Po miętowych kulkach Nakd zupełnie straciłam ochotę na drugi posiadany smak. W ogóle zaczęłam zastanawiać się, czy otwierać czy od razu oddać Mamie, ale w końcu doszłam do wniosku, że ciekawi mnie, jak aromatami zrobili "solony karmel" bez soli. A składowi pod nalepką z tłumaczeniem przyjrzałam się przy otwarciu. Zobaczyłam sól, co z kolei dało mi nadzieję, że nie będzie to aż takie "naaromatyzowane" jak wersja miętowa.
Po otwarciu poczułam dziwny zapach kojarzący się z cukierkowymi perfumami. Plątał się w nim mączny karmel i jakby palone masło. Mimo że zaznaczyły się i słodkie daktyle, wcale nie było smakowicie. Coś zgrzytało. Niby nie było to sztuczne, ale... "nie występujące naturalnie w tym świecie", jakby "coś dziwnego, czego nie mam prawa czuć".
Kulki okazały się raczej miękkie, suchawe, ale i nie takie suche... Raczej mocno zmielone, z dosłownie drobinkami orzechów. Gdy tak im się przyglądałam, zorientowałam się, że mam zmarszczone czoło. W tym wszystkim nie było nic specjalnie odpychającego (mimo że produkt chyba może zostać najnieapetyczniejszą rzeczą jaką przyszło mi jeść w ostatnim czasie), ale to było takie... niespożywcze.
Spróbowałam jedną kulkę i najpierw poczułam dziwną słodycz, szybko zagłuszoną przez naturalny smak będący jakby mieszaniną rozgotowanej do poziomu bezsmaku masy makowej z daktylami, aż nagle... jakiś soczysty kwasek w to wlazł i przyniósł ze sobą "smak śliskiego słonawego masła" i perfumowanych cukierków. To było coś owocowego, ale tak dziwnie owocowego. Doszła do tego sól - niby tylko odrobinka, ale wyjątkowo napastliwa.
Pod koniec jakiś dziwny posmak zaczął jakby wgryzać się w język, było słodko-cukierkowo i zarazem kwaśno-słono. Jak taka naturalna przekąska wymieszana z perfumami, płynami do kąpieli, nie wiadomo czym jeszcze. Kulki były po prostu obleśne i dziwne. Nie tak niesmaczne, żebym miała mieć traumę, ale tak "gryzące", że chciałam jak najszybciej pozbyć się ich posmaku z ust.
Mamie też nie smakowały, ale zdziwiły ją moje "niespożywcze skojarzenia". Dodała za to: "smakują, jakby jeszcze w nich mak był... ale go nie ma". Mówiła to zdezorientowana (z lękiem?).
ocena: 2/10
kupiłam: AleEko
cena: 5,58 zł (za 40g; promocja)
kaloryczność: 345 kcal / 100 g; opakowanie - 138 kcal
czy znów kupię: nie
Skład: daktyle 54%, orzechy nerkowca 24%, rodzynki 19%, mąka ryżowa, sól, naturalny aromat
Dziwne, bo jak można popsuć smak takich prostych przekąsek :P Jakby zrobili kulki z samych nerkowców i daktyli z solą to wyszło by im to o wiele lepiej ;)
OdpowiedzUsuńChyba wystarczyłoby nie dodać mąki i aromatu, ale pewnie chcieli udziwnić.
UsuńRównież nie byłabym zadowolona z ich smaku.... to nie na moje kubki smakowe ;)
OdpowiedzUsuńMogłybyśmy urządzić bitwę na nie, zamiast na śnieżki.
UsuńPrzynajmniej znalazłoby się dla nich jakieś pożyteczne zastosowanie xD
UsuńTeż mi nie smakowały ;) Ogólnie tą serię Nakd uważam za wyjątkowo nie udaną.
OdpowiedzUsuńJa mam tego pecha, że próbowałam wyroby tej firmy tylko z tej serii.
UsuńW takim razie musisz wziąć się za batoniki :D
UsuńTrzeba mieć nierówno pod sufitem, żeby wypuścić na rynek jedzenie które tak bardzo przypomina bobki.
OdpowiedzUsuńAlbo bobki zamiast mózgu.
UsuńZdecydowanie jedna z moich ulubionych recenzji :D Troche szkoda, bo napalilam sie na te kulki i jak zobaczylam zdjecie, pomyslalam, ze zapisze nazwe i przy kolejnych zakupach weganskich wezme.
OdpowiedzUsuńPS Powiedz mamie, ze ja BARDZO czesto czuje w rawach mak, kiedy go nie ma. Chyba najczesciej w tworach fistaszkowych.
Powiedziałam i odetchnęła z ulgą. ;)
Usuń