piątek, 19 kwietnia 2019

Tesco finest Swiss 85 % ciemna

Tej czekolady nigdy nie zamierzałam kupić. Może brzmi to jak wstęp do jakiegoś tłumaczenia się, ale naprawdę, akurat ta mnie nie kusiła. Byłam sceptyczna do tych o pozornie wysokiej zawartości kakao (sztucznie podbitej kakao w proszku, a do tego nie wiedziałam, czy także nie tłuszczem), a i miałam wrażenie, że te "Swiss" to jednak trochę co innego (np. inny producent) niż same Tesco finest z konkretnych regionów. O tych opatrzonych szwajcarskością czytałam, że mają jakieś tam wady... Podczas jednych zakupów w Tesco wzięłam sobie przecudowną miętową - tylko jedną, bo krótka data i okazało się, że jest na nie wielka promocja. Jedyne 3,50? Wróciłam po kolejne (a co tam, mogę i po terminie kończyć!) i pomyślałam, że w takiej cenie to mogę dać szansę i tej skoro Uganda 78 % i Dominican Republic 85 % były smaczne. Przy kasie okazało się, że... ta objęta promocją nie jest. Mimo również tylko miesiąca czy dwóch do dnia ostatecznego... no ale niech im będzie. Tym samym czekoladę zjadłam już tydzień po zakupie, acz nie było to dla niej na plus, bo na pewno nie było motywowane pozytywnie np. "ojejku, jak bardzo mam na nią ochotę!", a raczej "chodź tu, droga cholero, i tylko spróbuj mi nie smakować!".

Tesco finest Swiss 85 % Dark Chocolate to ciemna czekolada o zawartości 85 % kakao, wyprodukowana w Szwajcarii dla Tesco.

Rozerwawszy sreberko, zdziwiłam się, gdy dobiegł mnie smakowity, żywy zapach lasu iglastego i słodko-kwaskowatego, jasnego miodu. Im dłużej wąchałam czekoladę, tym więcej ujawniała soczystości niż kwasku. W końcu wyłoniły się jeżyny, idealnie pasującego do ciemnego lasu.

Tabliczka wydawała się suchawa, ale nie jakoś bardzo. Określiłabym ją jako "w porządku". Była twarda, ale nie kamienna; przyjemnie trzaskała.
W ustach rozpływała się bardzo powoli z racji tego, że była bardzo zbita. Nieco się lepiła, miękła, ale do końca zachowała formę kawałka. Cechowała ją mazista tłustość, ale też pojawiająca się chwilami szorstkości (i niemal drobinki kakao, kojarzące się ze scukrzonym miodem). W tle pobrzmiewała się mączna proszkowość. Trochę to wysuszało tłustość, więc ogółem w tej kwestii wszystko wydawało się przystępne i wyważone.

W smaku w pierwszej chwili mignęła mi przyjemna gorzkość, goniona przez kakaową suchość. Gorzkość okazała się jednostajną bazą tej czekolady.

Suchość może i zaczęła ryzykownie, zachwiała się w lekko cierpkim kierunku, ale po paru chwilach przybrała paloną postać. Wyraźnie czułam proste, zwykłe kakao, ale w żadnym wypadku nie miało ordynarnego wydźwięku. Było po prostu... gorzkawo kakaowe, z czasem coraz bardziej palono-orzechowe.

Orzechowość zdawała się niczym magnes przyciągać waniliową słodycz. Zrobiło się zaskakująco słodko i łagodnie.

Mniej więcej w połowie wkradł się bardziej żywy motyw. Była to pewna soczystość, starająca się uwypuklić cierpkość... jeżyn? Pojawił się w tym wszystkim bardziej "roślinno-wilgotny" wątek, jednak niezbyt owocowy... Jeżyny podsunęły mi na myśl leśną ściółką, a w końcu las iglasty.
Smak "zapachu drzew z igiełkami" zagarnął orzechowo-palone tony.

Słodycz niezachwianie opływała wszelkie przewijające się nuty i waniliowością udanie przekradła się do leśnego klimatu. Nagle wyraźnie poczułam miód ze spadzi iglastej (które to skojarzenie dodatkowo podkreślała "scukrzona" struktura). Było to takie... słodko-drzewne i nibykwaskowate.

Stateczna gorzkawość płynęła niestrudzenie, waniliowo-miodowa słodycz oplotła ją, a ta nieco "podsuszyła" leśne klimaty bardziej palonym posmakiem (choć nie było to mocne palenie). Orzechy zrobiły się bardziej drzewne, wanilia wypłynęła na wierzch, a ja poczułam niemal maślaną sugestię.

Po wszystkim pozostał leciutko cierpki, łagodnie gorzkawy posmak ewidentnie kakao i palono-drzewno-orzechowy motyw w tonacji gorzkawej, ale delikatnie i słodkawej za sprawą wanilii.

Całość bardzo mi smakowała, choć wdziała mi się bardziej jako "zwykłe kakao w formie tabliczki", niż czekolada. Smak kakao był wyraźnie wyczuwalny, ale nie był nieprzyjemny. To dobre kakao (ja lubię kakao), ale takie najzwyklejsze na świecie. Dopiero obok niego znalazła się odrobinka ciemnoczekoladowej głębi. Nuty lasu iglastego, drzew i orzechów miały wydźwięk łagodny, a po połączeniu ze sporą (ale odpowiednią) ilością waniliowej słodyczy, zaserwowały miód ze spadzi iglastej. Waniliowo-miodowy smak trafił na odpowiedni stopień palenia całości - podobnie jak kakao był wyraźny, ale nie za mocny.
No i właśnie dochodzimy do puenty, bo... ogół nie był mocny. To przystępna, łagodna czekolada o gorzkawym smaku. Wciąż słodka, niekwaśna z minimalną, a przyjemną cierpkawością (kakao i jeżyn).
Podobało mi się, że jak już dodali kakao w proszku, to przynajmniej nie odtłuszczone; wyważenie też mi do gustu przypadło, a i choinki - fajna sprawa (jadłam ją akurat pod koniec grudnia, więc fajnie się wpasowała). Struktura... raz i drugi myślałam, że zacznie mnie męczyć, ale nie... całość była taka spokojna, że gdy się w taki leniwie-spokojny stan wprowadziłam, było w porządku.
Po prostu nie mogę nie odnieść się do próchnowatego Lindta 85% - proszę bardzo, Lindcie, ucz się - można zrobić czekoladę w tym przedziale cenowym o tej zawartości i nawet dodając zwykłe kakao, smacznie!


ocena: 9/10
kupiłam: Tesco
cena: 6,99 zł
kaloryczność: 604 kcal / 100 g
czy znów kupię: mogłabym

Skład: miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, cukier, kakao w proszku, naturalny aromat waniliowy

6 komentarzy:

  1. Nawet bez tej promocji nie jest taka droga ^^ czasem boję się kupowac takie słodycze z krótkim terminem bo często cierpi na tym ich smak ale widzę że ta spisala sie znakomicie :) chociaż miesiąc czy dwa to całkiem sporo czasu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, dlatego uwielbiam czekolady z Tesco, ale że miałam do niej wątpliwości, i normalnej kwoty mi było szkoda na coś potencjalnie niesmacznego. Za tyle ze zwykłych wolę kupić jakąś ciemną znaną i zjeść z dziką przyjemnością.

      Miesiąc / dwa sporo? Ja pilnuję, by jeść czekolady, które mają min. 4 miesiące do dnia ostatecznego.

      Usuń
  2. O nie, to dla mnie nie była zwykłym kakao. Co do reszty odnalezionych smaków i aromatów nawet się nie odniosę, bo ten... no... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwykłe w tym przypadku nie znaczy złe! Przypominam.

      Usuń
  3. Kiedyś ją jadłam - kupiłam na wyprzedaży po 3,49zł. Pamiętam, że mi smakowała ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te wyprzedaże... wstęp. :> Nie dodałam, że na rachunku przecena jej dziwnym trafem nie objęła.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.