoim przypadku prawie wszystko, co słodkie = złe. :P

      Usuń
    2. Nie przepadam za tym smakiem chociaż są dni kiedy mam ochotę na słodkie ;)

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.