piątek, 22 grudnia 2017

Manufaktura Czekolady Johe Criollo 70 % ciemna z Nikaragui

Uwielbiam Manufakturę Czekolady. Właśnie szykowałam się do zrobienia wielkiego zamówienia, gdy dowiedziałam się, że ich biała seria właściwie się skończyła. O co chodzi? Otóż wyszły trzy tabliczki z najwyższej jakości rzadkich ziaren (Nicalizo, Porcelana i Johe). Niestety, ich ilość była ograniczona i na Nicalizo już się nie załapałam. Pocieszałam się, że Porcelanę jadłam jeszcze w starym opakowaniu, a Johe... Zdobyłam przy zamawianiu Zotterów z foodieshop24.
Czułam prawdziwy smutek, ale pomyślałam, że dobrze, że chociaż tę kupiłam. W końcu to kakao z Nikaragui, a ciemnej stamtąd jeszcze nie jadłam. Samo to było już takie podniecające!

Manufaktura Czekolady Johe Criollo 70 % kakao to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao odmiany Criollo typu Johe z Nikaragui.

Tabliczka koloru ciemnego brązu delikatnie pachniała rozgrzaną ziemią i orzechami. Kryła w sobie ciepło, ale nie motywy palenia. Przez myśl przemknęła mi kawa ze śmietanką, ale klimat zaraz zrobił się bardziej roślinny... roślinno-suszony? Kwiatowy? Na pewno jeszcze z jakimś owocowym motywem, którego nie mogłam złapać. Jakieś małe ciemne owoce i przyprawiony korzennie dżemor (morelowy?) na mlecznej bułeczce?

Przy łamaniu usłyszałam cudny trzask, po czym zobaczyłam ziarnisty przekrój. Trochę zaskoczyło mnie więc zalepiająco kremowe rozpuszczanie się. Czekolada była trochę tłustawa i z pylistym efektem, jak trufle belgijskie.

Od pierwszej chwili czułam wszechobecną, ale wcale nie mocną, słodycz. Skojarzyła mi się z toffi, którego słodycz została mocno przełamana śmietanką.

Po chwili w tle dawała o sobie znać subtelna gorzkawość. Pomyślałam o orzechach włoskich i migdałach, z czego zaczął się tworzyć bliżej nieokreślony orzechowy miks. Śmietankowe akcenty słodyczy zaczęły mi też w tym momencie podsuwać do głowy jakby... śmietankową, delikatną kawę.

W tym czasie słodycz rozchodziła się na soczyście-owocową i lżejszą, jakby zamgloną.

Szybciej i mocniej odzywała się ta owocowa. Nagle stawała się soczystym, słodkim kwaskiem. Pomyślałam o suszonych morelach, dżemie z nich, a potem... jakby coś egzotyczniejszego, np. miękki suszony ananas, ale zaraz robiło się "za ciepło i za korzennie" na egzotykę. Może suszone jabłka? Suszone jabłka z jakimiś innymi, kwaskowatymi owocami (wiśnie?) albo i niesuszone kwaskowate jabłka? Nie wiem, miałam ogromne problemy z określeniem tego, smak był bardzo niejednoznaczny w tej kwestii. Smak owoców nie był mocny; mocne było poczucie owocowej soczystości. Miałam wrażenie, że to jakieś owocowe trufle-praliny belgijskie.

W tym czasie w tle cały czas wszystko tonowała łagodna gorzkawość orzechów i... z czasem zaczęłam myśleć o wspominanej kawie jako o "ciepłym naparze", w dodatku przyprawionym korzennie. Jakby jakaś taka herbata? Producent pisze o zielonej herbacie, ale tej raczej nie czułam (chyba że jakaś "zielona chai latte"?).

Wspomniana zamglona słodycz najpierw przeszła od "przełamanego toffi" do... melasy? Przypomniały mi się lody Haagen-Dazs Artisan Collection Ginger Molasses Cookie. Jakby melasa w połączeniu z korzennymi (ale nie imbirem w przypadku tej czekolady), przyprawami. Może coś lekko chłodzącego jak lukrecja, a z typowo korzennych... goździki i gałka muszkatołowa?

Przyprawy i trufle belgijskie z owocowymi nutami przywiodły mi na myśl pierniczki w czekoladzie. Miało to ciepły klimat, także trochę kojarzący się z rozgrzaną ziemią.
Gdy zostało mi jakieś 6 kostek, także i zapach zaczął wydawać mi się bardziej pierniczkowy.

Właśnie pierniczki zawłaszczały sobie końcówkę, cudownie łącząc się z orzechami i migdałami oraz z ciepło ziemistą nutą i posmakiem... śmietankowej kawy albo i herbaty.
Trudno mi jednak konkretne owoce wyróżnić (suszone morele i suszone ananasy, jabłka...? wiśnie? czyżby wszystko suszone?). Chyba że jakaś owocowa herbata...

Czekolada wyszła słodko-gorzkawo ze znacząco owocowym motywem. Nie znaczy to jednak, że była bardzo słodka, gdyż jej słodycz była po prostu rozbudowana, bogata, głęboka. Wszystkie smaki można nazwać subtelnymi i głębokimi. Gorzkawość bardzo stonowana i naturalna (orzechy, kawa-herbata), a w końcu owoce... niby jakiś zarys kwasku, ale generalnie kwaśno nie było.
Smakowała mi, ale wydała mi się trochę za łagodna (pewnie specyfika Johe). Już konkretniejsza była Zotter Labooko Nicaragua 60%, z którą pokryły się nuty kawy, "owocowej słodyczy" (ale inne owoce), orzechów. Suszone morele i orzechy pojawiły się też w Labooko Nicaragua 50 %. Wszystkie te czekolady miały w sobie coś śmietankowego (tamte mimo że mleczne, to właśnie na śmietankę bardziej uwagę zwracałam) i coś z małych, ciemnych owoców - Zottery bardziej porzeczki, tutaj mgliście i niejednoznacznie chyba wiśnie.


ocena: 8/10
kupiłam: foodieshop24.pl
cena: 39 zł (za 50g)
kaloryczność: 594 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie wiem

Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy

16 komentarzy:

  1. Również wyczułam herbatę i pierniczki, ale owoce były dla mnie wyjątkowo jednoznacznym jabłkiem. Raczej nie był to efekt sugestii na opakowaniu, bo rzadko mają one na mnie wpływ, smak Granny Smith była dla mnie wyjątkowo wyraźny. Moim zdaniem jedna z lepszych manufaktur, niezła Nicalizo mniej mi podeszła (Porcelana wcale). Mimo wszystko za tę cenę sięgnę najpierw po inne tabliczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie mi też opisy nut na opakowaniach nie są w stanie nic zasugerować, zazwyczaj nawet mi nie pasują.
      Hm, Twoja opinia o Nicalizo sprawiła, że jeszcze bardziej mi jej żal, bo właśnie Porcelanę z kolei uwielbiam (ma 10/10).

      Usuń
  2. Cena tabliczki zwala z nóg ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są jeszcze droższe, np. z mlekiem klaczy Georgia Ramon. Takiej jednak w życiu bym nie kupiła (no dobra, gdybym była niewiarygodnie bogata... ale nigdy nie będę).

      Usuń
    2. Ja się skusiłam na tę z mlekiem klaczy :P

      Usuń
    3. I całe szczęście! Przynajmniej sobie o niej poczytam. :D

      Usuń
  3. Porcelanę można jeszcze kupić, ale jest jeszcze łagodniejsza, taka trochę bez wyrazu, jak jadłaś starą to nie warto. Johe jest całkiem ciekawa, wyraźnie owocowa, a to nietypowe dla Manufaktury. Nicalizo jest z tych trzech zdecydowanie najlepsza, niestety, najtrudniejsza do kupienia. Miałem sporo szczęścia, że udało mi się ją dostać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Porcelana jest przecież w stałej ofercie (a u mnie na blogu już była, tylko inne opakowanie), a to tylko chyba wydanie takie, by pasowała do trio.
      Liczę, że jeszcze kiedyś się pojawi.

      Usuń
  4. Też nie załapałam się na Nicalizo...

    OdpowiedzUsuń
  5. I taka by mi pasowała! Zamiast niej jadłam dwie paskudy - recenzja pierwszej jest, drugiej pojawi się niebawem. Bardzo chciałabym znaleźć tabliczkę tej marki, która odwróci jej zły los na moim blogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierzę, że mało, że by pasowała. Ona by Ci mogła bardzo, bardzo smakować.

      Usuń
  6. A ja bym chciał spytać jak wypadają czekolady Manufaktury w porównaniu do czekolad Pralusa Cluizela Idilio i Domori ? Pozdrawiam Darek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo trudno jest mi odpowiedzieć na to pytanie, dlatego że wymieniłeś naprawdę bardzo różne, charakterystyczne, a więc i inne na swój sposób, marki. Do każdej tabliczki podchodzę indywidualnie, ale jakbym miała uszeregować, to Idilio jest u mnie na pierwszym miejscu, a na drugim Pralus, Manufaktura i prawie Domori, na końcu zaś (trzecie miejsce) Cluizel. Do Pralusa mam sentyment, a Manufaktura ma pewien charakterek, który mi akurat bardzo pasuje, jednak nie każdemu może tak samo przypasować. Domori to klasa sama w sobie, ja jednak wolę smaki bardziej "z pazurkiem" (i właśnie uważam, że Manufaktura ten pazurek ma). Cluizel ma z kolei bardzo łagodne tabliczki, bardzo słodzi, więc Manufaktura zdecydowanie (w moich oczach) go wyprzedza.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.