piątek, 1 grudnia 2017

Blanxart 80 % Ghana ciemna z Ghany

Czekolada Blanxart 77 % Criollo de Alto Piura Peru zmieniła o 180 stopni moje podejście do Blanxarta, które po Blanxart 42% Grand cru Congo Milk było, łagodnie mówiąc, negatywne. Po kolejną tabliczkę sięgnęłam z ogromną ochotą, tym bardziej, że jakoś... lubię kakao z Ghany.

Blanxart 80 % Origen Ghana to ciemna czekolada o zawartości 80 % kakao z Ghany.

Po otwarciu poczułam wyrazisty zapach, będący typową czekoladową kompozycją. Znalazł się w tym delikatny, orzechowy miks, gęsta, słodkawa śmietanka albo raczej waniliowy krem na bazie śmietanki oraz nieco odymiona, palona kawa. Bardzo nieśmiało zaznaczyła się za tym wszystkim także pewna owocowość, albo wręcz tylko kwitnące drzewka owocowe?

Przy łamaniu bardzo ciemna tabliczka okazała się niezwykle twarda. Naprawdę, dawno nie trafiłam na tak twardą czekoladę. W dodatku to kolejna czekolada z Ghany, która miała akustykę drewnianych pałeczek. Rozpływała się trochę dziwnie. Wydawała się zbita, początkowo trochę oporna, a przez większość czasu udawała mokry, tłusty deser (tak wyobrażam sobie pana cottę), trochę z efektem sosu.

W pierwszej chwili zwróciłam uwagę na leciutką słodycz jakby śmietankowo-morelowego (albo bardziej po prostu "żółto owocowego") deseru, a potem bardziej waniliowo-śmietankowego. Wyobraziłam sobie deser typu pana cotta na bazie śmietanki z wanilią i z owocową nutą (nie, że z owocami czy sosem, tylko jakby ta sama masa była lekko owocowa). Nigdy czegoś takiego nie jadłam, to tylko wyobrażenie - po głowie kręciły mi się jeszcze jakieś delikatne lody na bazie śmietanki, ale one tak nie oddają "klimatu".

Mimo wielu słodkich elementów, nie była mocno słodka. Sęk w tym, że ogólnie okazała się łagodna.
Trudno w jej przypadku mówić nawet o gorzkawości. Owszem, kakao zaznaczało się cały czas, ale raczej w wydaniu ciasta z zakalcowym, bardzo maślanym wnętrzem i nieco bardziej przypieczonym wierzchem, ale bez posmaku spalenizny, pieczenia, prażenia czy czegoś.

To było bardziej... leciutko odymione drewno, łagodna prawie-gorzkawość. Łagodność dodatkowo budowała nuta orzechów. Bliżej nieokreślonych, ale na pewno pozbawionych wszelkich skórek i po prostu delikatnych, wręcz maślanych.

Pod koniec smak wanilii przybierał na znaczeniu, a kakao podchodziło trochę pod delikatną, może wręcz ze śmietanką i wanilią, kawę, by jednak znów ustąpić miejsca wanilii w posmaku.

Drzewno-kawowe, "ciastowe", orzechowe nuty Ghany to dla mnie nie nowość, ale tak łagodna, tak niepalona ich wersja trafiła mi się po raz pierwszy. Nie pasowało mi to, bo przez delikatność kakao i dość silną maślaność moja uwaga kierowała się na słodycz, która w żadnym wypadku nie byłą za silna, ale... nie podobała mi się, przez takie "odosobnienie". Wszystko to za maślano-uładzone jak na 80 % - w życiu nie powiedziałabym, że czekolada zawierała aż tyle. Na pewno bardziej posmakuje osobom lubiącym delikatne smaki lub rozpoczynającym przygodę z ciemnymi czekoladami. O wiele bardziej smakowała mi palona, kawowo-miodowa Amatler Ghana 85 %.


ocena: 6/10
kupiłam: Piccola Italia & Mediterraneo w Warszawie
cena: 12 zł (chyba; za 100g)
kaloryczność: 568 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: kakao, tłuszcz kakaowy, cukier, wanilia

18 komentarzy:

  1. Smaki dla mnie w sam raz, tylko ta twardość... hmm. Cóż to znaczy, że się "dziwnie rozpływała"? Stojącego potem zdania nie rozumiem (nie potrafię sobie wyobrazić).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jakby wcale nie chciała się rozpływać. Taka twarda gruda tłustego kremu, która cały czas jest zbitą grudą, tylko wycieka z niej jakby wodnisty sos. To było tak dziwne, że aż nie umiem wytłumaczyć.

      Usuń
    2. To mi się kojarzy z niezdrową kupą :(

      Usuń
    3. Dobre skojarzenie! Mi w recenzji nie wypadało tego napisać.

      Usuń
  2. Chciałam zamówić teraz od Piotra Blanxarty, ale nie dojechały :(. No trudno. I tak przyjedzie do mnie mnóstwo innych pyszności <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to i lepiej? Do mnie też mnóstwo pyszności trafi.

      Usuń
    2. Blanxart pewnie i tak wypróbuję, prędzej czy później.

      Usuń
    3. Może Tobie posmakuje, ale według mnie to taka marka, która akurat może sobie poczekać.

      Usuń
    4. No to niech czeka :D Wytrzymam :D

      Usuń
  3. Obawiam się, że sporą część tych 80% stanowł łagodny tłuszcz kakaowy.
    Niedawno otworzyłem 100% Ghanę od naszej Manufaktury i zaskoczyła mnie łagodnością, spodziewałem się raczej czegoś w stylu zotterowskich sieker.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pewna, że tak jest.
      O Manufakturze i jej łagodności pisałam. Zachwyciła mnie, bo to była właśnie łagodność kakao, a nie że tłuszcz.

      Usuń
    2. Dokładnie! Też ją wspominam jako niezwykle przystępną, ale nietlusta.

      Usuń
    3. Tak, ta Ghana od Manufaktury jest bardzo sympatyczna.

      Usuń
  4. My lubimy takie delikatne klimaty :) Chętnie byśmy ją spróbowały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z kolei ja lubię poczuć "tę" moc :D

      Usuń
    2. Ale delikatne, napędzane przez nadmierną tłustość też?

      Usuń
    3. Jest takie uniwersalne określenie, które do wszystkiego pasuje i się nim posłużymy "to zależy" :D

      Usuń
  5. Chyba nie polubiłybyśmy się z tą czekoladą.

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.