Merci nigdy, ale to nigdy nie robiły na mnie wrażenia. Jak już miałam któreś jeść, bo a to ktoś w otoczeniu (albo ja) dostał lub częstował, sięgałam po ciemne. Pamiętam, że jakąś jasną (z migdałami?) kiedyś wyplułam po gryzie... Z mlecznymi więc moje doświadczenie jest tak znikome, że wszystkich smaków to nawet nie jadłam. Owocowe jednak ... dostałam jako "prezent za wyrażeniem zgody". Uznałam, że smaki są ciekawe, więc co mi tam. Degustacje postanowiłam zacząć od truskawkowej, bo... może to śmieszne, ale również z truskawkowymi słodyczami nie mam żadnych wspomnień (bo latami unikałam). Czekoladki truskawkowe? Wydaje się, że to najzwyklejsza rzecz pod słońcem... ale nie dla mnie. Rozplanowałam i... dopiero sobie przypomniałam, że nie bez powodu unikałam takich truskawkowych rzeczy. Dawno, dawno temu, jak lubiłam te różne nadziewane jajka itp., to truskawkowe omijałam, bo jako jedyne mi nie smakowały. Ale ej! Może akurat z Merci będzie inaczej? ("Jasne" - prychała ta druga ja w mojej głowie).
Merci Limited Edition Creme Fruit Erdbeer-Creme / Strawberry-creme to mleczna czekolada o zawartości 32 % kakao z kremem truskawkowo-śmietankowym.
Oczywiście w formie czekoladek, edycji limitowanej na lato 2018 zawierającej owocowe smaki, produkowanej przez Storck.
Oczywiście w formie czekoladek, edycji limitowanej na lato 2018 zawierającej owocowe smaki, produkowanej przez Storck.
Od razu po otwarciu poczułam silny zapach "mlecznej truskawki". Znaczy się... truskawkowo-kwaśny, utrzymany w słodziaśnym klimacie, motyw wkomponowany w bardzo słodkie mleko. Trochę to sztucznawe, trochę urocze i trochę autentycznie soczyście-owocowe. Całkiem niezłe, bo w towarzystwie słodkiej mlecznej czekolady.
Przy łamaniu czekoladki nie wydawały się specjalnie twarde czy miękkie... Ot, takie normalne. Tłuste, solidnie nadziane plastycznie-tłustym kremem.
W ustach czekolada rozpływała się tłusto-kremowo, choć z proszkowym efektem, co wyszło przyjemnie. Z wolna ujawniała gładkie, plastyczno-miękkie nadzienie rozpływające się szybciej od niej, co spowodowane było zdecydowanie silniejszą tłustością. Ta wydała mi się mleczno-oleista, choć z lekko soczystym motywem. Nie wyszło nazbyt ciężko, ale lekko też nie, a przeciętnie. Przypominało to gęsty i miękki krem, tak całościowo.
W smaku już sama czekolada powitała mnie silną słodyczą. Na szczęście równie silny okazał się smak pełnego mleka, szybko się z nią mieszający. Czekolada wydała mi się bardzo łagodna, niemal maślana.
Słodycz i mleko przeplatały się, dopuszczając po pewnym czasie truskawkowy wątek z tła. Pomyślałam o bardzo słodkim mleku truskawkowym, gdy nagle...
Słodycz przeciął silny kwasek wydobywający się z wnętrza. Nadzienie odezwało się soczystym kwaskiem owoców. W pierwszej chwili (pewnie przez kontrast) wydał mi się przerysowany (cytrynowy?), ale po chwili poczułam się, jakbym miała do czynienia z miksem truskawek i porzeczek / owoców leśnych. Szybko jednak doszła do tego ogromna ilość cukru. Zrobiło się bardziej "uroczo", słodziaśnie, choć wciąż zadowalająco owocowo i mlecznie.
Przez dłuższy czas smak był zaskakująco naturalny, dopiero bliżej końca poczułam bardziej chemiczną nutę truskawki i coś tłuszczowego.
Końcówka była już bardziej słodka i mdła, przy czym mignęła mi margaryna.
Po wszystkim został posmak kwaskowatych owoców leśnych... sztucznawej truskawki oraz soczyście kwaskowatej czarnej porzeczki, zamkniętych w bardzo słodkiej i bardzo mlecznej czekoladzie, ogólne przesłodzenie, a także okropnie silne poczucie oleju w ustach i na ustach.
Całość wyszła... zaskakująco wciągająco. Zdecydowanie za słodko i tak tłusto, że ledwo zjadłam całość (5 sztuk) przez obrzydzenie spowodowane tłuszczem na ustach, ale... równocześnie na tyle smakowicie owocowo i mlecznie, że nie porzuciłam po jednej czekoladce (ani nawet po czwartej). Owoce zaskoczyły mnie naturalnością i tym, że wyszły jak miks, a nie tylko truskawka. Ta chyba jednak przewodziła. Kwasek wkomponował się we wszystko, więc nie było tu napastliwości. Chemia na poziomie do zniesienia. Muszę przyznać, że nawet ogólna miękkość miała swój urok: tak jakby to był krem czekoladowo-truskawkowo-mleczny w formie batoników. Przy takiej mleczności spoko.
Muszę przyznać, że mnie zszokowały.
ocena: 8/10
kupiłam: dostałam
cena: -
kaloryczność: 578 kcal / 100 g (podane dla wszystkich smaków)
czy kupię znów: przygarnęłabym
Skład: cukier, oleje roślinne (palmowy, shea), pełne mleko w proszku, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, jogurt w proszku (?), śmietanka w proszku, maślanka w proszku (?), laktoza, maltodekstryna, skoncentrowany przecier truskawkowy, aromaty, lecytyna sojowa, skoncentrowany przecier z wiśni (?), kwas cytrynowy*
*Skład podany dla wszystkich smaków, usunęłam tylko marakuję i brzoskwinię, bo to na pewno nie z tych czekoladek; tam, gdzie znaki zapytania to wątpię, by były w tym smaku, ale mogą być
Och a ja uwielbialam dostawac Merci! Zawsze najpierw jadlam marcepanowe a zaraz potem wlasnie te z migdalami... Nie wierze ze ją wyplułas :D następnym razem chętnie przyjmę ^^
OdpowiedzUsuńTakie drobne kawałki migdałów w mlecznej czekoladzie, nie? No według mnie paskudna była. Wrócić bym nie chciała do niej. A i lata temu też jakaś podobną czekoladką (serduszko z siekanymi migdałami) Milki plułam.
UsuńTak, wlasnie te kawaleczki co mają zielony papierek :D ja z kolei bardzo lubię :) zawsze się o nie z bratem klocilam xD
Usuńnigdy nie trafiłam na truskawkowe ;)
OdpowiedzUsuńA mnie rozczarowały...nic specjalnego i wolę klasyczne Merci.
OdpowiedzUsuńMargaryna nie mignęła mi na żadnym etapie. W ogóle niewiele wad zauważyłam w tych czekoladkach. Tłuste mleczne czekolady lubię. Za słodko? Nie sądzę. Przypomniałam sobie degustację, mmm :)
OdpowiedzUsuńTrochę się dziwię, że nie wyczuwasz margaryny / oleju palmowego w nadzieniach czekolad, bo we wszelkich batonach, ciastkach i wafelkach takie szczegóły mimo cukrowości wyłapujesz... Jakoś rozgryźć Cię czasem nie mogę.
Usuń