czwartek, 6 września 2018

Pacari Dark chocolate covered Golden Berries miechunka w czekoladzie

Pisząc o tabliczkowej interpretacji duetu czekolada & miechunka, pochwaliłam się także posiadaną miechunką pokrytą czekoladą. Pacari ma bowiem w swojej ofercie nie tylko czekolady, ale właśnie i owoce / kawę w czekoladzie. Ta część asortymentu nie jest dla mnie, ale jak ktoś z Was lubi takie rzeczy, to chyba warto się przyjrzeć. O ile z zasady nie ciekawią mnie "kulki w czekoladzie", tak gdy dostałam miechunkę, ucieszyłam się. Po prostu lubię ten owoc, a że jest jakoś mało spotykany, to (prawie) żadną jego formą nie pogardzę.
Tak gwoli ścisłości... miechunka peruwiańska to nazwa rośliny, ale z tego, co mi się wydaje, te od Pacari pochodzą z plantacji w Ekwadorze.

Pacari Dark chocolate covered Golden Berries to suszona miechunka (złota jagoda Inków) w ciemnej czekoladzie zawierającej 60 % kakao z Ekwadoru.
Moje opakowanie zawierało 57 gramów.

Na dobrą sprawę nie zdążyłam jeszcze porządnie otworzyć opakowania, a już uderzyła mnie smakowita, intensywna bitwa zapachów. Wilgotna ziemia i fusiasto-palona kawa zderzały się ze słodko-kwaśnymi cytrusami i... czym by innym? Cierpką, słodko-kwaśną miechunką wmieszaną w nie. Na polu bitwy mieszały się z kwiatami.

Wysypawszy kulki, zdziwiłam się. Średnio były wielkości draży typu M&M's, ale... właśnie: średnio. Były tam bowiem większe od grosza, ale i mikroskopijne, że aż zastanawiałam się, czy w środku jest chociaż pesteczka owocu, czy to sama czekolada.
Przegryzając czy przekrajając, odkryłam, że każdy owoc - tudzież kawałek - pokrywa całkiem gruba warstwa czekolady.
Najlepiej sprawdziło się jedzenie tak: potrzymanie kulki przez chwilę w ustach, przegryzienie, a potem pozwolenie czekoladzie się rozpływać, by na koniec zająć się owocem.

Czekolada była odpowiednio tłustawa, bardzo kremowa i gładka oraz soczysta sama w sobie. Środek to mięciutki, suszony owoc o cudownie zachowanej soczystości. Pesteczki ni strzelały, ni trzeszczały. Całość raczej chrzęściła ze względu na miąższ i cieniutką, ciągnącą skórkę.

W smaku najpierw rozchodziła się karmelowa słodycz czekolady. Zbierał się wokół niej dym, odymiono-palona kawa, a więc lekka gorzkawość. Palony wydźwięk łączył się z czymś suszonoowocowym, a w tle pojawiał się soczysty akcent cytrusów.

Słodycz stawała się coraz bardziej roślinna: kwiatowo-owocowa. Najpierw dominowały kwiaty, ale gdy rozgryzałam lub gdy środek po prostu się odsłonił, nadchodziła pora owocu. W drugiej połowie to miechunka dominowała.

Była cudownie wyrazista. Tak, to suszona miechunka, ale z niewiarygodną soczystością. Była to soczystość typu cierpkiego, słodko-kwaśna w sposób charakterystyczny dla egzotycznych owoców. Gdybym miała do czegoś porównać smak miechunki, powiedziała bym, że to takie brzoskwiniowo-cytrusowe kiwi? Bardzo specyficzny smak, w tym przypadku wyeksponowany w pełnej okazałości.

Na koniec oraz w posmaku czekolada zdecydowanie przypominała o swojej obecności. Po  słodko-kwaśnej, owocowej eksplozji cierpkość podsycała gorzko-dymne, niemal kawowe akcenty. Wracały też kwiaty, ale egzotyczne.

Byłam w szoku, że wyszło aż tak pysznie, spójnie. Zakochałam się w strukturze wnętrza większości kulek - niewiarygodnie soczyste, całe miechunki (pewnie właśnie dlatego, że całe, zachowały element świeżości). Dzięki temu wyszło o wiele mniej słodko, bardziej owocowo niż w wersji tabliczkowej. Żałuję, że całych owoców tak jak tu, nie umieszczono w tabliczce.
Ocenę obniżam za formę, bo jak już kulki z owocem wewnątrz , to wszystkie powinny być takie duże, by miechunki było należycie dużo. Te małe to takie łe. Czuję też, że z surową czekoladą to już w ogóle wyszłoby obłędnie.


 ocena: 9/10
kupiłam: dostałam od pacari.pl
cena: -
kaloryczność: 472 kcal / 100 g
czy znów kupię: mogłabym przygarnąć

Skład: miazga kakaowa, 25 % liofilizowana miechunka, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, lecytyna słonecznikowa, guma arabska

6 komentarzy:

  1. To jedynek owoce w czekoladzie od Pacari, jakie kupiłem, bo jednak wolę tabliczki. Były bardzo fajne, ale, jak przy większości owoców w czekoladzie, wychodzą jednak za drogo. Może dlatego zachowały więcej świeżości, bo były liofilizowane, a nie suszone?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sto razy bardziej wolę czekolady, ale jak widać zawsze musi znaleźć się wyjątek potwierdzający regułę.
      Pewnie racja. W takim razie i do czekolady powinni takie dawać.

      Usuń
  2. Nigdy nie jadłam i chętnie bym spróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mój rodzaj słodyczy i w sklepie nawet nie wzięłabym nawet do ręki, ale po przeczytaniu recenzji chętnie skubnęłabym ze trzy kulki. Za to ziarna kawy w czekoladzie mnie odrzucają. Miałam kiedyś (nie)przyjemność próbować. Twarde to-to było, suche i dziwne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, też kiedyś jadłam kawę w czekoladzie i one w sumie były smaczne (przynajmniej na tamten moment - kilka lat temu miałam fazę na migdały w czekoladzie i cynamonie, jak zaczęło mi przechodzić, to jeszcze kawę spróbowałam), ale zupełnie nie dla mnie, bo strasznie twarde właśnie.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.