sobota, 8 września 2018

Georgia Ramon Haiti Trinitario & Criollo 80 % ciemna z Haiti

Decyzja o otwarciu właśnie tej tabliczki była prawie spontaniczna, bo degustacyjne plany zmieniłam... przy otwieraniu szuflady. Nie zdarza mi się to, ale od dnia poprzedniego, kiedy to wyjmowałam i przekładałam zapasy czekolad, siedziała mi w głowie. Kupując ją, zakochałam się w jej opakowaniu, jednak nie tylko dla niego ją kupiłam, a dla kakao z Haiti. Wczytując się dokładniej, dowiedziałam się, że GR zakupiło je od Produits des Iles S.A. (PISA), czyli  nowego eksportera z Haiti właśnie. 1500 lokalnych farmerów współpracuje z PISA, dbając przy tym o jakość ziaren. Na przedstawianą tabliczkę składają się ziarna trinitario i criollo, które były średnio prażone, mielone 72 godziny, ale za to nie konszowały ani jednej.

Georgia Ramon Haiti PISA Farmers Trinitario & Criollo 80 % Dark Chocolate to ciemna czekolada o zawartości 80 % kakao trinitario i criollo z Haiti.

Po otwarciu poczułam zapach wiśni w asyście drzew i orzechów o ciepłym, prażono-palonym wydźwięku. Było to ukwiecone słodyczą należącą do kwiatów trochę cięższych, nie zaś zwiewnie-rześkich, ale wciąż delikatnych. Wiśnie też niewątpliwie były słodkie - dojrzałe, niemal przejrzałe, w pełni sezonu.

Ciemna tabliczka była dość twarda i trzaskała głośno, ujawniając przekrój o jakby zardzewiałych przebłyskach. W dotyku i "na oko" czekolada wydawała mi się chropowato-ziarnista. W ustach rozpływała się powoli, ale łatwo i przyjemnie, trochę je oblepiając. Strukturę miała proszkową, co minimalizowało poczucie tłustości.

Gdy tylko umieściłam kawałek w ustach, poczułam drzewa, ich suchą korę i jakby łupiny, skórki orzechów. Było to bardzo intensywne, ani trochę nie "próchnowate", a palono-odymione. Zupełnie tak, jakby ogrom dymu, kory i łupin / skórek próbował skryć przede mną coś soczystszego. Smaki te reprezentowały gorzkość.

Gorzkość okazała się wielopoziomowa, warstwowa. Do powyższych nagle, ze środka dopływała goryczka na stałe złączona ze słodyczą. W ustach rozszedł się jednoznaczny smak miodu gryczanego. Miód był wyrazisty, ale nie zasładzający, gdyż obstawała przy nim lekkość. Kojarzyła mi się ona z kwiatami gryki, ale i ogólnie z jakimiś charakterniejszymi kwiatami.

Ze środka wciąż coś próbowało się przebić. Słodko-owocowe sugestie nie były zbyt jednoznaczne i wydały mi się dalekie. Najpierw pomyślałam o jakiś dżemach wiśniowych / śliwkowych, morelowych, ale gdy smak miodu i kwiatów zawłaszczył sobie całą słodycz, do głowy przyszły mi figi. Smakowite figi o niemal miodowym, ale właśnie z sugestią owocową, smaku.

A gorzkość cały ten czas trwała na straży. Gdy zmieniała się słodycz, ona też nie pozostawała bierna. Od łupin i skórek, drzew wyraźnie odłączyły się same orzechy. Oto kurtyna opadła: orzechom włoskim udało się wyrwać i złączyć z gryczanymi smakami. Palono-prażony smak wyraźnie się tu zaznaczył.
Im bliżej było końca, tym bardziej miałam poczucie obcowania z czymś wyidealizowanym "o smaku kakaowym", jakąś masą. Słodkozbożowy smak łączył się z gorzkawymi orzechami i poczuciem kakaowości, co skojarzyło mi się (bardzo luźno, bo ich nie jem) z płatkami typu Chocapic (jak w Tesco finest Uganda 78 %).

Gdy kawałek prawie znikał, akcent owoców z tła wspiął się na wyżyny i zaserwował mi deser w postaci dojrzałych, soczystych wiśni. Takich w pełni sezonu, jedzonym garściami, kilogramami. Zrobiło się tak wiśniowo, że nawet po obłędnie wiśniowym zapachu się tego nie spodziewałam.

Kompozycja zatoczyła krąg i zamknęła degustację długo utrzymującym się w ustach posmakiem wiśni, które wraz z gorzkawością odymiono-prażonych orzechów, drzew, subtelną i charakterną słodyczą, podchodziły wręcz pod wino.

Tabliczka wyszła gorzko-słodko, bardzo w tej kwestii wyważona, bez kwasków. Oba smaki miały porządny charakterek. Gorzkość, wyraźne palenie drzew i orzechów bardzo ciekawie wyszły z gryczanym smakiem, a żadna inna słodycz tak by do tego nie pasowała, co takowego miodu, kwiatów i fig. Totalnie zdobyło mnie "otwarcie i zamknięcie", a więc wiśnie jako zapach i końcówka, posmak. Przełożyło się to na to, że czekolada właściwie była mało owocowa. Wszystkie smaki były tu bardzo moje, więc nawet strukturę, która chwilami denerwowała mnie zbytnią proszkowością, wybaczam.


 ocena: 10/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 20,99 zł (za 50 g; dostałam zniżkę)
kaloryczność: 550 kcal / 100 g
czy kupię znów: mogłabym

Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy

13 komentarzy:

  1. ,,wybacz", ale skojarzyło mi się z piosenką chyloną Chylińskiej ,,wybaczam Ci, wybaczam Ci (...)" itd xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi ciekawie, nie obraziłbym się, gdyby było bardziej owocowo, ale ta wiśniowa końcówka jest bardzo zachęcająca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei nie zawsze mam ochotę na mocno owocowe nuty.

      Usuń
  3. Ciekawa jestem tej czekolady i być może kiedyś sobie ją kupię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest okej, ale dziś nie zrobiła na mnie wrażenia, bo nie mam ochoty na ciemną. Co do wstępu zaś, czasem przed degustacją przeglądam listę i zastanawiam się, na co mam ochotę. Przeważnie sposób ten działa słabo. O WIELE słabiej, niż gdybym otworzyła szafki i przejrzała opakowania. Wówczas od razu wiem, co wybiorę. U Ciebie pewnie zadziałał ten sam.podobny mechanizm.

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzeba przyznać, że opakowanie to ma świetne :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musi w końcu swoją świetnością pasować do smaku.

      Usuń
  6. Hm, ja wyczułam trochę owocowego kwasku wyłaniającego się ze słodyczy. Fajne te wiśnie.
    Nie masz wrażenia, że większość GR ma charakterystyczny posmak, taki woskowo-pudrowy, zawsze zastanawia mnie czy papier w który są pakowane nie przechodzi na czekoladę. Trochę psuje mi to odbiór tabliczek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie o tym samym ostatnio pomyślałam! To jednak czasem jest tak wątłe, że się zastanawiałam, czy mi się nie wydaje, ale nie wiem, jak to nazwać. Pudrowość? Jakoś nie tak do końca.
      A ich mleczne z kolei wydają mi się specyficznie roślinne trochę (i też nie wiem, czy to nie papier). Według mnie to jednak nie jest minus.

      Usuń
    2. Akurat teraz redaguję recenzję innej GR (z Gwatemali) do kolejki wpisów i tam w kółko powtarzam o nucie mąki - o, to mi bardziej pasuje niż pudrowość.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.