Bardzo posmakowały mi czekolady marki Dolfin, a po tabliczce z cynamonem, już w ogóle zaczęłam Dolfin'a ubóstwiać - wcisnął się na miejsce obok Lindt'a. Już dawno temu śliniłam się do ekrnu komputera, czytając recenzję czekolady Hot Masala na blogu Posypana Cukrem, a dłuższy czas później dowaliła mi jeszcze Zofija. Znając smak cynamonowego cuda i widząc dwie dziesiątki, wiedziałam już, że to czekolada na jakiś wyjątkowy dzień, któremu przyda się doza pikanterii.
Dolfin Hot Masala to czekolada mleczna o zawartości 32 % kakao z mieszanką przypraw hot masala, na którą składają się: imbir, czarny pieprz, goździki, kardamon, cynamon.
Składniki mleczne to 22%.
Składniki mleczne to 22%.
Otworzyłam jak zwykle piękną "kopertę" z elegancką i oszczędną grafiką, po czym wydobyłam tabliczkę w papierku, który to szybko rozerwałam. Niemal od razu poczułam całą paletę przypraw korzennych wtopionych w mleko i kakao. Ciężko było zaciągać się tym zapachem i nie myśleć o wgryzieniu się w tabliczkę, więc ciężko było mi tu dokładnie wszystko wyodrębnić, ale byłam zupełnie pewna, że czułam imbir i, trochę słabiej, cynamon i goździki.
Przełamałam, czemu towarzyszył przyzwoity trzask. W ogóle w tym momencie zorientowałam się, że czekolada jest dość ciemna, jak na swoją zawartość kakao.
Nadeszła chwila na pierwszy kęs. Kawałek czekolady zaczął po chwili powoli się rozpuszczać, w sposób jedynie lekko tłustawy, bardziej mleczny. W ustach rozszedł się smak kakao otulony lekką, stonowaną słodyczą i mlekiem, a tuż obok niego pojawił się przytępiony, charakterystycznie ostrawy smak... pieprzu. Jednoznaczny i intensywny. Po chwili dołączył do niego ciężki kardamon, także w nieprzesadzonej ilości.
Następnie, razem z mlecznoczekoladowym smakiem, na przód wysunął się rozgrzewający cynamon, który jednak nie wybił się ponad tamte przyprawy.
Imbir nagle zakuł w język swoją ostrością, co po chwili troszeczkę osłodziły goździki.
Imbir jednak cały czas działał, rozlewając swoją pikanterię w całych ustach. On był tutaj główną przyprawą. Jego ostrość zmieszała się z akcentem kakao, tworząc coś niewiarygodnie pysznego.
Po pewnym czasie, językiem zaczynałam natrafiać na większe i mniejsze kawałeczki przemielonych przypraw. Kiedy je rozgryzałam... wtedy trafiałam na malutkie eksplozje korzennej ostrości. Coś pysznego! Tutaj, gdy ostry imbir już złączył się z czekoladą niemal na stałe, raz po raz wyskakiwał smak goździków.
Przypraw w tej czekoladzie jest wiele; doskonale można się delektować ich solidną ostrością przy prostym i smacznym, nieprzesłodzonym, duecie mleka i kakao.
Wraz z tym, jak kawałek się rozpuszczał, odkrywałam, że najważniejsze są tu przyprawy, mleko (którego swoją drogą mamy tu pełny smak) jest dla nich jedynie polem, na którym mogą eksponować swoje bogactwo.
Kakao z kolei... jest jego akcent, nie gorycz czy coś, ale ono wydaje się wydobywać pojedyncze smaczki z przypraw.
A może to one wydobywają charakterek kakao?
Kakao z kolei... jest jego akcent, nie gorycz czy coś, ale ono wydaje się wydobywać pojedyncze smaczki z przypraw.
A może to one wydobywają charakterek kakao?
Jak już pisałam, sama czekolada jest dość prosta, chociaż to dzięki nieprzyćmionemu w niej posmakowi kakao, smak przypraw mógł się tak ładnie wyeksponować. Najpierw czułam pieprzno-kardamonowe smaki, które po czasie przechodziły w imbirową ostrość z dodatkiem goździków i odrobinką cynamonu. To ostatnie jest tu jedynie drobnym dodatkiem, czyli... właściwie mamy czekoladę zupełnie inną od tej z samym cynamonem.
Inną, ale równie pyszną.
Mi, jako wielbicielce ostrych smaków, ta smakowała bardziej, ale obie zasługują na pełne dziesiątki!
ocena: 10/10
kupiłam: Alma
cena: 9.99 zł (za 70 g)
kaloryczność: 560 kcal / 100 g
czy kupię znów: tak
Skład: cukier, pełne mleko w proszku, masło kakaowe, masa kakaowe, hot masala (imbir, czarny pieprz, goździki, kardamon, cynamon), naturalna wanilia, lecytyna sojowa
Skład: cukier, pełne mleko w proszku, masło kakaowe, masa kakaowe, hot masala (imbir, czarny pieprz, goździki, kardamon, cynamon), naturalna wanilia, lecytyna sojowa
Bardzo lubie takie korzenne przyprawy,mogalby mi smakowac.Choc jakby byla za ostra to juz nie XD
OdpowiedzUsuńNie jest za ostra, przynajmniej dla mnie. :P
UsuńMożna podsumować,że mleczne wersje o niebo lepiej im wychodzą, a z kolei ten ''rozgrzewający wariant'' na pewno bym kupiła,ze względu na takie dodatki,ale muszę poczekać do września,bo zaszły komplikacje w budowie tamtej galerii..
OdpowiedzUsuńWydaje mi się po prostu, że mają idealną mleczną czekoladę do przypraw. Innych wariantów sprawdzać nie będę. :D
UsuńZ takimi przyprawami nie mogło się nie udać:) . Czekolada idealna:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, zwłaszcza, gdy są praktycznie głównym smakiem. ;)
UsuńDla mnie byłaby pewnie za ostra;) Ale po tak pochlebnych recenzjach chyba zaryzykuję i sięgnę po wersję z cynamonem:) Kusi też czekolada biała z wiórkami kokosowymi chyba marki Cachet? w Almie:) Może jadłaś już?
UsuńPozdrawiam Gwiazdeczka*
Jakąś białą kokosową z Almy mam, jednak to nie Cachet, więc nie wiem czy mówimy o tej samej. :P
UsuńA cynamonowy Dolfin również pyszny.
Jak tylko będę w Almie to nie omieszkam napaść na półkę z czekoladami bo ta którą opisałaś brzmi bardzo zachęcająco. Zwłaszcza, że Zotterowska Namaste bardzo mi smakowała. Z tego co pamiętam, to chyba ze dwa razy w życiu miałam przyjemność kosztować czekolad od Dolfina. Ale to było dość dawno i chyba kupiłam te malutkie.
OdpowiedzUsuńWłaśnie z tego co czytam, to na Dolfina trzeba uważać, bo nie wszystkie rzekomo są dobre. Ja chyba miałam to szczęście, że na najlepsze tabliczki trafiłam. ;)
UsuńW tej czekoladzie fajne było to, że w odróżnieniu od wielu "korzennych słodyczy" w tej nie zapchano kubków smakowych samym cynamonem ale pokuszono się o mocniejsze uderzenie innych przypraw.
OdpowiedzUsuńDokładnie! A w końcu... od czego jest tabliczka z samym cynamonem? :D
UsuńNajpierw chciałybyśmy taką z samym cynamonem a tą chcemy na deser ;D
OdpowiedzUsuńWięcej pieprzu niż cynamonu i imbir. Supcio dupcio :)
OdpowiedzUsuńNie dość, że czekolada... xD
UsuńBardzo ciekawa czekolada z przyzwoitym składem. Z recenzji wynika, że Dolfin pokazał, iż przymyślane dodatki potrafią stworzyć fajną czekoladę, nawet jeśli samo kakao jest przeciętne.
OdpowiedzUsuńDobrze, że jeszcze i w sklepach można czasem dobrą czekoladę w przystępnej cenie upolować. ;)
UsuńHmmm lubię kuchnię Indyjską, ciekawa jestem jak zareagowałabym na przyprawy w słodyczach. To mogłoby być ciekawe doświadczenie. :-)
OdpowiedzUsuńSpróbuj! Od czegoś musisz te swoje zaległości zacząć nadrabiać! :P
UsuńTeż mi bardzo pasowała. W sumie jedyny Dolfin oprócz kawowego do którego mogłabym wrócić.
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę, że nie trafiłam na złego Dolfina. :D
UsuńKawowy...? Mówisz o tej neapolitance, czy mi coś umknęło?
No nie, tej to bym nie chciała :P
OdpowiedzUsuńKiedy jadłam tą czekoladę ze 3 lata temu, to mimo całej mojej miłości do korzennych przypraw smakowała mi trochę jak czekolada z... kostką rosołową XD Chciałabym ją upolować w Almie i spróbować jej ponownie, ale niestety u mnie asortyment Dolfinów jest ostatnimi czasy strasznie biedny. Nawet nie ma cynamonowej, której pożeralam tony :( Pyszna była jeszcze nugatowo - miodowa, ale też wieki jej nie widziałam.
OdpowiedzUsuńKostka rosołowa? A jesteś pewna, że Ci ta czekolada wcześniej przypadkiem do zupy nie wpadła? xD
UsuńJa to w ogóle Almy nie mam, więc tylko podczas jakiś wyjazdów się zaopatruję (i wygląda na to, że mam szczęście!). Cytrynowa? Nawet o niej nie słyszałam. Ależ bym spróbowała!