czwartek, 31 sierpnia 2017

(Naive) Mulate Peanut mleczna 45 % z masłem orzechowym i solą morską

Po rewelacyjnie wykonanych czekoladach z dodatkami Naive (z chmielem, z grzybami), wyrobiłam sobie dobre zdanie o litewskich producentach. Jak my mamy naszą Manufakturę Czekolady czy SuroVital, tak oni Naive, Mulate. Mulate to marka należąca do twórcy Naive, więc mimo, że żadnej czekolady Mulate jeszcze nie jadłam, po posiadanych tabliczkach spodziewałam się samych pozytywów. Oto nie trudno, gdyż już same opakowania zapierają dech w piersiach.
Na pierwszy ogień wybrałam czekoladę z dodatkiem, który spotyka się coraz częściej, ale rzadko jest wykonany tak porządnie, by mnie w pełni zadowolić. Jadłam jednak Vosges Peanut Butter Bonbon, która poprzeczkę ustawiła naprawdę wysoko.

Mulate Peanut dark milk chocolate with peanut butter & salt to mleczna czekolada o zawartości 45 % kakao z masłem orzechowym i solą morską, produkowana przez Naive.

Od razu po otwarciu poczułam przede wszystkim naturalny zapach fistaszków i masła orzechowego, któremu towarzyrzyła kakaowa orzechowość.

Przy łamaniu tabliczka była twardawa, miękła dopiero w ustach, rozpływając się tłusto i idealnie gładko, w gęsty sposób, jakby zmieniając się w grudę masła orzechowego. Zaskoczyła mnie tą formą, ponieważ byłam przekonana, że trafię na nadzienie, a tymczasem dodatek idealnie wtopiono w czekoladę (tak jak w innych czekoladach Naive).

Zaraz po pierwszym kęsie smak był znacząco, ale nie przesadnie słodki i maślano-mleczny z wyraźnym akcentem kakao w tle. Niemal od razu poczułam orzechowy charakter kakao i fistaszkowy posmak. Świetnie się zeszły.

Wraz z rozpływaniem się kawałka w ustach, smak stawał się coraz bardziej masłoorzechowy, choć długo była to raczej czekoladowa słodycz z takimi nutami. W połowie jednak masło orzechowe, takie naturalne, jedynie fistaszkowe i nie za mocno prażone, było już bardzo wyraźnie wyczuwalne. Pomogła mu subtelna sugestia słonawości. W czekoladzie bowiem nie czuć soli jako samej w sobie, ona jedynie wykańcza smak masła orzechowego. Dzięki tej szczypcie nie było za słodko, utrzymywała wszystko w ryzach. Przyznaję, że wyszło to lepiej, niż myślałam.

Przez większość degustacji miałam wrażenie, że jem mocno czekoladowe masło orzechowe wysokiej jakości. Pod koniec szala w ogóle przechylała się na stronę masła orzechowego, bo to jego posmak pozostawał w ustach na dość długo.

Czekolada zaskoczyła mnie wieloma rzeczami. Przede wszystkim formą. Najpierw nie byłam przekonana, ale potem uznałam, że została świetnie przemyślana. Było tłusto, owszem, ale to tłustość masła orzechowego, nie ma mowy o skojarzeniach z ulepkiem. Pomogło tu pewnie także odtłuszczone (a nie tylko pełne) mleko. W smaku... chyba też. Mulate zaserwowało mi fuzję czekoladowości i masła orzechowego, z wycofanym mlekiem i nie za mocnym, ale wyczuwalnym kakao. Czy brakowało mi tu soli? W sumie nie. Lubię wyrazistą sól w czekoladach, ale tutaj ogólna subtelność wyszła bardzo dobrze. Bardzo cieszy mnie fakt, że nie wyszło za słodko; silna słodycz trafiła na opór innych składników. Harmonijna, smaczna czekolada, która może i nie spiorunowała masłem orzechowym, solą czy kakao, ale i tak zrobiła wrażenie.


ocena: 9/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 19,99 zł (za 80 g)
kaloryczność:  567 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie wykluczam

Skład: tłuszcz kakaowy, cukier, miazga kakaowa, odtłuszczone mleko w proszku, masło orzechowe 10%, mleko w proszku, sól morska 1%, lecytyna słonecznikowa

14 komentarzy:

  1. Myślałam, że to będzie czekolada nadziewana a jednak nie, chociaż po przełamaniu jakieś jaśniejsze fragmenty się przebijają (ale równie dobrze to tak może padać światło, nie musi to być widoczne masło).
    "mocno czekoladowe masło orzechowe wysokiej jakości" - brzmi zachęcająco, tylko jednak ja tę sól bym pominęła. Podobno sól podkręca smak czekolady, ale jednak ja jej nie toleruję... kto co lubi ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Marzę o tej tabliczce(podobnie jak o tej z tahini)! Twoja recenzja tylko mnie w tym utwierdza. Jedyny problem, że nigdzie nie mogę na nie trafić, moje szczęście... Miłego dnia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tahini też mam, hihi.
      Zapytaj w Sekretach Czekolady, może Piotr Ci sprowadzi.

      Usuń
  3. charlottemadness31 sierpnia 2017 13:05

    Brzmi rewelacyjnie!
    Sądzę,że to dobrze,że nie zastosowali nadzienia,bo zapewne byłoby płynne,a nie "zbite" jak w tabliczkach Zottera i raczej nie wypadło by tak dobrze jak obecnie.Zresztą tylko chyba i wyłącznie w czekoladach Zottera akceptuję takie nadzienia :> Z resztą Zotter to mistrzowski kunszt w takich nadziewnakach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Vosges było nadzienie i było zbite (jak masło orzechowe), właśnie jakieś płynne coś jest mi trudno sobie wyobrazić.
      Jestem podwójnie ciekawa tych nowych masłoorzechowych Zotterów!

      Usuń
  4. Brzmi pysznie i bardzo kusząco :) Poprzednie wersje zbyt dziwne dla mnie, ale ta...cóż, chciałoby się spróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby nie patrzeć, spod innego szyldu. Spod Mulate jest jeszcze np. z tahini.

      Usuń
  5. Zaskoczyło nas to, że tabliczka nie jest nadziewana ;) Ciekawa forma i chętnie taką orzechową opcję byśmy spróbowały :D Ale tym razem opakowanie na się wybitnie nie podoba :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Masłoorzechowa tabliczka bez grubego i tłuściutkiego kremu, bardzo interesujący produkt. Oczywiście podoba mi się. Tak samo szata graficzna, czyste mistrzostwo.

    Na to mogłabym się skusić mimo stosunku ceny do wielkości, ale stacjonarnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojojoj, chyba kiedyś się na nią skuszę :). Bez Twojej recenzji pewnie mocno bym się nad nią wahała. Przekonałaś mnie!

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.