O tym, jak to prawie skakałam ze szczęścia po kupieniu wedlowskiej czekolady...
Nie lubię Wedla. To najlepszy opis moich uczuć do tej marki. Nie jest to obojętność, bo zbyt często zdarza mi się rzucać pogardliwe spojrzenia na ich produkty czy lekko kpić z mamy i jej uwielbienia do nich. Nienawiścią jednak tego nie nazwę, bo mimo że wolałabym być poddana średniowiecznym torturom, niż zjeść truskawkowego Wedla czy ptasie mleczko, to czasem, dzięki (albo przez) mojej mamie zdarzy mi się coś spróbować.
Kiedyś opisałam jak bardzo kocham produkty Wedla tylko po to, by wygrać paczkę słodyczy i móc ją podarować właśnie mamie, raz "z odległej Polski"przywiozłam mamie orzechowego Wedla wiedząc, że odstąpi mi część (chciałam do recenzji). Nigdy jednak nie kupiłam żadnego Wedla w pełni dla siebie z pełną świadomością.
Nigdy, aż do dnia, w którym na sklepowych półkach znów zobaczyłam karmelową trójkę. Trzeba Wam wiedzieć, że w tamtym roku wyjątkowo okrutnie zniknęła mi sprzed nosa ta jedyna, która mnie ciekawiła.
Prosta grafika, łącząca karmelowy beż i charakterystyczny dla Wedla ciemny niebieski, zachęca do otwarcia, toteż to poczyniłam. Ujrzałam spód tabliczki, który nieco mnie zaskoczył. Całe mnóstwo przewijających kawałków orzeszków - nie wiem dlaczego wyobrażałam sobie całe orzechy. W każdym razie, jest ich bardzo dużo - oby soli nie było mniej.
Powąchałam. Zapach zdał egzamin: wyraźnie czułam solone orzeszki na tle słodkiego mlecznego karmelu przypominające... krówki mleczne. Był to zapach niezwykle smakowity, żadnych zatęchłych nut kiepskiej białej czekolady, jakich się obawiałam.
Na początku poczułam silną słodycz, którą można nazwać czysto karmelową. Wbrew jej siły, mleko i śmietanka nie miały najmniejszego problemu z pokazaniem swoich walorów. Od razu nasunęło się skojarzenie z pysznymi, aczkolwiek bardzo słodkimi, krówkami. Sama czekolada jest... bardzo smaczna i na pewno ciekawa, jednak gdyby nie dodatki, które wyłaniały się po chwili, byłaby dla mnie o wiele za słodka.
Soli nie było może zbyt wiele, ale miała duży wpływ na odbiór całości. Wciąż było bardzo "krówkowo"-słodko, ale znalazł się tu element przełamujący to. Mogłoby być jej znacznie więcej - w tym przekonaniu utwierdziła mnie jedna kostka, w której skumulowało się o wiele więcej soli i... to było boskie. Przy tym wywnioskowałam też, że wersja czysta byłaby już nie zjadliwa przez słodycz.
Ogółem ta czekolada to bardzo słodka krówka w tabliczce z nieco za małymi kawałkami orzeszków i szczyptą soli. Chyba pierwszy produkt od Wedla, który mi smakuje. Pewnie, to i owo bym zmieniła, ale... co ja będę oceny żałować? 3 zł za takie coś? Nic tylko jeść!
ocena: 9/10
Tez nie lubie bardzo Wedla,ale Karmellove to wyjątek,bo te czekolady robia rzeczywiscie bardzo dobre.Tej z orzeszkami akurat nie jadlam,ale rozejrzę się za nią,bo recenzja naprawde smakowita XD
OdpowiedzUsuńJak to mówią... nawet ślepej kurze się ziarnko trafi, to i Wedlowi jakieś czekolady wyjdą. :P
UsuńJadłam ją ok 1 rok temu, jednak sądzę,że moje kubki smakowe tak już się sfiksowały,ze miałabym obawy,co do jej spróbowania :P.
OdpowiedzUsuńWtedy dosyć mi smakowała ale czułam przesłodzenie już po1 pasku czasami, zależnie od zapotrzebowania na cukier :>.
Ja w tej cenie nie wyobrażam sobie czegoś dużo lepszego. :P
UsuńCena już tu nie gra roli, pomijając fakt,iż może w smaku jest adekwatna do ceny :P Chodzi tu o moje "francuskie podniebienie" :P
UsuńNie wiem, jak bardzo wrażliwe są Twoje kubki smakowe w stosunku do moich, ale ja jadłam ją jakieś 2 miesiące temu i mi bardzo smakowała. Mam fioła na punkcie krówek (niby takich, które byłyby moim ideałem nie jadłam od lat, ale co tam), fistaszków i soli, więc nie mogło być inaczej. ;)
UsuńDla mnie gdyby było w niej więcej orzechów i soli, to smakowałaby trochę jak masło orzechowe ^^ Najlepszy Wedel ever. Muszę skosztować jeszcze tych karmelovych batonów. A wspomnianą orzechową pamiętam, że obżerałam się w gimbazie i wtedy mi smakowała. Od tamtej pory nie jadłam i w sumie boję się próbować, lepiej zachować dobre wspomnienia xD
OdpowiedzUsuńTeraz też bym jej już spróbować nie chciała. :P
UsuńSzkoda, że nie dodają więcej orzechów i soli... byłoby tak pięknie! Daj znać, jak spróbujesz tych batonów, bo ja do nich jestem dość sceptycznie nastawiona.
W pełni się zgadzam - to zdecydowanie najlepszy wyrób Wedla od lat! Uwielbiam wersję z orzeszkami, a mój Mąż o dziwo bardzo upodobał sobie także wersję czystą. Uważa, że jest ona mocniej karmelowa (choć rzeczywiście bardzo słodka). Często kupuje ją sobie do pracy.
OdpowiedzUsuńTeraz musisz spróbować Valrhona Blond Dulcey :>
Muszę, muszę. W końcu 10/10 wciąż jest do zdobycia. :D
UsuńZasmakowała super bo i mi smakuje bardzo:). Innych już nie jadam czekolad od Wedla . Fakt nie kupuję tej czekolady od dawna,ale to dlatego,że ciągle mam inne których nie jadłam. Ostatnio gdzieś czytałam o batonikach Karmelove szukałam aż znalazłam wczoraj w saloniku prasowym. Ciekawe czy będą mi smakować:)
OdpowiedzUsuńWidziałam je już w paru miejscach... daj znać, czy dobre, jak już spróbujesz. ;)
UsuńGdybym nie wiedziała jak smakuje ta czekolada to bym była mocno zdziwiona, że akurat u ciebie Wedel dostał tak wysoką ocenę. Ale wiem jak smakuje, więc mogę jedynie stwierdzić, że się zgadzam z całym opisem.
OdpowiedzUsuńJa sama się trochę... zdziwiłam, bo ale solone fistaszki i krówkowe nuty już tak na mnie działają. :D Szkoda w sumie, że lepsze firmy nie robią takich połączeń.
UsuńTa czekolada (to znaczy bez dodatków) totalnie zmieniła moje podejście do Wedla, który jak do niedawna uważałam nie potrafi zrobić dobrej czekolady. Biję się w pierś i przepraszam panie Wedel, bo Karmelove to jedna z moich ulubionych białych, a jak wszyscy wiedza to mój ulubiony rodzaj czekolad i jadłam ich naprawdę multum. :D
OdpowiedzUsuńSkoro umie zrobić coś smacznego, to... w moich oczach wypada jeszcze gorzej. :P W końcu oznacza to, że świadomie produkuje badziewie i napycha tym ludzi, albo raczej tę nieświadomą konsumencką część z porażeniem kubków smakowych, haha. :>
UsuńNasza ulubiona Wedlowska czekolada :D Też chciałybyśmy żeby te kawałki orzeszków były zdecydowanie większe a już w ogóle to nam się całe fistaszki marzą :) Bardzo dawno już jej nie jadłyśmy, więc cały dzień będziemy o niej myślały :)
OdpowiedzUsuńZobaczcie, wczoraj Wy walnęłyście moją ulubioną białą, dziś ja Waszego ulubionego Wedla. :D
UsuńJa nie będę o niej myśleć, bo... nowe opakowania mi się nie podobają, haha. :>
Kiedyś kupowałem czekolady Wedla, ale dałem sobie spokój. Nie dlatego, że mi nie smakowały - to było w czasach, kiedy jeszcze nie znałem prawdziwej czekolady. Po prostu zaczęli dodawać szkodliwe E476 (tani, półsyntetyczny emulgator) w zasadzie do wszystkiego - podziękowałem im i wszystkim innym producentom czekolady, którzy trują swoich klientów.
OdpowiedzUsuńNo cóż, jak już wiesz, nie zwracam uwagi na składy aż tak bardzo, więc nie mam w zwyczaju odwracać się przez to od jakiejś firmy, ale także Wedla normalnie nie kupuję. Jednak tylko dlatego, że mi nie smakuje (Czego się spodziewać? Aż tak złe składy to i na smak się przekładają).
UsuńNie miałem wyboru, bo jem dość dużo czekolady, a E476 jest niebezpieczny, odkłada się w nerkach i wątrobie. Ale nie żałuje, bo dzięki temu zacząłem kupować Lindta, a później zainteresowałem się dobrymi czekoladami.
UsuńJa Wedli nie mogłabym dużo jeść po prostu ze względu na smak. :P
UsuńA co do składu, to chyba źle się wyraziłam. Jeśli jem czegoś dużo, to oczywiście, że patrzę na skład (właściwie zawsze to robię i po prostu wychowałam się w rodzinie, gdzie jadło się naturalnie) i jestem świadomą konsumentką (jak żyć inaczej, skoro mój organizm reaguje na produkty naładowane chemią w bardzo negatywny sposób?), to nie dziwi mnie Twoje niekupowanie Wedla od dawna. W kwestii czekolad mam tak, że po prostu raczej nie wracam do większości próbowanych, toteż nie przeszkadza mi jak jakaś akurat ma gorszy składnik, bo i tak jest małe prawdopodobieństwo, że znowu po nią sięgnę.
Zgodzę się że ten Wedel się udał (kto się nie zgodzi xd), ze mną ma tyle gorzej że za karmelem nie szaleję i nie dałam rady skończyć tej tabliczki :P Ale i tak szanuję, jest w moim trio udanych Wedlów razem z białą z mango i Jedyną :)
OdpowiedzUsuńJa tam tej białej z mango się boję, a Jedynej już nie pamiętam. :P
UsuńMam dziwne podejście do białych (ze dwa razy próbowałam 'tych lepszych' i mi nie smakowały tak jak plebejskie budżetówki)więc nie będę cię na nią namawiać xD Mam nadzieję że inaczej będzie z białą Vivani, tzn. że mnie zachwyci, ostatnią kasę na nią wydałam :P
UsuńPrzyznam szczerze, że ta biała Vivani na mnie jakiegos specjalnego wrażenia nie zrobiła - dobra, ale bez szału. Może dlatego, że białych czekolad nie lubię.
UsuńU mnie ma 10/10 i to moja ulubiona biała, ale właśnie... jak ktoś białych nie lubi, to mu żadna nie posmakuje. ;)
UsuńTwoja najbardziej poszukiwana to moja najgorsza, as always :P Nie chciałabym jej zjeść nigdy więcej. Słone orzechy, oh god, no!
OdpowiedzUsuńNo wiesz, jak przy Aloha (Alo...sze?) się zgodziłyśmy, to trzeba jakieś urozmaicenie walnąć. :>
UsuńDefinitywnie się zgadzam! Ten Wedel to chyba jedyna tabliczka, która mi smakuje. Wszystko idealnie dobrane, orzechy poprawnie słone, karmelowa intensywna czekolada...lubię to!
OdpowiedzUsuńOtóż to! Powinni tylko ją robić, haha.
UsuńA co myślisz o tych ich batonach z solonymi orzeszkami? Ja jestem na jakieś 90 %, że zepsuli ten smak. :(
Ja też myślę, że batony będą gorsze :/ Co prawda jeszcze nigdzie ich nie widziałam , ale jak spotkam to oczywiście testy będą :) Mogliby zrobić może tą czekoladę z soloną kukurydzą? :D
Usuń