Po otwarciu opakowania poczułam zapach bardzo słodkiej ciemnej czekolady z akcentami trochę michałkowo orzeszkowym i waflowo stetryczałym (nie nieświeże; bardziej neutralne niż nieprzyjemne).
Jak się potem okazało warstwy waflowe, były cienkie, a mimo to (pewnie dzięki ich ilości) świetnie chrupały i nie kruszyły się. Rozdzielały krem na warstwy o trafionej grubości, bo właśnie dzięki takiej formie aż tak nie przeszkadzała jego tłustość. Czułam ją, owszem, ale waflowe części uporały się z nią i twór ogólnie wyszedł raczej chrupko-suchawy (tak jak lubię).
W smaku sam wafel był tak neutralny, że aż prawie bez smaku - na szczęście także bez posmaku stetryczenia.
Krem i czekolada z wierzchu zdecydowanie przejęły stery. Gdy przegryzałam się przez całość, to czekolada dominowała. Była ewidentnie kakaowa, prawie wytrawna, ale i o wiele za słodka. W zasadzie nie była zła - ot, normalna.
Wafelek okazał się naprawdę niezły. To neutralny wafel z za słodką ciemną czekoladą i przyjemnie michałkowo fistaszkowym posmakiem, który wydał mi się dobrze wykonanym połączeniem Prince Polo i Grześków. Jak Prince Polo, to w dużej mierze po prostu wafel oblany słodką ciemną czekoladą - z tą różnicą, że tu ona się nie sypie. Krem z kolei, tak jak ten z Grześków, kojarzy się z michałkami, tylko w przypadku Wedla jest on wyrazistszy i smaczniejszy, choć wciąż nie jest to taka wyrazistość, jakiej bym sobie życzyła. Niestety, całość przesłodzono. Mimo to, uważam, że to jeden z lepszych wafelków na naszym rynku, który (wafelek, nie rynek) powinien być bardziej zdecydowany, niż po prostu słodki, w smaku.
ocena: 7/10
kupiłam: Tesco
cena: 1,59 zł (za 50 g)
kaloryczność: 530 kcal / 100 g; wafel (50 g) - 265 kcal
czy znów kupię: może
Skład: czekolada ciemna 27% (cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, tłuszcz mleczny, lecytyna sojowa, aromat), cukier, mąka pszenna, tłuszcz palmowy, mleko pełne w proszku, serwatka w proszku, miazga z orzeszków arachidowych 4%, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, mąka żytnia, olej słonecznikowy, jaja w proszku, maltodekstryna, lecytyna sojowa, sól, substancje spulchniające: wodorowęglan sodu, wodorowęglan amonu, pirosiarczyn sodu; aromat
--------------
Po otwarciu poczułam zapach taniego wafelka, a więc mieszaninę przeciętnej pseudo-czekolady i netralnej waflowości na granicy stetryczenia oraz całkiem smakowity motyw orzeszków ziemnych.
W smaku do głosu najbardziej dochodziła podła czekolada z wierzchu, która smakowała cukrem, margaryną i trochę kakaowo, więc po prostu tanio i paskudnie oraz niezbyt dobrze wypieczony wafel o praktycznie żadnym smaku. Podchodził pod karton, stetryczenie, ale w sumie uszedłby, gdyby jego warstw było mniej i gdyby były cieńsze.
Krem smakował fistaszkowo, cukrowo i nijako mlecznie. Było w nim coś czekoladowego, choć bardziej niż z czekoladą kojarzyło się to po prostu z mlekiem w proszku i kakao. Orzeszki ziemne było czuć, ale słabiej niż w zapachu. Krem wydał mi się bardziej cukrowo-mleczną wersją kremu z Wedla CzekoWafla, a więc prawie kojarzącą się z michałkami, ale niestety... Przy całej reszcie wypadał kiepsko, za słabo, niewyraźnie. Dziwne jednak, że to nie krem wali margaryną, a czekolada.
Czytałam kiedyś recenzje kulek Teatralnych, gdzie chyba właśnie na krem położono nacisk - uwierzę, że są zjadliwe, ale wafelek... Nie.
Właściwie nawet nie ma co porównywać go do wedlowskiego. Wedel - ku mojemu zaskoczeniu! - zrobił naprawdę smacznego wafelka, do którego jakości nie mogę się przyczepić, choć który zawiódł mnie trochę za mało wyrazistym smakiem, a Kopernik... chyba zakpił z konsumentów, bo zmajstrował cukrowo-margarynowy, niejadalny twór będący definicją słowa "tani", z kremem, który ma potencjał.
ocena: 2/10
kupiłam: Tesco
cena: 1,89 zł (za 46 g)
kaloryczność: 528 kcal / 100 g; wafel (46 g) - 243 kcal
czy znów kupię: nie
Skład: czekolada 28 % (cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, olej palmowy, lecytyna sojowa, aromat), mąka pszenna, cukier, oleje roślinne (palmowy, rzepakowy), mleko pełne w proszku, orzeszki arachidowe 3,5%, serwatka w proszku, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, olej rzepakowy, skrobia, sól, substancja spulchniająca: węglany sodu; żółtko jaja w proszku, aromat
Kiedyś jadłam Wedlowskiego wafelka i miło go wspominam... może nie był idealny, ale obrzydliwy też nie :) Masz rację, że to porządny wafelek - smaczny :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że i takie wafelki jeszcze się zdarzają, ale szkoda, że jakoś coraz rzadziej.
UsuńZe świecą ich szukać ale tak to już jest, kiedy produkuje się na ilość i to jak najmniejszym kosztem.
UsuńCiekawe, czy za kilka lat ich jakoś znacznie nie spadnie
Mam nadzieję, że za kilka lat to producenci podłapią modę na zdrowe odżywianie i się ogarną, że te ich "polepszanie" składów i obniżanie kosztów tylko zabija konsumentów i planetę (ale ich powinno przynajmniej to pierwsze obchodzić).
UsuńDokładnie... nie muszą robić jakiś eko wafelków z super "czystym" składem, ale też niech nie obniżają tak kosztów, niech nie zamieniają produktu dobrego na coś co nie da się zjesc
Usuńuch... jak zobaczyłam u Ciebie ten wafelek od kopernika, aż mi się czerwona lampka zapaliła... nawet ja nie mogłam go dojeść... wstawiałam na IG, tyle, że ja miałam ociupinkę gorzej bo... miałam jeszcze smak cytrynowy i czekoladowy =.= never again! Najgorsze, że na zamówienie pewnej drogiej damy mojemu sercu musiałam je dla niej kupić... aż drżę na myśl jak to zniesie >.<
OdpowiedzUsuńA produkty Wedla wręcz przeciwnie do Ciebie lubię (choć swego czasu uległam modzie i się zarzekałam). Zdarzają się... okropieństwa, ale i perełki, dlatego napawa mnie sentymentem i dobrymi skojarzeniami ;)
Biedna... Gdybym miała po tym sięgnąć po wspomniane smaki, chyba bym umarła. FU!
UsuńJa właśnie od dziecka nie lubiłam Wedla i mi tak zostało, ale nie uważam, by był wyjątkowo zły w porównaniu do innych firm zbliżony do niego cenowo. Jego mleczna czekolada zawsze kojarzyła mi się z "obrzydliwymi piankami", co w sumie też nie oddaje poczucia, jakie zawsze przy jej próbowaniu miałam. Nie umiem go nazwać.
I prawda, że jednak i Wedlowi czasem coś wyjdzie.
nigdy błagam Cię, nigdy nie pozwól mamie czy komukolwiek kupić czekolady Bombowej z Wedla... uwierz mi... to coś gorszego od tej nieszczęsnej białej princessy z malinami... tak i ja to piszę ^^" na szczęście była chyba tylko dostępna w ofercie świątecznej... i dobrze, bo krzywdę mogłaby komuś wyrządzić xD
UsuńWidziałam ją wczoraj przy kasie w sklepie i pomyślałam "kto normalny by to kupił?". xD Powiedz, że dostałaś w prezencie? Haha. Uh, domyślam się, jak bardzo to potworne musiało być... Biedna Ty moja!
Usuńhahaha, czytasz mi chyba w myślach xDD oj biedna, biedna! Tego traumatycznego doświadczenia nigdy nie zapomnę ;D
UsuńTo jedyne wafelki, jakie czasami jem :) chociaż i to rzadko się zdarza, bo gdzieś dwa-trzy razy do roku :)
OdpowiedzUsuńJeśli to o Wedlu to rzeczywiście jest tego warty i to właśnie w mniej więcej takiej częstotliwości.
UsuńWedla jadłyśmy kiedyś na pewno ale żeby się na jego temat wypowiedzieć musiałybyśmy znów go spróbować :) Teatralnego na pewno nie jadłyśmy i w sumie nadal nie zwrócimy na niego uwagi w markecie ;)
OdpowiedzUsuńI jeść nie warto, ale do Wedla można spokojnie wrócić. ;)
UsuńNie jestem fanka wafelków, ale tego Wedla jadłam na pół z mamą i jest faktycznie niezły ;)
OdpowiedzUsuńDoskonale pamiętam to za ciasne opakowanie wedlowskiego wafla. Cieszę się, że Ci smakuje, zwłaszcza że to Wedel.
OdpowiedzUsuńTeatralnego nie jadłam nigdy, ale dostałam od Szpilki i niedługo (taa, jasne) będę już wiedziała, czy podzielam Twoje zdanie.
Śmiem założyć, że tak, mimo że krem z kulek Ci smakował. Tutaj nawala... cały wafel.
Usuńczekolada super jest wedloska szkoda że Kopernik fabryka w Toruniu nie produkuje czekolad mlecznych i zo orzechami czekolade większości ludzi lubi czekolade ponieważ jest smaczna moim zadaniem
OdpowiedzUsuńuważam .
Ja tam nie uważam wedlowskiej czekolady za super.
Usuń