środa, 26 września 2018

E. Wedel Czekolada Bajeczny nadziewana z wafelkami i orzeszkami

Najlepszym tytułem recenzji byłoby chyba pytanie: "co mi strzeliło do głowy?", na które nie znam odpowiedzi. W dzieciństwie lubiłam Bajeczne i Pierroty, a gdy na początku przygody z blogowaniem do nich wróciłam, plułam nimi - zmienili, zepsuli je! Potem jednak pojawiły się nowe opakowania, a recenzja na livingonmyown dała mi wiele do myślenia. Przewińcie do mojego komentarza i odpowiedzi Olgi. Czyżby producent autentycznie poprawił Bajecznego? W dzisiejszych czasach, gdy raczej obserwuje się pogarszanie składów, zaintrygowało mnie to zjawisko. Jako że baton to jednak zupełnie nie moja forma słodyczy, dałam szansę czekoladzie (a i może żeby porównać z grześkową Goplaną). To jednak wciąż nie jest odpowiedź na zasadnicze pytanie. Najbliższą prawdy chyba będzie, że wiedziałam, że mi nie posmakuje, więc zjem ze dwie-trzy kostki, a resztę oddam Mamie (miałam kupić jej "coś słodkiego do 100 g").


E. Wedel Czekolada Bajeczny to mleczna czekolada z nadzieniem orzechowym z wafelkami i kawałkami orzeszków arachidowych (zawartość kakao to 29%, masy mlecznej 14%).

Po otwarciu poczułam całkiem przyjemny, orzeszkowo-czekoladowy zapach, zdradzający silną słodycz. Po przełamaniu doszła do tego nuta margaryny, a przez myśl przemknęły mi sztuczne wafelki kakaowe.

Tabliczka łamała się nierówno, była bardzo tłusta i niemal miękkawa. Nadzienie wydało mi się trochę rwąco-kruszące się.
W ustach okazało się, że czekolada to zbitka proszku i tłuszczu, rozpływająca się w zalepiający sposób, dość szybko odsłaniająca nadzienie. Było chyba jeszcze tłustsze - czysta margaryna - ale chyba i mniej proszkowe, a bardziej kremowe. Tłusty, zwarty zlepek niemiłosiernie zalepiający i oblepiający usta. Miał jednak i pewną zaletę: przyjemnie chrzęścił, troszeczkę kojarząc się z chałwą, choć taką bardziej wafelkową i zawierał chrupiące kawałki orzeszków. Małe, a i na zbyt wiele nie trafiłam, ale one akurat były dobre.

Czekolada w smaku wydała mi się stworzona z cukru, do czego po chwili zaczynało dochodzić mleko. O dziwo okazała się całkiem wyraźnie mleczna mimo powalającej cukrowości. Jakby trochę z niej samej, ale pewnie i z nadzienia szybko zaczęły dochodzić też margarynowo-maślane nuty. Poza tym, przesiąkła lekko fistaszkami (to akurat na plus).

Smak orzeszków ziemnych wyłaniał się na dobre przed trafieniem na ich kawałki. Wraz z nimi przebijał się posmak wafelków. Z czasem rozkręcał się i zdawał nieco wywyższać nad fistaszkami. Pod pieczą dominującej cukrowości splatały się ze sobą i ze smakiem margaryny, która z nuty stała się smakiem. Dochodził do tego smak cukrowego "orzechowego kakałka na mleku" zrobionego tak, jakby ktoś pomylił proporcje między kakao a cukrem.
Gdy rozgryzałam orzeszki i "ciamkałam" wafelkową miazgę, miałam wrażenie, że odrobinę przełamują słodycz. Przy rozgryzaniu ich smak oczywiście się nasilał i właściwie wychodził na prowadzenie, ale cukrowość i tak aż przyspieszała bicie serca (w negatywnym tego zwrotu znaczeniu).

Po niecałych trzech kostkach pozostał posmak margaryny, wafelków i cukro-czekolady (dokładnie w tej kolejności) oraz warstewka tłuszczu na ustach. Sam posmak nie był nadzwyczaj paskudny, a po prostu nieprzyjemny. Przynajmniej chemią nie waliło. Założyłam, że zjem swoją część, ale przez tłustość i cukrowość nie dałam rady. Konsystencja margaryny to jakaś porażka i nawet fajne chrzęszczenie wafelków nie pomogło.

To na pewno lepsza czekolada niż owocowe nadziewane Wedle (truskawkowy, wiśniowy), ale po prostu zupełnie nie dla mnie. To, jak to miękło, uderzało cukrowością i margaryną po prostu mnie zmogło. Tak, wyszło wafelkowo-orzeszkowo i całkiem w tym nieźle, ale nie wystarczyło, bym mogła zjeść choć kawałek bez skrzywienia twarzy. Typowa zwyczajna czekolada. Mleczny orzechowy Wedel był wprawdzie o wiele bardziej orzechowy i mniej margarynowy, ale nie miał fajnych wafelków, więc w zależności od tego, na co się liczy, w swojej kategorii są na tym samym poziomie.
Wyszła bardziej wafelkowo niż Goplana Grześki, ale nie lepiej, bo miała szereg innych wad (proszkowość, margarynowość). Śmiem twierdzić, że baton akurat w tym przypadku mógłby być lepszy, gdyby tylko był sowicie nadziany wafelkami i orzeszkami - jednak nie wiem, czy rzeczywiście tak jest, to tylko moje gdybanie - sprawdzać nie zamierzam.


 ocena: 5/10
kupiłam: Tesco
cena: ok. 2 zł w promocji
kaloryczność: 535 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: czekolada mleczna 50% (cukier, tłuszcz kakaowy, mleko pełne w proszku, miazga kakaowa, serwatka w proszku, tłuszcz mleczny, emulgatory: lecytyna sojowa i E476, aromat), cukier, tłuszcz palmowy, orzeszki arachidowe 8,5% (miazga i kawałki), mleko odtłuszczone w proszku, serwatka w proszku, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, listki waflowe 1,5% (mąka pszenna, mąka żytnia, olej słonecznikowy, jaja w proszku, maltodekstryna, lecytyna sojowa, sól, substancje spulchniające: wodorowęglan sodu, wodorowęglan amonu, pirosiarczyn sodu), lecytyna sojowa, aromat

9 komentarzy:

  1. Moja mama uwielbia tą czekoladę, ale chyba jeszcze bardziej lubi Pierrota ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba nigdy nie jadłyśmy tej czekolady :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie pamiętam czy kiedykolwiek jadłam takiego batonika... Pierrota na pewno ale smaku już nie pamiętam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie, aż mi się wierzyć nie chce, że ktoś mógłby go nie jeść! Nie lubić - to tak, bo różne są gusta, ale... batona nie, a cukierki z Mieszanki?

      Usuń
  4. O, jak miło, że cierpiałaś przeze mnie katusze ]:-> Od zawsze powtarzam, że nadzienie Bajecznych, Pierrotów i innych wedlowskich słodyczy nadzianych orzechowo-kakaowo (wszędzie występuje ten sam krem) jest OGROMNIE margarynowe. Tyle że dla mnie to urok i w tym wypadku mi nie przeszkadza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, ale pamiętając, że kiedyś też te nadzienia były takie tłuste, tak się łudziłam, że odpowiednio orzeszkowo-wafelkowe towarzystwo tu pomoże.

      Usuń
  5. a kto pamieta jeszcze Danusie ???? W prawdziwej folii ,owiniete przepaska ale wzdluz a nie w poprzek,pokryte strzelajaca po ugryzieniu ,prawdziwa ,najlepsza czekoalda ???? To ,co z robili teraz,w NICZYM tamtej nie przypomina.Wyglad ana to ,ze starzy spece wygineli albo nowemu wlascicielowi ejst wszystko ejdno albo jedno i drugie.I gdzie sa wspaniale bloki ,jasne i ciemne ktor ekiedys robili?/gdzie wspanialy ,gdyby blok w czekoaldzie ,owiniety taka etykieta z palmami i Murzynkeim??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po co takie nerwy, tyle emocji?
      Zmieniają wiele słodyczy, często niestety na gorsze, inne wycofują. Nic na to nie poradzimy. Szczerze? Ja nawet nie wiem o jakich czekoladach Danusiach piszesz. Chyba, że chodzi Ci o batony?

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.