Z Papui-Nowej Gwinei dotychczas jadłam tylko (aż?) dwie czekolady (Pralus 75 % i mleczny Cluizel Maralumi) i, co niezwykle mnie zaintrygowało, wyczułam w nich podobne nuty malin-truskawek i cytryn.
Dlaczego "aż"? Z tego co można przeczytać na opakowaniu Zottera, to dopiero w 2001 roku kooperatywa Huiwanii, licząca 300 członków, zaczęła tam uprawę kakao w zgodzie z ekologicznym i sprawiedliwym handlem. Z tego powodu, zdobycie ziaren stamtąd nie było łatwe (może nie jest łatwe także dla innych producentów?), a tabliczka ta nie jest w stałej ofercie (wygląda na to, że teraz w ogóle jej już nie ma - cudem znalazłam ją przez internet jakiś czas temu).
Ja zakupiłam ją w wersji Contest, razem z Ghaną.
Zotter Labooko Papua New Guinea 75 % to czekolada ciemna o zawartości 75 % kakao (oczywiście z Nowej Gwinei), będącego mieszanką odmian Amazonia, Forastero i Criollo.
Fermentowały one sobie przez 5 dni, suszyły się na słońcu, a następnie... to już Zotter o nie zadbał, pozwalając czekoladzie konszować 20 godzin.
Fermentowały one sobie przez 5 dni, suszyły się na słońcu, a następnie... to już Zotter o nie zadbał, pozwalając czekoladzie konszować 20 godzin.
Po rozchyleniu złotka poczułam bardzo złożony i intensywny zapach kakao. Na pewno znalazła się tu duża ilość czerwonych owoców i ziemistości. Coś przywiodło mi na myśl nadgniłe kwiaty, ale i drzewo - stare i suche.
Tabliczka wydała mi się dość jasna jak na taki zapach, ale z kolei trzask miała już naprawdę głośny.
W ustach okazała się zadziwiająco miękka i gładka, wręcz maślana, trochę lepiąca, ale zarazem oporna, może nawet nieprzyjazna. Zupełnie, jakby była sucha z tym, że... taka nie była. Kojarzyła się z suchym drewnem, ale nie wynikało to z samej konsystencji.
Prawie od razu opadł na mnie mocny smak. Gorzkość podszyta kwaskiem. Wyraziście kawowa, ze smakiem zmielonych ziaren z samego dna filiżanki.
Kwasek na moment zniknął, a na jego miejsce wskoczyły ziemisto-drzewne nuty.
W mojej głowie pojawił się obraz suchego próchna w lekko wilgotnej ziemi. Potem znowu rozlało się espresso z lekkim kwaskiem. Z początku lekko porzeczkowy, po chwili zniknął i znów pojawił się z akcentem... bardziej dżemu lub soku, zamiast zwykłych owoców.
Na wierzch wyszła mdła słodycz, a intensywność czekolady opadła. Słodkawy smak ewidentnie podchodził mi pod jakiś słodzik, ale po chwili znów wróciła gorzkość z winną taniną i gorzkawym kwaskiem skórki cytrynowej (cytrynka z Papui po raz trzeci! :P).
Końcówka zrobiła się bardziej kwaskowata i cierpka. Na myśl przyszły mi fermentujące owoce oraz taniny prosto z wina wyjęte. Zakończenie było bardzo długie i gorzko-winne.
Ta czekolada od pierwszej chwili porywa w wir mocnych smaków, by potem trochę zwolnić z tą słodzikową słodyczą, a na koniec wrócić z silnym uderzeniem. Gorzkość kawy i kwasek owocowo-winny malujące się na ziemistej płaszczyźnie - to jest to. Dynamiczna będzie idealnym określeniem.
Przyznam, że kupiła mnie głównie gorzkim smakiem kawy i winnymi akcentami.
ocena: 9/10
kupiłam: swiatmiodow.pl
cena: 16 zł
kaloryczność: 610 kcal / 100 g
czy kupię znów: z chęcią bym do niej wróciła
Skład: masa kakaowa, surowy cukier trzcinowy, sól
Wspomnień czar! Jedna z pierwszych moich poważniejszych czekolad, takich już naprawdę poważnych - należała do ekipy Zotterów zakupionych w sklepie stacjonarnym w Innsbrucku. Zakupy te okazały jednym z przełomów w mojej czekoladowej pasji. Nabyłam ją również z Ghaną (ale pewnie już to wszystko u mnie czytałaś :D). Dziś pewnie więcej bym z niej wyciągnęła, szczególnie jeśli chodzi o owocowe nuty (choć kto wie? może właśnie wiśnie plus cytryna wystarczą) - ale bardzo lubię wracać do czytania tej recenzji. http://theobrominum-overdose.blogspot.com/2015/02/zotter-papua-new-guinea-75-ciemna.html . Takie czekolady się długo pamięta...
OdpowiedzUsuńCzytałam, czytałam. ;) Zdecydowanie takie przełomowe tabliczki się pamięta bardzo dobrze.
UsuńCo do samej czekolady... kiedy ja ją jadłam, wydała mi się taka niezwykle dosadna, wyrazista i mimo całego wiru smaków, nie była nadzwyczaj złożona, co tutaj jest chyba strzałem w sedno. Możliwe, że trochę więcej nut owocowych byś wychwyciła, ale na pewno nic bardzo silnego, czy znaczącego.
Z wielka chęcią bym ją zjadła.Na pewno będzie moim "must have" w kolejnym zamówieniu.Wszystko w niej takie "moje" :>
OdpowiedzUsuńTak jak pisałam we wstępie, chyba jej już nie ma w ofercie. :(
UsuńJejku,magiczna czekolada! *-*
OdpowiedzUsuńTo prawda.
Usuń75... dobra to jeszcze zniosę. :D
OdpowiedzUsuńPrzy tych smakach? Mało, że łatwo to znieść... tu jest się w czym zakochać!
Usuń"obraz suchego próchna w lekko wilgotnej ziemi" - to, to chce. Tylko mnie ta mdła słodycz nieco zniechęciła. Bo mdłej słodyczy mam potąd
OdpowiedzUsuńMdła, bo ją ziemia przywaliła! A widzę, że tak jak ja lubisz takie ziemiste smaki, więc... spokojnie, wszystko tu do siebie pasuje. ;)
UsuńTakie dynamiczne czekolady pamięta się na długo, wiemy na pewno, że będąc w Kuchnie Świata na pewno nie zawahamy się ani chwili jeżeli trafimy na tą tabliczkę :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam tego z całego serca. Jak traficie, bierzcie od razu kilka, bo nie widziałam jej już w ofercie Zottera. :(
UsuńMam jakiś spadek nastroju dziś i ta czekolada mogła by mi humor poprawić :)
OdpowiedzUsuńOj mogłaby na pewno. ;)
UsuńZ tą dostępnością nowogwinejskiego kakao to nie jest aż tak strasznie, nagradzana Michel Cluizel 1er Cru de Plantation Maralumi jest robiona właśnie z tego kakao. Ale na pewno warto spróbowac kolejnej świetnej czekolady od Zottera. Ja tej nie mam, ale właśnie otworzyłem zotterowskie kozie mleko i jest świetna.
OdpowiedzUsuńJedna z moich ulubionych mlecznych. :D
UsuńDopisuję, bo gdzieś mi wcięło: oprócz Cluizela i Pralusa, to ze znanych firm z ich kakao tabliczki robi islandzki Omnom, Dandelion, Mastowie, Original Beans (Kerafat) i kilka innych.
OdpowiedzUsuńNie pisałam, że nikt nie robi czekolad z kakao stamtąd, tylko że nie jest to aż tak popularne. :P Wymienione przez Ciebie marki w Polsce praktycznie nie istnieją (a szkoda), a mimo to Nowa Gwinea w porównaniu do Ekwadoru czy Dominikany to naprawdę lokalizacyjna ciekawostka, a szkoda.
UsuńA ta już wzbudza mniej emocji. Zwłaszcza że przeczytałam OPONA zamiast oporna, hłe hłe hłe :P Wino na plus, ale raczej wolałabym wypić kielona.
OdpowiedzUsuńZawsze można wypić kielona do takiej czekolady. :D
Usuń