Ostatnio kilka razy zwróciłam uwagę na komentarze o tym, że niegdyś pyszne słodycze smakują obecnie zupełnie inaczej. Wiele osób zwala to na polepszenie się gustu, jego zmianę - częściowo mają rację. Niestety... producenci uparli się zmieniać nawet to, co wydaje się doskonałe. No i tutaj kilka razy trafiłam na opinię, że "nawet Nussbeisser już nie smakuje jak kiedyś / stracił swój urok", a mnie męczyła jedna myśl. Odkąd trafiłam do słodyczowej strefy blogowej, zauważyłam, że prawie wszyscy kojarzą Nussbeissera z Alpen Gold. Ja z kolei pamiętam, że czekoladę Nussbeisser lubiłam, a Alpen Gold nie. W dodatku jakoś to ich logo zupełnie mi się z klasykiem z okienkiem nie kojarzyło. Pomyślałam jednak, że pewnie po prostu nie przywiązywałam do tego wagi. Pewnego dnia, w podziękowaniu, dostałam Nussbeissera i potwierdziło się to, że słusznie nie kojarzyłam z nim Alpen Golda. Producentem otrzymanej tabliczki było Chateau. Cenię tę markę, bo robią według mnie dobre i tanie czekolady, ale że zwykła mleczna z orzechami jakoś mnie na co dzień nie kręci, sobie zostawiłam tylko pasek (resztę oddając Mamie).
Jasna i lśniąca tabliczka łamała się bez problemu, orzechy się jej trzymały. Wydała mi się trochę krucha, ale w ustach rozpływała się tłustawo kremowo, przyjemnie, choć może trochę za szybko.
Orzechy były bardzo świeże, nie za twarde, a przy tym doskonale chrupiące. Nie miały "skórek" i wydały mi się tylko odrobinkę prażone (dla podkreślenia smaku).
Tak smakująca czekolada skojarzyła mi się z czekoladą z Kit Kata, albo raczej wspomnieniem jej smaku z czasów, kiedy bardzo te batony lubiłam.
Kostki bogatsze w orzechy ogólnie były tą orzechowością przesiąknięte, ale oczywiście to same orzechy swój smak nakręcały.
Muszę wspomnieć, że te orzechy zachwyciły zarówno mnie - wielbicielkę samych świeżutkich orzechów oraz mocno prażonych jako dodatek w czekoladach (ogółem czekolady z orzechami zabieram głównie w góry i wtedy wolę, jak orzechy w nich są mocno prażone, niż nieprażone), jak i moją mamę, która lubi orzechy nieprażone (same jak i w słodyczach).
Czy to był smak sprzed lat? Dam sobie rękę uciąć, że tak. Wygląd się nie zgadza, ale... skojarzenie z waniliowym budyniem, które weszło do mojej głowy lata temu, dzisiaj znów wróciło. Był to w dodatku smak podobny do tego, za który jako nastolatka uwielbiałam czekoladę z Kit Kata. Inną sprawą jest to, że obecnie trochę mi nie po drodze z tak słodkimi rzeczami, ale już wiem, czego będę szukać na straganach z niemieckimi słodyczami przed wyruszeniem na górski szlak ze względu na genialne orzechy.
I jeszcze pytanie do Was: kojarzycie swoje Nussbeissery sprzed lat? To były Alpen Gold czy Chateau? Niby kojarzy mi się czekolada z podziałem na ładne, zdobione paski, a nie zwykłe kostki, ale popatrzcie na skład Alpen Gold na np. stronie Tesco - przecież to nie mogło być smaczne.
Skład: cukier, orzechy laskowe (27%), pełne mleko w proszku (15,3%), tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, maślanka w proszku, laktoza, lecytyna sojowa, ekstrakt z wanilii
ocena: 8/10
kupiłam: dostałam
cena: -
kaloryczność: 585 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie, chyba że w góry przy okazji
Skład: cukier, orzechy laskowe (27%), pełne mleko w proszku (15,3%), tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, maślanka w proszku, laktoza, lecytyna sojowa, ekstrakt z wanilii
Mi się kojarzy z alpen gold dlatego nie kupuje ...
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem alpen, to magiczne połączenie oleju roślinnego i cukru <3
OdpowiedzUsuńNa szczęście to nie to.
UsuńKiedy byłam mała w moim domu ta czekolada w ogóle się nie pojawiała... ani ta, ani ta z Alpen Gold. Pamiętam, że kiedyś tą recenzowaną przez Ciebie kupił wujek, ale nie pamiętam jej smaku. Kiedy z siostrą podrosłyśmy czasem dostawałyśmy w prezencie z Alpen Gold ale ja za nią nie przepadałam. Chyba tylko raz spróbowałam i tyle. Moja siostra lubiła (teraz nie wiem czy je czekolady i jakie) czekolady z całymi orzechami, więc jadła - tato tak samo ;)
OdpowiedzUsuńJak dostawałam czekolady, to przeważnie oddawałam, bo ludzie nigdy w mój gust nie mogli trafić.
UsuńWłaśnie jak tak na Alpen Gold człowiek tylko spojrzy, to wiadomo, że nie ma czym przepadać. :P
Ja czekoladę najczęściej dostawałam dwa razy w roku od dziadka na Święta i była to truskawkowa Wedel. Chrzestny czasem też jakąś kupił ale nie pamiętam jaką :)
UsuńKiedyś porównywałam skład oryginału i Alpen Gold i po tej informacji wiedziałam, że oryginał musi lepiej smakować :)
Ja na święta od babci zawsze dostawałam truskawkowego Wedla i zamieniałam go z kuzynkami na gorzkiego.
UsuńAlpen Gold... chyba po prostu nie może dobrze smakować. xD
W góry bym zabrał, żeby się docukrzyć :) Skład ma zaskakująco dobry, szkoda, że nigdzie u nas jej nie widziałem.
OdpowiedzUsuńSzczerze, to chyba faktycznie jadłyśmy głównie Alpen Gold :P Czyli jeżeli komuś będę chciała zrobić smaczny prezent to będę szukać Chateau w sklepach z niemiecką żywnością :)
OdpowiedzUsuńTego nie jadłam, ale od Alpen Gold to porażka.
OdpowiedzUsuńWidać po składzie.
UsuńMnie się Nuss~ kojarzy zdecydowanie z Alpen Goldem. Mlecznego i ciemnego muszę kupić, biały baaardzo mnie rozczarował. Co do Chateau zaś, całkiem przyjemna marka. Jej czekoladę jadłam raz, a recenzja pojawi się na blogu nie w tym, tylko w kolejnym tygodniu w środę. Powinnaś być zadowolona.
OdpowiedzUsuńPS Prezentowaną oczywiście bym pokochała i na pewno (!) kupię.
A fe, jak pomyślę o białym Alpen Goldzie... kieeedyś ktoś mnie poczęstował tym bąbelkowym. Fu, a to były jeszcze czasy, gdy uwielbiałam Milkę Oreo.
UsuńNie mogę się doczekać.
PS Kup koniecznie! Czyżby najbardziej zachęciło Cię wspomnienie kit katowej czekolady? :P
Najbardziej zachęciło mnie wszystko :D
Usuńkurcze... jadłam nussbeussera od Alpen Gold i się rozczarowałam... ale nie miałam pojęcia o istnieniu o tej... a jeśli nawet to pomyślałam, że to pewnie podróbka! O biada mi! Napompowałaś we mnie nową nadzieję! Muszę ją kiedyś spróbować tylko jakoś kurde żal tego podziału na kostki :D
OdpowiedzUsuńJak od Alpen Golda, to rozczarowanie mnie nie dziwi. Ha! I teraz nie wiadomo, kto podrobił co.
UsuńMusisz spróbować, bo naprawdę smaczna. ;)
<3
UsuńZdecydowanie pamiętam jako Chateau, co więcej pamiętam jak pojawiły się te od Alpen Gold, które były tragiczne.
OdpowiedzUsuńWłaśnie! Nie rozumiem, jak można je mylić.
Usuń