Madecasse 100 % to ciemna czekolada o zawartości 100 % kakao z Madagaskaru.
Po otwarciu poczułam wyrazisty, ale nie mocny jak na setkę, zapach grejpfrutów, słodkich cytrusów z nutką kojarzącą mi się jako "kwiaty cytrusów", a także dość wyraźny motyw kefiru lub kwaskowatego twarogu. Za tym wszystkim kryła się palona kawa i jakaś orzechowa nuta (jakby słonawe orzechy brazylijskie lub ziemne). Wąchając w trakcie degustacji doszukałam się jeszcze "mgiełki zapachu imbiru niczym w sushi barze", co mogłam sobie uroić, ale co bardzo trafiło w mój gust.
Z lubością wgryzłam się w grubaśną kostkę i poczułam surowy kwach zmieniający się potem w cytrusy. Pisząc "surowy" mam tu na myśli zarówno kojarzący się z surowym kakao, jak i po prostu surowy, a więc nieokiełznany, poważny, mocny. Szybka zmiana w cytrusy sprawiła jednak, że nie było w tym nic przerażającego.
Była to bowiem gorzkość skórek pomarańczy (te wydały mi się wręcz palone), ale także skórek cytryn. Między nimi zaplątał się grejpfrut, jednak nie wybił się na przód.
Przy nabiale w tle pojawiała się kwaskowata porzeczka oraz nuta orzechów, a kakao pokazywało się od strony czysto nibsowej, a więc smakowicie kwaskowatej.
Po czekoladzie na długo pozostawał posmak wymienionego nabiału i nibsów z nieprzesadzoną palonością.
Ogólny charakter czekolady określiłabym jako gorzki, a główne nuty to właśnie kwaskowaty nabiał i gorzkie cytrusowe skórki. Była bardzo charakterna, wyrazista (charakterniejsza od Menakao 100 %), ale nie powinna nikogo wystraszyć. Wydaje mi się, że w odczuwaniu tych smaków ogromną rolę odegrały proporcje między miazgą, a tłuszczem kakaowym - według mnie świetnie trafione (tłuszcz pewnie podkreślił nuty nabiału, ale nie zatłuścił tego przesadnie).
Część nut była jakby wyolbrzymionymi z Madecasse 80 %, a część wydała się wręcz wyodrębniona, inne (te słodsze) zniknęły zupełnie, choć ogólnie czekolada kryła i odrobinkę subtelnej słodyczy.
Spodziewałam się czegoś bardziej madagaskarsko owocowego lub palonego (albo to i to), a tu proszę... mój ukochany nabiał + nuty owoców typowych dla kakao z Madagaskaru. Może nie była to czekolada przełomowa, ani aż tak niezwykła, ale po prostu przepyszna i jak to się mówi: nic dodać, nic ująć.
ocena: 10/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 18 zł (za 75 g)
kaloryczność: 640 kcal / 100 g
czy kupię znów: możliwe
Skład: miazga kakao, tłuszcz kakaowy
Grejpfrut kojarzy mi się z gorzkawym owocem - wiem, że kiedy jest dojrzały to jest słodki, ale ma jeszcze tę gorzkawą skórkę i to pewnie dlatego ;) Kawową nutę w jednej z łatwodostępnych tabliczek, kiedyś poczułam - bardziej w smaku, ale jednak a imbir... to nie dla mnie. Podoba mi się, że w tej czekoladzie czuć surowe kakao ale ta skórka z pomarańczy trochę mnie zniecheca - nie lubię tego połączenia z czekoladą... z drugiej strony to Twoje skojarzenie - ja mogę tego nie poczuć ;) A nabiał mi nie smakuje, więc gdybym również czuła jego smak to chyba nie byłabym zadowolona :P
OdpowiedzUsuńTo rzeczywiście nie wygląda na czekoladę w Twoim guście. ;>
UsuńNie rozumiem, jak można nie lubić nabiału. :P
Nabiał mi się przejadł :P
UsuńTym bardziej nie mogę pojąć! Jem odkąd pamiętam kilogramami i nigdy nie mam dość. :P
UsuńWidocznie mój organizm już się tymi twarogami nasycił :D
UsuńA Twój nadal ich potrzebuje :)
UsuńNie łączę chęci na coś z założeniem "organizm tego potrzebuje". Za dużo widziałam tego, jak ludzie zajadają się schabowymi, zasmażkami, chipsami, czy nawet normalnymi rzeczami w nadmiernych ilościach. ;P
UsuńNo to ma sens... ;) To nie wiem jak można to racjonalnie wytłumaczyć :P Nie mam ochoty, przestał mi smakować? :P
UsuńMoże nie można tego wytłumaczyć? Dlatego nasze gusta to tak ciekawa sprawa. :D
UsuńNie tylko gusta ale i cały organizm - wszystko może się jeszcze pozmieniać :D
UsuńTo prawda, oby tylko wszystko zmieniało się tak, żeby nam się podobało, a nie jak moją mamę dopadły problemy z żołądkiem i właśnie m.in. laktozy nie toleruje, a nabiał kocha. Jak tak myślę, że miałabym odstawić nabiał, ciemną czekoladę, czy cokolwiek innego co kocham, to aż autentyczny lęk czuję. I to lęk przed tym, że pewnie bym jadła i cierpiała, zamiast postępować racjonalnie. xD
UsuńWspółczuje Twojej mamie. A kiedyś Twoja mama mogła jeść nabiał? Może nabiał bez laktozy?
UsuńMoja mama mówi, ze to co teraz sprzedają to nie mleko i nie prawdziwy ser: śmierdzi i zamiast się zsiąść kiśnie a potem dostaje jakiś rewolucji żołądkowych (kiedy babcia z dziadkiem mieli krowę, to po jej mleku nic takiego się nie działo) ;/ Twarożek kiedyś Jej smakował a teraz zje w pierogach ;/
Jak człowiek bardzo coś lubi to ciężko z tego zrezygnować i czasem nie zwraca na to uwagi - je... moze w mniejszych ilościach, ale jednak ;)Na szczęście na razie nie musisz się tym przejmować i nie myśl o tym ;)
Tak, dopiero w tym roku jej się to zrobiło i nie wie, jak to z tym bez laktozy, bo po prostu jej nie smakuje. :>
UsuńWłaśnie, że np. o dobry twaróg strasznie ciężko. Ja mam to szczęście, że w moim regionie są takie mleczarnie, gdzie produkują pyszny ser, ale właśnie potem jak jakiś inny kupię to czuć ogromną różnicę.
Otóż to. Zawsze staram się myśleć o problemie dopiero, gdy mi się na głowę zwali, nigdy nie kombinuję "a jak coś...". :P
Na prawdę współczuje :( Słyszałam, ze są jakieś tabletki pomagające przyswajać laktozę ale nie wiem, czy działają... no i to jednak tabletki ;/
UsuńNiektóre twarogi śmierdza, inne są za mokre - maziste lub suche i gorzkawe ;/ Jeśli masz dostęp do takich dobrych wyrobów to nic dziwnego, ze tak lubisz :)
I prawidłowo. Po co martwić się na zapas ;)
Właśnie też nie wiadomo czy takie specyfiki z kolei na coś innego nie szkodzą. :>
UsuńTo też możliwe ;/
UsuńMenakao 100 % jeszcze przede mną.:>
OdpowiedzUsuńTa seteczka brzmi bardzo kusząco.W punkt moje nuty smakowe.
Nie daj jej zbyt długo czekać!
UsuńLubię cytrusy, ale nie w formie skórek (z drobnymi wyjątkami). Ten tydzień nie obfitował w produkty dla mnie. Sercem zostaję przy poprzednim.
OdpowiedzUsuńNo tak, trudno mi sobie wyobrazić Ciebie zachwyconą tą czekoladą.
UsuńIm więcej jadłem Madecasse, tym bardziej mi smakowały. Ta setka jest teraz na moim celowniku. Skoro pojawia się w Sekretach, to mam nadzieję, że jesienią poznam się z nią bliżej :)
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję, bo jest pyszna i jestem pewna, że Ci posmakuje. Ja z kolei nie mogę się doczekać spróbowania reszty tabliczek.
UsuńCytrusowe skórki nas nie przekonują ale i tak jakąś w końcu 100% czekoladę marzy nam się spróbować :)
OdpowiedzUsuńW takim razie może ekwadorski Zotter? Naprawdę warto zacząć eksperymentować z setkami.
UsuńZotter jest bardzo mocny, lepiej zacząć od jakiejś łagodniejszej setki.
UsuńWłaśnie ten z Ekwadoru nie jest mocny. Peru jest mocne, ale nie sądzę, by koniecznym było zaczynanie od łagodniejszych. Ja zaczęłam właśnie od tego peruwiańskiego szatana. :P
UsuńW sumie jak na pierwszy raz to nie sądzimy aby, któraś tabliczka była dla nas łagodna xD Generalnie żadna stówka nie będzie dla nas łagodna :P
UsuńMyślę, że jakaś z całkiem sporą ilością tłuszczu kakaowego mogłaby być. Na przykład Akesson's (polecam, bo bardzo pyszna i taka... niecałkiem "setkowa"). http://chwile-zaslodzenia.blogspot.com/2016/09/akessons-100-criollo-cocoa-madagascar_20.html Może trochę kawowych nut... ale tyle przyjemnych owoców, że mogłoby Wam smakować.
UsuńEwentualnie... może 99 %, a nie od razu 100 %? Cluizel jest bardzo ciekawy.