niedziela, 28 kwietnia 2019

wino Casillero del Diablo Cabernet Sauvignon Chile / 2017 (18+)

Jako osoby nieobchodzące Bożego Narodzenia z Mamą bezczelnie korzystamy z wolnych dni. Wprawdzie nie cierpię tego, że najpierw są kolejki, potem kilka dni pozamykane prawie wszystko, ale takie wolne... lubimy sobie urządzić jak najmilej. W tym roku załatwiłam nawet choinkę, ale tak raczej... Ot. Nie wiem, po co się ją stawia, ale i u mnie stała. Jak zawsze, gdy takie jakieś niedotyczaconasświąteczne dni się trafiają, kupiłyśmy wino. Problem z wyborem był niemały, bo Mama lubi słodkie (a najbardziej Riesling - w ogóle białe), a ja... No niestety (dla niej) wytrawne, półwytrawne, niektóre półsłodkie. A już jeśli o nuty chodzi... Lubię mocne alkohole i koniec. Te było kompromisem - gdyby nie czekoladowa nuta obiecywana przez naklejkę, Mama by pewnie nie chciała, ale proszę bardzo - czekolada potrafi! Mnie dodatkowo skusiła "diabelskość" marki. Po tym przełomu się nie spodziewałam, ale co tam. Jako że trudno o dobre wino w tej cenie, może i recenzja komuś się przyda.

Niestety muszę w tym momencie wyprosić osoby niepełnoletnie, ponieważ ten wpis przeznaczony jest wyłącznie dla osób dorosłych (+18). Młodszych czytelników zapraszam jutro, na recenzję czegoś słodkiego.

Z winem tym związana jest legenda, która powstała 100 lat temu. Don Melchor, założyciel firmy Vina Concha Y Toro, wielki miłośnik win, skompletował atrakcyjną kolekcję win. Ażeby ustrzec swoją kolekcję przed kradzieżą, rozpowszechnił w okolicy pogłoskę o diable, który zamieszkał w jego piwnicy. Tak właśnie powstało - Casillero del Diablo. 70 % wina dojrzewa w nowych beczkach z amerykańskiego dębu, a pozostałe 30 % leżakuje w stalowych kadziach. Akurat te kwestie techniczne mi nie wiele mówią, ale co tam, do rzeczy.

Casillero del Diablo Cabernet Sauvignon Chile / 2017 to czerwone wytrawne wino z Chile z regionu Valle Central; szczep winogron 100% Cabernet Sauvignon; rok 2017.
Butelka zawiera 750 ml, 13,5% vol.

Po odkręceniu na pierwszy plan wysunęła się dojrzała, słodziutka i obłędnie soczysta wiśnia. Potem zapach nieco osłabł, a owocowe nuty skupiły się wokół słodyczy czerwonych owoców i jasnych winogron. Na myśl przyszła mi waniliowa nadziewana czekolada wiśniowa - słodziuteńka i soczysta jak wiśniowe Merci.

Ciecz wydała mi się rzadkawa, ale przynajmniej intensywnie czerwona. Przy ruszaniu kieliszkiem zachowywało się to jak zagęszczona woda (?). Przy piciu było... jak sok z mocno cierpko-ściągającym efektem.

W smaku najpierw poczułam lekką słodycz rozchodzącą się na tony owocowe. Wiśnie mknęły z lekkim kwaskiem, ale zaraz za nimi podążały słodkie truskawki albo jakaś słodka owocowo-waniliowa konfitura i... niemal coś waniliowo-mlecznego?

Kwasek wiśni powiązany był z lekką taninową cierpkością w gardle, co przełożyło się na rzeczywiście czekoladowe skojarzenia. Wszystko o jednak było... w pewien sposób łagodnie mdławe. Jak jakiś mleczno-wiśniowy krem / deser albo mleczna czekolada z wiśniowym nadzieniem.

Bliżej końca owoce robiły się bardziej cierpko-porzeczkowe, rzeczywiście kwaśne. Pomyślałam o soku porzeczkowym lub suszonych porzeczkach... a w końcu te nuty wraz z "mdławością" stały się chłodkiem niemal ziołowym. Końcówka wydała mi się lukrecjowa.

Posmak był słodko-mdły, "lukrecjowawy"... cierpki jakby za sprawą wiśni i kakao. Wiśnie i ich sok... Albo raczej sok porzeczkowy... Sok owocowy w każdym razie pozostawił ogromną soczystość.

Wino wyszło lekkie, łatwe w odbiorze, proste. Smaczne, choć bez uderzenia. Żadnego punktu kulminacyjnego, nuty jakby pospieszne, ale całkiem fajnie zestawione.

Niezłe wino w tej cenie. O dziwo nie wydało mi się wytrawne... W ciemno powiedziałabym, że to "bardzo kwaskowate półsłodkie", no ale... Mi akurat pasowało. Kwaśne, ale też nie za mocno i tak w słodkim kontekście. Na pewno bym jednak nie podała go do jedzenia wytrawnego (a tak sugerują na butelce). Mamie było zdecydowanie za kwaśne. Mi posłużyło a to jako przełamanie smaku po mojej, nie chwaląc się uwielbianej przeze mnie i Mamę, masie makowej z bakaliami i miodem, a to do duszenia marchwi, moreli i winogron. Osobiście podawałabym go raczej właśnie do słodszych rzeczy.
W sumie uważam, że można je bezpiecznie kupować w promocji, nie licząc na fajerwerki. 


ocena: 7/10
kupiłam: Tesco
cena: w promocji 23,99 zł (za 750ml)
czy kupię znów: jakby nic lepszego nie było, potrzebowałabym, a znów trafiłabym na promocję...

8 komentarzy:

  1. Moi rodzice z kolei wola slodkie wino, ale bardzo rzadko pija - tylko na sylwestra lub urodziny. Ja próbowałam wytrawnego i... Prawie sie oplulam, ble :p slodkie tez mi nie smakuje, alkohol nie jest dla mnie. Ale wiesz co... Chętnie bym zjadla tej Twojej masy makowej... Uwielbiam mak!!! Daj troche <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, możesz mi wierzyć, że gdyby się coś z niej do dziś zachowało... Nie chciałabyś. Mogłaby mieć już nóżki, żyć własnym życiem czy coś.

      Usuń
  2. Słowo ciecz brzmi obrzydliwie. Kojarzy mi się z wodą ze ścieku. Skądinąd dopiero to odkryłam :P Nie przypominam sobie, by wino wytrawne pachniało mi kiedyś słodko, ciekawe. Co do wyboru, gdyby moja mama - lub ktokolwiek inny - chciała wino różne od mojego wyboru, najpewniej wzięłybyśmy dwa. Zresztą na wszelki wypadek zawsze mamy co najmniej dwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się nad tym zastanawiam, to rzeczywiście ciecz jest dziwnym słowem. Mi jeszcze do głowy teraz przyszły ścieki z rzeźni jakiejś, takie cieknące... Ble.

      Moja nie pije już alkoholu, a tak naprawdę bardzo okazjonalnie, mniej niż kieliszek, toteż nie opłacało by się specjalnie jakiegoś dla niej brać. Słodkiego to nawet specjalnie do gotowania bym nie zużyła.

      Ale pomysł "na wszelki wypadek dwa" to już co innego. Gdyby miały to być dwa bardziej moje, to poproszę.

      Usuń
  3. Ależ masz poślizg w recenzjach, od grudnia do kwietnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to nie tyle poślizg, co... Taki mój system. :P

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.