Coppeneur Rosenbluten in Grappa im Vollmilch-Chocolade to mleczna czekolada o zawartości 34 % kakao nadziewana mlecznym kremem różanym z grappą i płatkami róż.
W ustach czekolada rozpływała w średnim tempie, jakby trochę protestując, ale łatwo. Tworzyła rzadkawą zawiesinę, ponieważ kremowa-tłustawość mleka okazała się jakby nieco rozrzedzona. Doszukałam się echa proszkowości.
Nadzienie wyciskało się spod niej szybko i dość szybko znikało. Było tłusto-rzadkie w czysto mleczno-śmietankowy sposób. Odznaczało się miękkością i plastycznością. Gięło się, rwało, uginało i kulkowało. Zdecydowanie zbyt wodniste, a po paru chwilach ujawniło jeszcze silną proszkowość, która aż trzeszczała. Skojarzyło mi się z mazistym lukrem.
Zatopiono w nim sporo kawałków płatków róż, które zanim się odsłoniły, zdążyły przyjemnie nasiąknąć i wyszły przyjemnie świeżo, a nie jak suszone.
Nadzienie przebiło się posmakiem płatków róż, jednak w ciągu kolejnych sekund podbiło przede wszystkim cukrowość, uderzając nią. Nagle coś zadrapało w gardle (co wzmocniło poczucie słodyczy). To było połączenie cukru i mocnego alkoholu. Rozeszło się jednak nieco, gdy przełknęłam ślinę.
Różany motyw okazał się wyrazisty i nieustępliwy, wciąż bardzo naturalny. Płatki róż jakoby podyktowały stateczność, roztaczając swój ciężkawy smak.
Kolejną falą było wyraziste mleko i śmietanka. Zwłaszcza ta druga pewnie weszła w kompozycję, mieszając się z różami i słodyczą. Zaczęło mi się to widzieć jako bardzo różany lukier (a konsystencja tylko to wzmacniała). Słodki, pudrowocukrowy, ale chyba w sumie dobrej jakości.
Wyłaniające się bliżej końca płatki róż jeszcze bardziej podkręcały naturalną różaność. Ta jednak stała się raczej suszkowata. Alkohol zdążył się już nieco rozejść i osłabnąć, a kompozycja zrobiła się bardziej śmietankowo-cukrowo-maślana, a już tylko trochę lukrowa. Delikatna, acz cukrowa czekolada wychynęła ze swoim ciepłem obok suszkowatych w smaku płatków.
Po wszystkim pozostał przyjemnie różany posmak jako woda różana i płatki róż oraz przecukrzenie, ale w ciężko-poważnym, bo alkoholowym wydaniu. Gdyby nie alkohol, pewnie miałabym problem z tym zasłodzeniem. Całość wyszła przyjemnie śmietankowo, choć zdecydowanie za słodko i za mało wyraziście czekoladowo.
Miałam wrażenie, jakbym wypiła dużo tłustego mleka czy nawet po prostu śmietanki i zostało mi to na ustach (ble), choć w trakcie jedzenia tłustości pomogła obecność płatków róż, nieco odwracających uwagę od struktury.
Całość... umiarkowanie mi odpowiadała. Zakochałam się w jej różaności: wyrazistej, ale naturalnej i nienachalnej. Płatki róż, woda różana, trochę tylko olejkowo... Ucieszyłam się, że grappa tego nie zabiła. Mało tego! Świetnie pasowała! Mocna, a jednak owocowa i też nie narzucała się przesadnie. Śmietanka, mleczność - to spoko, szkoda tylko, że tyle cukru. Przez niego nadzienie kojarzyło mi się trochę z lukrem, co mnie obrzydzało. Alkohol jednak dopomógł. Niestety, nic nie pomogło czekoladzie, która jakby odpuściła. W sumie była chyba w porządku, tyle tylko że przesłodzona, przez co odegrała znikomą, niezbyt pochlebną (docukrzającą) rolę. Wolałabym też o wiele mniej tłustości, mniej wodnistości, a coś bardziej gęsto-kremowego, ale generalnie gigantycznych wad nie znalazłam. Gdyby nie cukrowość (wręcz lukrowość) i tłustość, byłoby 10.
Coppeneur rzeczywiście wyszła jak mniej ambitna i przecukrzona podróbka Zottera, ale wciąż smaczna.
ocena: 8/10
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku 18%, śmietanka, grappa 4%, miazga kakaowa, substancja nawilżająca: sorbitol; syrop glukozowy, masło, naturalny aromat różany 1%, suszone płatki róż 0,3%, naturalny aromat waniliowy, lecytyna sojowa
W sumie nie dziwne że wyszła tak słodko, skoro cukier na pierwszym miejscu w składzie :/
OdpowiedzUsuńTo fakt, ale czasem i u Zottera jest na pierwszym. Przecież nic nie stoi na przeszkodzie, by reszta przełamywała.
UsuńJaka jest waga tabliczki?
OdpowiedzUsuń75 gramów.
UsuńZotter to 15-17 zł za 70g, chyba bym wybrał Zottera...
UsuńNie ma dyskusji! Zotter wygrywa i tyle, ale wiesz, przed zjedzeniem tego nie wiedziałam i chciałam spróbować, co to za marka. I się wrąbałam.
UsuńMoże nie cukier drapał Cię w gardziel, tylko kolce róży (he... he... he...). Czeko całkiem moja, więc chętnie bym przygarnęła. Chyba nigdy nie jadłam różanych słodyczy. Różany zapach nieodmiennie kojarzy mi się z perfumami ciotki klotki, ale różany smak już z czymś subtelnym, delikatnym, naturalnie smacznym.
OdpowiedzUsuńNaprawdę powinnaś czegoś różanego spróbować. Czekolady różane zazwyczaj mają taką bloga słodycz w sobie.
Usuń