Ostatnimi czasy nie używam soli, ale od do dobrze wykonanych czekolad z solą moje pozytywne nastawienie nie osłabło. Raz jednak naszła mnie ochota na nie tyle poczucie soli w czekoladzie, ile... na coś niebagatelnego, gdzie ta sól mogłaby coś namieszać, podkręcić... A tak się składało, że na parę dni wcześnie coś takiego zamówiłam. Może marki trochę wątpliwej (wszak jedna smaczna czekolada czekoladowej wiosny nie czyni, a tej marki próbowałam ostatnio tylko jedną właśnie), ale to się nie liczyło. Na to połączenie po prostu jakoś szybciej zabiło mi serce, coś zaskoczyło.
Orion Mistrovska Edice 68 % Intenzivni A Jemna Jahody Se Spetkou Soli to ciemna czekolada o zawartości 68 % kakao z truskawkami i solą.
Po otwarciu poczułam wyjątkowo intensywny zapach słodko-soczystych truskawek, lekko podkręconych sztucznością, ale wciąż smakowitych i autentycznych. Wydały mi się zaskakująco świeże, w minimalnym tylko stopniu dżemowate. Za nimi roztaczała się palono-wytrawna ciemna czekolada.
Przy łamaniu tabliczka była twardawa, trzaskała wręcz chrupiąc, przez co wydawała się gęsto-tłusta w pozytywnym sensie. Trochę zaskoczyło mnie, że nie mogłam doszukać się truskawek, ale w trakcie jedzenia już o nie łatwiej. Trzeba się jednak uważnie przyglądać, bo z racji naturalności ich kolor zlewał się z czekoladą.
W ustach czekolada rozpływała się z łatwością, ale nie spiesząc się. Była przyjemnie gładka i tłusto-kremowa, nie za miękka. Szybko zaczęłam trafiać na pojedyncze drobinki soli, a zaraz potem i na różnej wielkości kawałki truskawek, które już miękkie były. Miękko-jędrne i soczyste, wyszły zaskakująco świeżo. Pojawił się przy nich wprawdzie efekty podsuszony i kandyzowany, ale minimalnie. Autentyczność zwiększyły pojedyncze pesteczki, które ani trochę nie przeszkadzały. Kawałków było w sam raz: mniejsze i większe, więc uważam dodatek za bardzo udany. Rozlokowano je mniej więcej równomiernie; za to sól, jak mi się wydaje, skumulowała się bliżej wierzchu.
Komitet powitalny urządziła mi zgrana para słodyczy i gorzkości. Jej charakter był dostojny i spokojny, dzięki czemu wytrawność niestrudzenie trwała cały czas, mimo że słodycz szybciej zaczęła się rozwijać.
Zrobiła się wyraźnie waniliowa, do czego po chwili zakradła się sugestia cukru pudru. W tle pojawiła się nuta truskawki, która wsparła wanilię. Wydało mi się to odrobinkę sztucznawe, ale smakowite.
Gorzkość w tym czasie także roztaczała swoje różne aspekty, ale w końcu (mniej więcej w połowie?), jeszcze przed dodatkami, wysunęła na przód smak bardzo palony i obłędnie gorzko-kakaowy. Oczami wyobraźni zobaczyłam przypalone ciasto czekoladowe.
Spaleniznę i esencjonalną czekoladowość podkreśliła odrobinka soli. Ciasto to było nie tylko przypalone, ale także... wypełnione gęstą i soczystą konfiturą truskawkową - być może również lekko przypaloną. Oto z ciemnej toni zaczęły wyłaniać się dodatki. Parę razy nagle poczułam silną słoność, tonącą w czekoladowości i konfiturze truskawkowej. Zdarzały się kęsy, w których sól wyszła bardzo subtelnie albo też wcale jej nie było.
Przez całą paloność, truskawki wnosiły właśnie konfiturowy posmak, ale gdy rozgryzałam ich kawałki, przebijał się soczyście słodko-kwaskowaty smak świeżych owoców.
Po tym wywyższaniu się przez jakiś czas dodatków, bliżej końca czekolada przybrała bardziej gorzko-palony charakter, niby przypalony, ale wciąż przyjemnie wytrawny. Słodycz wpisała się w paloność bardziej jako karmel i truskawki. Bliżej końca wyraźniej pobrzmiewała też ta bardziej sztucznawa nuta truskawki (wciąż jednak smakowita!).
Po czekoladzie pozostał posmak wytrawnie ciemnoczekoladowy - smakowicie gorzko-cierpkawy, ale i lekko przypalony, a także dość słodki. Była to słodycz głównie truskawkowa, ale też silnie waniliowo-karmelowa. Czułam truskawkę w pełni naturalną: soczyście-świeżą i przerobioną na konfiturę, z minimalnie sztucznawym wątkiem.
Całość kilkakrotnie bardzo mnie zaskoczyła i, co też było niespodzianką, bardzo mi smakowała. Jeśli o formę chodzi, to nie wiedziałam, czego się spodziewać, czego się bać. Myślałam, że może będzie to jakaś posypka galaretkowato-sztucznawych kawałków z kawałami soli. A tu proszę... bardzo naturalne owoce, wszystko miło rozmieszczone (nie poskąpiono ani nie przesadzono). Sól i truskawki czuć ewidentnie, ale nie było w nich krzty przesady. Raz i drugi zastanowiłam się, czy soli nie za mało, ale nie, bo więcej nie pasowałoby do truskawek. No i właśnie... truskawki. Lekko tylko obrobione, szokująco autentyczne. Mimo że w całej tabliczce pobrzmiewa echo aromatu, to wyszedł on uroczo przyjemnie. O właśnie, chciałoby się użyć słowa "uroczo", ale nie pasuje, bo czekolada miała wytrawny wydźwięk. Mimo silnej słodyczy, cudnie gorzko kakaowa, przy czym kakao w proszku nie czuć. Z Lindtem spokojnie może konkurować. Właściwie... dałabym się nabrać, że to jego produkt, a nie nielubianego przeze mnie Nestle. Gdyby nie ta słodycz, może i by dycha była.
PS Gdy wkleiłam skład do translatora, "kakaova hmota" przetłumaczyło mi na "ogórek". xD
ocena: 9/10
kupiłam: Świetne Ceny
cena: 10 zł (za 100 g)
kaloryczność: 571 kcal / 100 g
czy kupię znów: mogłabym (i to z dużą chęcią)
Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, kawałki suszonych truskawek 4% (truskawki 76%, cukier, dekstroza), tłuszcz mleczny, lecytyna słonecznikowa, naturalny aromat, sól 0,2%, ekstrakt waniliowy
PS Ruszam w góry, więc przez parę dni moja komunikacja w komentarzach będzie znikoma. Albo raczej nie będzie jej. Obiecuję, nadrobię.
PS Ruszam w góry, więc przez parę dni moja komunikacja w komentarzach będzie znikoma. Albo raczej nie będzie jej. Obiecuję, nadrobię.
Slodycz raczej by mi nie przeszkadzala. Sól tez lubie, ale jakoś srednio pasuje mi do truskawek :D ale chętnie bym sprobowala tego... Ogorka xDDDD milego pobytu w górach :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście połączenie soli i truskawek brzmi dziwnie, ale było pyszne. W sumie niektórzy lubią truskawki z octem balsamicznym (ja akurat niezbyt, mimo że w czymś innym ocet ten cenię).
UsuńDziękuję.
Obce jest mi uczucie ochoty na czekoladę z jakąkolwiek ilością soli. Sama soli nie używam wcale, więc dostarczam do organizmu jedynie w gotowych produktach. Wczoraj jadłam tak słono-pieprzne ciastka z migdałami, że omg. No i druga kwestia: truskawki + sól? Eee, nie. Nawet z ciekawości bym nie spróbowała. Co do współpracy, umówiłabym takim delicjom.
OdpowiedzUsuńMiłego górowania! Nareszcie <3
Właśnie z solą to masakra w produktach. Nawet na sushi mam problem, bo sos sojowy jest dość słony i mi niestety zbyt.
UsuńNie rozumiem zdania o współpracy i delicjach.
A i z górami dzięki, miły wypad był, acz problrmatyczny jak cholera. No tak, pierwszy po dłuuuugiej przerwie po prostu nie mógł być łatwy.
UsuńZe współpracą i delicjami chodziło o to, że czasem mamy podejście "nie kupiłabym, ale w ramach współpracy bym przyjęła". Tu natomiast nie wzięłabym czekolady nawet za darmo i do recenzji. Delicje = pyszności, a raczej "pyszności".
UsuńA, bo moje myśli już pomknęły ku ciastkom pomyślałam o sklepie dodomku i tak jakoś... Normalnie mi na szlakach mózg chyba wywiało, haha.
Usuń